„Czy u nas panuje atmosfera jak w bunkrze Hitlera przed końcem wojny? Nie. My jesteśmy dopiero w przededniu bitwy pod Stalingradem” – zażartował ostatnio na temat wyborów prezydenckich Jarosław Kaczyński. „Wprost” odsłania kulisy przygotowań do kampanii Lecha Kaczyńskiego.
Gdyby Lech Kaczyński od początku swojej prezydentury ograniczał się do noszenia smokingu i przyjmowania zacnych gości pod kryształowymi żyrandolami, pewnie nikt nie zastanawiałby się dziś, dlaczego nawet puste krzesło wystawione przez PO mogłoby z nim wygrać w wyborach. Ale Lech Kaczyński na rolę pałacowej paprotki nie godził się długo. Przez pierwsze trzy i pół roku urzędowania chętnie pakował się do polityki: zwoływał rady gabinetowe, sztorcował premiera, organizował spotkania w dźwiękoszczelnych klatkach, egzaminował szefa MSZ i jeździł na unijne szczyty. Gdyby kierować się zdrowym rozsądkiem, to taka aktywność nie powinna nikogo dziwić – wszak prezydent to polityk i jest naturalne, że zajmuje się polityką. Problem jednak w skutkach ubocznych. Prezydent polityk przestaje bowiem być prezydentem wszystkich Polaków, a więc zmniejsza swoje szanse na reelekcję i – co za tym idzie – staje się nieefektywny.
Więcej możesz przeczytać w 10/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.