Polska - Niemcy
UE nie sprowadza się do krów mlecznych i dyrektywy dotyczącej chemikaliów. Jest ona unią demokracji, wolności, różnorodności i tolerancji" - tłumaczyła w Warszawie kanclerz Angela Merkel. Pani kanclerz próbowała nas namówić do przyjęcia eurokonstytucji. I przy okazji starała się wytłumaczyć nam, czym jest Europa. Nie jest ona „klubem chrześcijan", tylko „klubem wartości podstawowych”, gdzie Polska „zajmuje centralne miejsce”. Ale UE musi się dziś ścigać ze światem, a do tego potrzebne są „nowe regulacje”. Zapewniała, że pozwy Powiernictwa Pruskiego nie mają poparcia jej rządu i nigdy tego poparcia nie dostaną. Czyli żadnych nowych pomysłów, a tylko słowa o dobrych intencjach i ważności Polski w Europie. Przełomem byłaby skłonność pani kanclerz do zapewnienia, że zainicjuje w Niemczech dyskusję o zmianie doktryny prawnej państwa niemieckiego, co pozwoliłoby raz na zawsze uniknąć roszczeń obywateli niemieckich pod adresem Polski. Ale, jak pisał Mickiewicz, „My, Polacy, lubim sielanki”. Czyli lubimy, gdy nas chwalą i poklepują po plecach. Tylko co z tego wynika? Czy wielka przyjaźń Gerharda Schrödera z Aleksandrem Kwaśniewskim i Leszkiem Millerem miała jakieś dalekosiężne skutki? Chyba że zrobienie ponad ich głowami interesu z Putinem w sprawie gazociągu bałtyckiego.
Więcej możesz przeczytać w 12/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.