O tragicznej śmierci Anny Walentynowicz dowiedziałem się w pociągu, w drodze powrotnej z Poznania, gdzie w wydawnictwie Zysk i S-ka złożyłem do druku Jej biografię. To jeden z najgorszych dni w moim życiu. Anna Walentynowicz, dla mnie Pani Ania, pozostanie na zawsze w moich wspomnieniach i myślach. Requiescat in pace.
Jeszcze kilka dni przed uroczystościami nie była pewna, czy podoła trudom podróży. Pierwotnie miała jechać specjalnym pociągiem razem z rodzinami pomordowanych oficerów. Prezydent zaprosił jednak panią Anię do samolotu. Podczas naszej ostatniej rozmowy mówiła, że staje jej w pamięci rodzinne kresowe Równe, do którego 17 września 1939 r. wkroczyli Sowieci. Straciła wówczas brata – Andrzeja Lubczyka. Chciała odwiedzić cmentarz katyński, by nad grobami żołnierzy i policjantów wolnej Polski oddać hołd wszystkim zgładzonym na „nieludzkiej ziemi". Także bratu, którego mogiły nigdy nie odnalazła.
Więcej możesz przeczytać w 17/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.