– Wschodnioeuropejskie nazwy własne to koszmar. Na przykład Lodz. To wyjątkowa pułapka, bo każdą z tych liter wymawia się inaczej, niż można by się spodziewać – takie zdanie usłyszałem na szkoleniu tzw. wydziału wymowy w 1985 r.
To był mój pierwszy tydzień pracy w BBC, a ja jako jeden z dwudziestu „młodych zdolnych" przygotowywałem się do zawodu prezentera radiowego. Stacja BBC przynajmniej stara się unikać błędów, ale przeciętny Brytyjczyk na polskie nazwy nadal reaguje zdumieniem i rozbawieniem. „Co to za miasta, w których byłeś? Łeroklaw i Bajdgożk?" (Wrocław i Bydgoszcz). Władysław albo Zdzisław może mieć w Wielkiej Brytanii poważne problemy w życiu zawodowym i w kontaktach towarzyskich.
Więcej możesz przeczytać w 13/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.