Jako redaktor naczelny jestem dumny z tego, że tygodnik „Wprost” udostępnia swoje łamy osobom o tak różnych poglądach, wywodzącym się z tak różnych środowisk. Zwłaszcza dziś, w obliczu zmęczenia wojną polsko-polską, prezentując różne poglądy, nie chcemy iść na barykady rewolucji. Łączy nas zdrowy rozsądek, dlatego nie skręcamy w żadną stronę. Przy tym potrafimy być zadziorni, umiemy prowokować i iść pod prąd.
Głównym elementem kampanii będą spoty, na których nasi felietoniści będą mówili, dlaczego piszą dla „Wprost”.
Jan Wróbel: „We »Wprost« lubią się bić o prawdę, a nienawidzą bić się z ludźmi”.
Prof. Magdalena Środa: „Jestem liberałką o bardzo progresywnych poglądach. Cenię różnorodność, lubię debatę, dlatego piszę we »Wprost«”.
Jan Śpiewak: „Spór powinien toczyć się na łamach gazet, nie na ulicach, dlatego piszę dla »Wprost«”.
Michał Witkowski: „Felieton nie jest zasiłkiem dla pisarza, lecz formą artystyczną. Cenię »Wprost«, bo pozwala mi się wyżyć artystycznie, nigdy nie ingerując w żadne teksty”.
Ks. Michał Zalewski: „Debata publiczna w Polsce to jest w dużej mierze rynsztok i wysypisko śmieci. Jakakolwiek kultura dialogu jest u nas na totalnym wymarciu. Dlatego jakakolwiek przestrzeń, gdzie ludzie mogą wymienić kilka zdań, jest czymś megacennym. Do »Wprost« piszę ze względu na tę różnorodność, bo gdyby pisali tu tylko ci, którzy podzielają moje poglądy, to w ogóle bym się za to nie zabierał”.
Chcemy iść nadal drogą różnorodności i dialogu. Ale bycie gazetą środka nie oznacza symetryzmu między prawdą a fałszem ani między dobrem i złem. Nie oznacza też obojętności na krzywdę.
Nasz publicysta Jan Śpiewak został w ubiegłym tygodniu skazany przez sąd na astronomiczną karę pieniężną za mówienie o „dzikiej prywatyzacji” w Warszawie. Jeśli przegra apelację, będzie musiał zapłacić z prywatnej kieszeni 220 tys. zł.
Kilka lat temu to właśnie Śpiewak, wtedy jeszcze niezbyt znany działacz miejski, zainteresował media tematem afery reprywatyzacyjnej w stolicy. Miał przeciwko sobie polityków, środowisko prawnicze, znaczną część establishmentu i – niestety – także mediów. To dzięki jego działalności udało się przełamać tamę milczenia wokół tematu.
Sam Śpiewak nie był stroną w sporze toczącym się między reprywatyzacyjnymi złodziejami, ratuszem a środowiskami lokatorskimi. Zaczął nagłaśniać sprawę, bo nie godził się na niesprawiedliwość. Teraz on – ale i wszyscy inni, którzy walczą o lepsze i bardziej sprawiedliwe społeczeństwo – dostali sygnał, że nie warto.
Nie możemy się na to zgodzić. Z radością witamy więc Jana Śpiewaka w gronie naszych publicystów. Dotąd pisał u nas okazjonalnie, teraz będzie członkiem naszego zespołu redakcyjnego, korzystając z ochrony prawnej wynikającej m.in. z prawa prasowego. W obliczu skandalicznego wyroku sądu wszyscy musimy okazać z nim naszą solidarność.
Parafrazując słowa barda Solidarności, „Śpiewak nie będzie sam!”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.