Dziadek Franek i jego starszy brat Stach siedzieli przy stole i zaśmiewali się do łez, wspominając historie z młodości. Opowiadali je sobie pewnie setny w życiu raz. Na przykład taką, jak Franek przemycił bratu do pruskiego więzienia pilnik. Schował go w bochnie chleba upieczonym przez moją prababcię. Stachu przepiłował kraty i uciekł. Albo tę, jak w 1916 albo 1917 r. pojechał do Francji, do pracy w kopalni. Nie znał języka i na migi próbował u gospodyni kupić jaja. Kobieta zniknęła na dłuższą chwilę na tyłach gospodarstwa i zamiast jaj przyniosła świeżo zarżniętą kurę. Siedziałam pod stołem, słuchałam ich i rysowałam to, o czym opowiadali – przepiłowane kraty, kurę bez głowy, powstańcówwielkopolskich. Pamiętam, że stół był drewniany, okrągły, przykryty zielonym lnianym obrusem z frędzlami.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.