Konserwatysta zafascynowany rockiem – niewiele osób znało go od tej strony. Siłę polskiego rocka odkrył, kiedy był internowany.
Aram – takim kryptonimem określiła Arkadiusza Rybickiego ubecja inwigilująca go w czasach PRL, gdy był działaczem opozycyjnego Ruchu Młodej Polski. Ale tak mówili do niego też przyjaciele i inne bliskie osoby.
Poznałem go w latach 90., gdy pracowaliśmy w Agencji Filmowej Profilm. Rybicki trafił tam kiedy to w wyniku konfliktu z Mieczysławem Wachowskim przestał pracować w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. Polityczny dystans pozwalał mu lepiej rozumieć artystów. Ten konserwatysta znosił artystycznych ekscentryków jak ja i Paweł Konnak z cierpliwością i wyrozumiałością. W Profilmie realizowaliśmy dla telewizji nieco zwariowany program „Lalamido". Aram pełnił funkcję parasola – często chronił nas przed zdjęciem z anteny.
Poznałem go w latach 90., gdy pracowaliśmy w Agencji Filmowej Profilm. Rybicki trafił tam kiedy to w wyniku konfliktu z Mieczysławem Wachowskim przestał pracować w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. Polityczny dystans pozwalał mu lepiej rozumieć artystów. Ten konserwatysta znosił artystycznych ekscentryków jak ja i Paweł Konnak z cierpliwością i wyrozumiałością. W Profilmie realizowaliśmy dla telewizji nieco zwariowany program „Lalamido". Aram pełnił funkcję parasola – często chronił nas przed zdjęciem z anteny.
Więcej możesz przeczytać w 17/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.