Prezydent zaszył się w Juracie z Angelą Merkel. Konsumowano kolacje, śniadano w latarni morskiej, spacerowano po plaży, podziwiano przepływające obok morsy. A nie, przepraszamy, to Andrzej Urbański zażywał kąpieli.
Strona niemiecka każe nam wierzyć, że rangę wizyty podniosła obecność kanclerskiego małżonka, pana Joachima, który rzadko się z żoną za granicę wypuszcza. I mówiąc szczerze, trudno go nie zrozumieć. Jakby Angela Merkel była naszą żoną, też byśmy woleli się tym nie chwalić.
Wiedzieliśmy, że to się nie może dla Marii Kaczyńskiej dobrze skończyć, i proszę, mieliśmy rację. Co prawda pomyliliśmy tylko Kaczyńskich, bo jednak nie Lech, tylko Jarosław oznajmił, że pierwsza dama nie wiedziała, co podpisuje, i tylko dlatego wsparła swym autografem list Olejnik przeciwko aborcyjnym zmianom w konstytucji. Panie Jarosławie, to u nich rodzinne: Lech dał order Jaruzelskiemu i też bronił się, że nie wie, co podpisuje. I z takimi ludźmi pan musi IV Rzeczpospolitą budować! Dobrze, że chociaż przy boku jest Suski.
Tymczasem najpierw Maciej Łopiński z prezydenckiego pałacu, a później Edgar Gosiewski z Włoszczowej, Włoszczowy albo innej Włoszczyzny uznali, że pierwsza dama powinna zostać przeproszona. Tacy odważni! Nie, nie przez Jarosława, który robi z niej półprzytomną damulkę, ale przez ojca dyrektora. Oj chłopaki, chłopaki, zobaczymy, co teraz o was w Toruniu powiedzą.
Swoją drogą, Maciej Łopiński nas fascynuje. Od dawna wiadomo, że Lech Kaczyński nie jest z mediami za pan brat, ale żeby w takiej sytuacji brać sobie Łopińskiego na rzecznika?! Toż to najbardziej drewniany rzecznik w historii drewna. Ponoć ma reprezentować Polskę na Światowym Biennalle Rzeźby Drewnianej w Kuopio. Jako eksponat.
Ostatnim rzutem na sąd zlustrował się były prezydencki minister Andrzej Krawczyk. Niewinny jest, ale do prezydenckiej kancelarii raczej nie wróci. Woli z Krzyśkiem założyć „Krawczyki Dwa" i podbijać estrady.
Na wspólnej konferencji prasowej wystąpili Roman Giertych i Anna Sobecka. Jak się nazywała ta kreskówka? „Piękny i bestia"?
A wiceminister edukacji, nieoceniony Mirosław Orzechowski (skąd LPR bierze takie egzemplarze?), ogłosił, że pogna pedałów ze szkół. W związku z tą jakże słuszną inicjatywą rodzi się wiele pytań. Ot, pierwsze z brzegu: jak minister Orzechowski będzie badał stopień homoseksualności nauczyciela? Bo my znamy kilku heteroseksualnych, którzy jednak pana Mirka z łóżka by nie wyrzucili.
Swoją drogą, trzeba docenić bezkompromisowość LPR wydającej wojnę homoseksualistom. W końcu najmocniej uderzy to w kopulantów z Odzieży Wszechpolskiej.
Obawiamy się trochę, że nam ręka uschnie, jak napiszemy coś dobrego o Wojciechu Wierzejskim, ale zaryzykujemy. Widzieliśmy go ostatnio u Lisa w Polsacie i był niesłychanie dzielny, serio. Szalejąca histeryczka Jaruga-Nowacka (znaliśmy ją dotychczas jako miłą babkę) i równie piękny jak ona, ale bardziej w sobie zakochany Tomek Lis napadali na podgamonia z werwą, a ten nie dał się sprowokować. Przed programem zrelaksował się u boku swego półnagiego skina?
Opowiedziano nam żart o Kaczyńskich. Taki sobie. To znaczy może i byłby nawet fajny, gdyby nie to, że słyszeliśmy go już w wersji Miller z Kwaśniewskim. Oto on: Co robią bliźniaki (dawniej: Miller z Kwasem) na korcie tenisowym? Grają w siatkówkę.
Okazuje się, że nieco się pospieszyliśmy ze sprostowaniem, bo Piotr Sławiński (dawniej Telewizja Białoruska oddział w Warszawie) wprawdzie nie prowadzi rozmów w warszawskim Radiu dla Ciebie, ale bardzo chciał je prowadzić, co usiłował mu wychodzić jego kumpel z Samoobrony Tomasz Borysiuk. Na nasze oko jeszcze nie teraz, ale miesiąc, dwa i koledzy Sławińskiemu coś znajdą. Przydadzą się kadry do budowy IV RP.
