Okres dochodzenia trwał długo, ale - jak to zgrabnie określili liderzy - „po długiej grze wstępnej" Platforma Obywatelska zawarła w Warszawie koalicję z SLD, zwanym dla niepoznaki LiD. W kulminacyjnym akcie brała udział Bufetowa i trzech facetów. Niestety, podpisania tego paktu stabilizacyjnego nie pokazała telewizja Trwam, a Playboy TV nie mamy w kablówce.
Rozochocona tym aliansem Platforma Obywatelska chce ponoć teraz zrywać sejmikowe POPiS-y, bo tak się rozsmakowała w czerwonych. Chyba jednak PO nie rozumiemy, bo z czerwonych to my ostatnio najbardziej lubimy Lalande de Pomerol od Christiana Moueix, rocznik 1999.
Pora na coś dobrego o PO. Nieustającą sympatią darzymy posła Jerzego Fedorowicza, któren pochwalił się nam ostatnio, że jest mistrzem Europy parlamentarzystów w tenisa. Impreza odbyła się w Moskwie. Po takim turnieju ma on pełne prawo ubiegać się o rentę zdrowotną. A zwłaszcza jego wątroba.
15 marca 2007 roku to był dla Polski historyczny dzień. Tego dnia, jakiś kwadrans po 22.00, znana mongolistka Izabela Jaruga-Nowacka (nazwijmy ją LiD) ogłosiła w Polsacie, że spory o aborcję to zawracanie głowy i trzeba się wziąć za problemy normalnych ludzi. Traktujemy tę wypowiedź niesłychanie serio i zachęcamy kolegów dziennikarzy, by ją pani poseł przypominać, ilekroć zechce ona w przyszłości zmieniać ustawę antyaborcyjną. Choć wolelibyśmy raczej zachęcić wyborców, by dali pani Izabeli odetchnąć od polityki na długie lata.
Wszyscy się ucieszyli z wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie spóźnialskich samorządowców. „Niezmiernie" ucieszył się jednak tylko Donald Tusk. To wzruszające, jak ten człowiek potrafi się cieszyć z tego, że właśnie trybunał oznajmił mu, że ustawa, którą do spółki z SLD przepchnął, to kicha.
Do pomniejszych ucieszonych należał Wojciech Olejniczak (SLD), również głosujący swego czasu za tą ustawą. W tym wypadku okolicznością łagodzącą jest jednak to, że po pierwsze - nie wiedział wtedy, nad czym głosuje, a po drugie - nie wie teraz, z czego się cieszy.
Co mu jednak nie przeszkadza wygrażać PiS. Lider SLD wie dobrze, że wygrażanie kaczkom jest słuszne w każdej sytuacji, dlatego może na konferencjach prasowych pleść to, co plecie, i nikt mu nie wytknie, że bałaka. Naszym zdaniem, lepiej dla SLD i dla niego samego byłoby, gdyby zamiast bredni wyplatał koszyki.
Ucieszył się również lider PSL Waldemar Pawlak, dla którego był to trzeci powód do radości, bo wygrał też sprawę z „Super Expressem", no a poza tym idzie wiosna.
Na prowincji bywa jeszcze ciekawiej niż w stolicy. Oto kierowany przez prezydenta Jacka Krywulta (popierany przez PO) samorząd Bielska-Białej nie wziął patronatu nad wizytą w swej dziurze prof. Richarda Pipesa. Powód? „Nie są nam znane dokonania profesora" - napisał sekretarz miasta Grzegorz Tomaszczyk (uwiecznijmy to nazwisko!). Panie Grzesiu, panie Jacku, jak by wam tak to wszystko krótko wytłumaczyć? Tak szczerze? Tak najszczerzej? Tak najszczerzej, to jełopy po prostu jesteście i nie ma wam czego tłumaczyć.
Fot: Z. Furman (Jaruga - Nowacka); A. Jagielak (Gronkiewicz-Waltz); M. Stelmach (Tusk); P. Sowa/AG (Krywult)
Rozochocona tym aliansem Platforma Obywatelska chce ponoć teraz zrywać sejmikowe POPiS-y, bo tak się rozsmakowała w czerwonych. Chyba jednak PO nie rozumiemy, bo z czerwonych to my ostatnio najbardziej lubimy Lalande de Pomerol od Christiana Moueix, rocznik 1999.
Pora na coś dobrego o PO. Nieustającą sympatią darzymy posła Jerzego Fedorowicza, któren pochwalił się nam ostatnio, że jest mistrzem Europy parlamentarzystów w tenisa. Impreza odbyła się w Moskwie. Po takim turnieju ma on pełne prawo ubiegać się o rentę zdrowotną. A zwłaszcza jego wątroba.
15 marca 2007 roku to był dla Polski historyczny dzień. Tego dnia, jakiś kwadrans po 22.00, znana mongolistka Izabela Jaruga-Nowacka (nazwijmy ją LiD) ogłosiła w Polsacie, że spory o aborcję to zawracanie głowy i trzeba się wziąć za problemy normalnych ludzi. Traktujemy tę wypowiedź niesłychanie serio i zachęcamy kolegów dziennikarzy, by ją pani poseł przypominać, ilekroć zechce ona w przyszłości zmieniać ustawę antyaborcyjną. Choć wolelibyśmy raczej zachęcić wyborców, by dali pani Izabeli odetchnąć od polityki na długie lata.
Wszyscy się ucieszyli z wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie spóźnialskich samorządowców. „Niezmiernie" ucieszył się jednak tylko Donald Tusk. To wzruszające, jak ten człowiek potrafi się cieszyć z tego, że właśnie trybunał oznajmił mu, że ustawa, którą do spółki z SLD przepchnął, to kicha.
Do pomniejszych ucieszonych należał Wojciech Olejniczak (SLD), również głosujący swego czasu za tą ustawą. W tym wypadku okolicznością łagodzącą jest jednak to, że po pierwsze - nie wiedział wtedy, nad czym głosuje, a po drugie - nie wie teraz, z czego się cieszy.
Co mu jednak nie przeszkadza wygrażać PiS. Lider SLD wie dobrze, że wygrażanie kaczkom jest słuszne w każdej sytuacji, dlatego może na konferencjach prasowych pleść to, co plecie, i nikt mu nie wytknie, że bałaka. Naszym zdaniem, lepiej dla SLD i dla niego samego byłoby, gdyby zamiast bredni wyplatał koszyki.
Ucieszył się również lider PSL Waldemar Pawlak, dla którego był to trzeci powód do radości, bo wygrał też sprawę z „Super Expressem", no a poza tym idzie wiosna.
Na prowincji bywa jeszcze ciekawiej niż w stolicy. Oto kierowany przez prezydenta Jacka Krywulta (popierany przez PO) samorząd Bielska-Białej nie wziął patronatu nad wizytą w swej dziurze prof. Richarda Pipesa. Powód? „Nie są nam znane dokonania profesora" - napisał sekretarz miasta Grzegorz Tomaszczyk (uwiecznijmy to nazwisko!). Panie Grzesiu, panie Jacku, jak by wam tak to wszystko krótko wytłumaczyć? Tak szczerze? Tak najszczerzej? Tak najszczerzej, to jełopy po prostu jesteście i nie ma wam czego tłumaczyć.
Fot: Z. Furman (Jaruga - Nowacka); A. Jagielak (Gronkiewicz-Waltz); M. Stelmach (Tusk); P. Sowa/AG (Krywult)
Więcej możesz przeczytać w 12/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.