Książki
***
Nieudana próba połączenia gawędy w stylu Hrabala z klimatami młodzieżowego undergroundu. Czeski emigrant bez powodu porzuca żonę i posadę nauczyciela, by muzykować w berlińskim metrze. Tam pozna nową miłość swego życia, zostanie filarem punkrockowej grupy u-Bahn (hasło reklamowe: „Nieznośna posępność bycia") i bezpowrotnie wsiąknie w podziemny świat pełen popaprańców. Sporo tu obśmiewania niemieckich przywar (szczególnie dostaje się kuchni), wiele nostalgicznych, lecz gorzkich wspominek o socjalistycznych Czechach. W tle błąkają się jeszcze pojedynczy Rosjanie i Polacy (ci ostatni powszechnie nazywani pechowcami). Jaroslav Rudiš potrafi pisać - są tu fragmenty kapitalne, jak te o klubowych rozróbach, samobójcach w metrze czy paradoksach enerdowskich psychoz. Ale tam, gdzie przechodzi do poważniejszych refleksji, wykłada się, niestety, na wyświechtanych porównaniach (życie jak podróż pociągiem - wsiadamy i wysiadamy). Piotr Siemion, piszący o podobnych sprawach w „Niskich łąkach”, był mądrzejszy, choć Rudiš jest śmieszniejszy.
Piotr Gociek
Jaroslav Rudiš, "Niebo pod Berlinem",
Prószyński i S-ka
Nieudana próba połączenia gawędy w stylu Hrabala z klimatami młodzieżowego undergroundu. Czeski emigrant bez powodu porzuca żonę i posadę nauczyciela, by muzykować w berlińskim metrze. Tam pozna nową miłość swego życia, zostanie filarem punkrockowej grupy u-Bahn (hasło reklamowe: „Nieznośna posępność bycia") i bezpowrotnie wsiąknie w podziemny świat pełen popaprańców. Sporo tu obśmiewania niemieckich przywar (szczególnie dostaje się kuchni), wiele nostalgicznych, lecz gorzkich wspominek o socjalistycznych Czechach. W tle błąkają się jeszcze pojedynczy Rosjanie i Polacy (ci ostatni powszechnie nazywani pechowcami). Jaroslav Rudiš potrafi pisać - są tu fragmenty kapitalne, jak te o klubowych rozróbach, samobójcach w metrze czy paradoksach enerdowskich psychoz. Ale tam, gdzie przechodzi do poważniejszych refleksji, wykłada się, niestety, na wyświechtanych porównaniach (życie jak podróż pociągiem - wsiadamy i wysiadamy). Piotr Siemion, piszący o podobnych sprawach w „Niskich łąkach”, był mądrzejszy, choć Rudiš jest śmieszniejszy.
Piotr Gociek
Jaroslav Rudiš, "Niebo pod Berlinem",
Prószyński i S-ka
Więcej możesz przeczytać w 12/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.