Fot: Z. Furman (Urbański, Wierzejski); A. Jagielak (Giertych, Sobecka)
Strona niemiecka każe nam wierzyć, że rangę wizyty podniosła obecność kanclerskiego małżonka, pana Joachima, który rzadko się z żoną za granicę wypuszcza. I mówiąc szczerze, trudno go nie zrozumieć. Jakby Angela Merkel była naszą żoną, też byśmy woleli się tym nie chwalić.
Wiedzieliśmy, że to się nie może dla Marii Kaczyńskiej dobrze skończyć, i proszę, mieliśmy rację. Co prawda pomyliliśmy tylko Kaczyńskich, bo jednak nie Lech, tylko Jarosław oznajmił, że pierwsza dama nie wiedziała, co podpisuje, i tylko dlatego wsparła swym autografem list Olejnik przeciwko aborcyjnym zmianom w konstytucji. Panie Jarosławie, to u nich rodzinne: Lech dał order Jaruzelskiemu i też bronił się, że nie wie, co podpisuje. I z takimi ludźmi pan musi IV Rzeczpospolitą budować! Dobrze, że chociaż przy boku jest Suski.
Tymczasem najpierw Maciej Łopiński z prezydenckiego pałacu, a później Edgar Gosiewski z Włoszczowej, Włoszczowy albo innej Włoszczyzny uznali, że pierwsza dama powinna zostać przeproszona. Tacy odważni! Nie, nie przez Jarosława, który robi z niej półprzytomną damulkę, ale przez ojca dyrektora. Oj chłopaki, chłopaki, zobaczymy, co teraz o was w Toruniu powiedzą.
Swoją drogą, Maciej Łopiński nas fascynuje. Od dawna wiadomo, że Lech Kaczyński nie jest z mediami za pan brat, ale żeby w takiej sytuacji brać sobie Łopińskiego na rzecznika?! Toż to najbardziej drewniany rzecznik w historii drewna. Ponoć ma reprezentować Polskę na Światowym Biennalle Rzeźby Drewnianej w Kuopio. Jako eksponat.
Ostatnim rzutem na sąd zlustrował się były prezydencki minister Andrzej Krawczyk. Niewinny jest, ale do prezydenckiej kancelarii raczej nie wróci. Woli z Krzyśkiem założyć „Krawczyki Dwa" i podbijać estrady.
Na wspólnej konferencji prasowej wystąpili Roman Giertych i Anna Sobecka. Jak się nazywała ta kreskówka? „Piękny i bestia"?
A wiceminister edukacji, nieoceniony Mirosław Orzechowski (skąd LPR bierze takie egzemplarze?), ogłosił, że pogna pedałów ze szkół. W związku z tą jakże słuszną inicjatywą rodzi się wiele pytań. Ot, pierwsze z brzegu: jak minister Orzechowski będzie badał stopień homoseksualności nauczyciela? Bo my znamy kilku heteroseksualnych, którzy jednak pana Mirka z łóżka by nie wyrzucili.
Swoją drogą, trzeba docenić bezkompromisowość LPR wydającej wojnę homoseksualistom. W końcu najmocniej uderzy to w kopulantów z Odzieży Wszechpolskiej.
Obawiamy się trochę, że nam ręka uschnie, jak napiszemy coś dobrego o Wojciechu Wierzejskim, ale zaryzykujemy. Widzieliśmy go ostatnio u Lisa w Polsacie i był niesłychanie dzielny, serio. Szalejąca histeryczka Jaruga-Nowacka (znaliśmy ją dotychczas jako miłą babkę) i równie piękny jak ona, ale bardziej w sobie zakochany Tomek Lis napadali na podgamonia z werwą, a ten nie dał się sprowokować. Przed programem zrelaksował się u boku swego półnagiego skina?
Opowiedziano nam żart o Kaczyńskich. Taki sobie. To znaczy może i byłby nawet fajny, gdyby nie to, że słyszeliśmy go już w wersji Miller z Kwaśniewskim. Oto on: Co robią bliźniaki (dawniej: Miller z Kwasem) na korcie tenisowym? Grają w siatkówkę.
Okazuje się, że nieco się pospieszyliśmy ze sprostowaniem, bo Piotr Sławiński (dawniej Telewizja Białoruska oddział w Warszawie) wprawdzie nie prowadzi rozmów w warszawskim Radiu dla Ciebie, ale bardzo chciał je prowadzić, co usiłował mu wychodzić jego kumpel z Samoobrony Tomasz Borysiuk. Na nasze oko jeszcze nie teraz, ale miesiąc, dwa i koledzy Sławińskiemu coś znajdą. Przydadzą się kadry do budowy IV RP.
Fot: Z. Furman (Urbański, Wierzejski); A. Jagielak (Giertych, Sobecka)
Więcej możesz przeczytać w 12/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.