Kino
**
Opowiastka z pogranicza komiksu, historii i public relations. Komiks (według zeszytów Franka Millera) idzie środkiem. Rysunek realistyczny, głośne „Buuum!!!" co parę sekund. I hektolitry krwi - wbrew prawom fizjologii - po każdym ciosie. Historia jest ciekawsza. Bo sprowadza się do rewizji słynnego nagrobka Leonidasa: „Przechodniu, powiedz Sparcie, że tu leżymy wierni jej prawom”. Otóż Leonidas nie był wierny prawom Sparty, bo prowadził wojnę wbrew decyzji jej parlamentu. Po drodze jest trochę śmiechu z trawestacją. Żona Leonidasa zaprasza miejscowego senatora na czarkę wody: „Would you like something to drink?”. A sam Leonidas zaprasza towarzyszy śmiertelnej walki „to the hell”. „Hell” mamy na polski przetłumaczone jako „Hades”. Leonidas (pół tysiąca lat przed Chrystusem) wybiera się więc do chrześcijańskiego piekła, a polski tłumacz cofa go w zaświaty pogańskie. Amerykanom to obojętne.
No i public relations. Spartanie i Persowie już od połowy filmu walczą nie o zwycięstwo w wojnie, lecz o to, kto jak wypadnie w podręcznikach historii. Ech, ten amerykański scenariusz! Ale to drobiazgi. Ważniejsze, że kostiumy, postać greckiego zdrajcy i bitwa w wąwozie są jakby żywcem przeniesione z „Władcy pierścieni". Co się nastolatkom miło kojarzy. Więc pójdą do kin. Milionami. Czy ktoś chciał czegoś więcej?
Wiesław Kot
"300", reż. Zack Synder, Warner
Opowiastka z pogranicza komiksu, historii i public relations. Komiks (według zeszytów Franka Millera) idzie środkiem. Rysunek realistyczny, głośne „Buuum!!!" co parę sekund. I hektolitry krwi - wbrew prawom fizjologii - po każdym ciosie. Historia jest ciekawsza. Bo sprowadza się do rewizji słynnego nagrobka Leonidasa: „Przechodniu, powiedz Sparcie, że tu leżymy wierni jej prawom”. Otóż Leonidas nie był wierny prawom Sparty, bo prowadził wojnę wbrew decyzji jej parlamentu. Po drodze jest trochę śmiechu z trawestacją. Żona Leonidasa zaprasza miejscowego senatora na czarkę wody: „Would you like something to drink?”. A sam Leonidas zaprasza towarzyszy śmiertelnej walki „to the hell”. „Hell” mamy na polski przetłumaczone jako „Hades”. Leonidas (pół tysiąca lat przed Chrystusem) wybiera się więc do chrześcijańskiego piekła, a polski tłumacz cofa go w zaświaty pogańskie. Amerykanom to obojętne.
No i public relations. Spartanie i Persowie już od połowy filmu walczą nie o zwycięstwo w wojnie, lecz o to, kto jak wypadnie w podręcznikach historii. Ech, ten amerykański scenariusz! Ale to drobiazgi. Ważniejsze, że kostiumy, postać greckiego zdrajcy i bitwa w wąwozie są jakby żywcem przeniesione z „Władcy pierścieni". Co się nastolatkom miło kojarzy. Więc pójdą do kin. Milionami. Czy ktoś chciał czegoś więcej?
Wiesław Kot
"300", reż. Zack Synder, Warner
Więcej możesz przeczytać w 12/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.