PUBLICZNA REAKCJA NA TEKSTY O MOLESTOWANIU KOBIET PRZEZ KAMILA DURCZOKA mogłaby służyć jako przykład w podręczniku o dyskryminacji. Najpierw sprawę zmilczano i zbagatelizowano, a po drugim tekście, w którym zostało ujawnione nazwisko Durczoka i podano kolejne przykłady jego zachowania wobec podwładnych mu kobiet, milczenie pękło. Rozległ się krzyk oburzenia, jednak nie pod adresem szefa redakcji „Faktów”, tylko dziennikarzy, którzy ujawnili relacje kobiet. Byli, owszem, dziennikarze, którzy próbowali sprawę wyjaśnić, jednak dominująca środowiskowa reakcja polegała na obronie kolegi, którego, jak to formułowano, skazano bez wyroku na podstawie opowieści jakichś panienek. Martwiono się o karierę szefa redakcji, a nie o godność jego podwładnych. Klasyka gatunku. Tak właśnie ujawnia się molestowanie. Ofiary zostają nimi po raz drugi, kiedy nagłaśniają sprawę i wskazują sprawcę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.