Tak było za czasów komuny, w latach 60., gdy paprykarz szczeciński święcił największe triumfy i eksportowano go aż do 32 krajów, m.in. do ZSRR, Danii, USA, Japonii, Jordanii, Liberii, Węgier, Wybrzeża Kości Słoniowej i Togo. Dziś nadal ma swoich zwolenników. Jednak mało kto wie, jaka jest historia tego morskiego specjału. Jego geneza wiąże się z ówczesną potęgą naszego rybołówstwa. Polskie statki chłodnie zapuszczały się na połowy do brzegów Afryki Zachodniej, a wiodącą firmą było Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich „Gryf”.
Podczas wypraw nasi technolodzy zachwycili się lokalną potrawą afrykańską, zwaną czop-czop, przyrządzaną z ryb, ryżu i bardzo ostrej przyprawy, pimy. Tak powstała w roku 1965 receptura paprykarza szczecińskiego, na półkach sklepowych pojawiły się pierwsze konserwy i szybko stały się hitem kulinarnym. Dzięki współpracy z bratnimi krajami do paprykarza dodawano pulpę z dojrzewających na południowym słońcu pomidorów sprowadzaną z Bułgarii, Węgier i Rumunii oraz oryginalną afrykańską przyprawę pimę, podobną do papryki. Początkowo podstawą mieszanki, w której zawartość ryb powinna była wynosić 50 proc. składu produktu, były ryby afrykańskie, głównie gowik, ale gdy zakończono połowy na afrykańskich łowiskach, zastąpiły je ryby atlantyckie: mintaj i miruna. W paprykarzu lądowały ścinki z mrożonych bloków rybnych, z których wykrawano klasyczne filety w kostkach.
Paprykarz został najsłynniejszą w kraju potrawą z regionu zachodniopomorskiego. W czasach kryzysu gospodarczego, gdy asortyment sklepów spożywczych sprowadzał się do octu i musztardy, jakość paprykarza szczecińskiego też musiała ucierpieć. Wbrew wymogom nałożonym przez normę w składzie konserwy pojawiały się obok czystego mięsa rybiego również kawałki ości, kręgosłupów czy płetw, a nawet ponoć, o zgrozo, trujący falklandzki błękitek, wycofany z handlu. Zamiast ryżu dodawano do ryb kaszę pęczak. Ale to już historia.
Ostatnia puszka kultowej konserwy – paprykarza szczecińskiego z Gryfa – zeszła z taśmy produkcyjnej w początkach lat 90. ubiegłego wieku, gdy nasze rybołówstwo dalekomorskie podupadło, zabrakło dostępu do łowisk i zmniejszono drastycznie dostawy ryb. Przedsiębiorstwo Gryf upadło w 2001 r. Dziś paprykarz jest znów produkowany i doczekał się nobilitacji, odkąd w 2010 r. został zarejestrowany na ministerialnej liście produktów tradycyjnych województwa zachodniopomorskiego. Produkuje się go z wysokogatunkowych ryb morskich i jest kulinarną wizytówką miasta Szczecina.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.