Z powodu przedłużającego się brexitu powiedzenie „wyjść po angielsku” nabiera całkiem nowego znaczenia. Brytyjczycy zachowują się jak goście z filmu „Anioł zagłady” Luisa Buñuela, którzy, mimo wielu prób, nie są w stanie wyjść z przyjęcia. Brytyjscy europosłowie byli już przecież jedną nogą poza Brukselą, bo 29 marca miał nastąpić wymarsz z Unii, a eurowyborów miało na Wyspach nie być. Mandatami po Brytyjczykach (patrz ramka) dzieliły się już m.in. Francja, Włochy, Hiszpania, a także Polska. I co? Wierniejsi niż Anglicy członkowie Unii muszą się na razie obejść smakiem. Termin wyjścia Albionu z UE został niespodziewanie przesunięty na koniec października i przeprowadzenie 23 maja w Wielkiej Brytanii wyborów do Parlamentu Europejskiego staje się już niemal pewne. Istnieje oczywiście niewielka szansa, że zasiadający w Pałacu Westminsterskim posłowie jednak zdołają przegłosować umowę z Unią do 22 maja, ale już mało kto w to wierzy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.