- Czas umierać! Janusz Korwin-Mikke zrezygnował z funkcji prezesa Unii Polityki Realnej. Stwierdził, że jest za stary, a od rządzenia (choćby taką ciupiną jak UPR) są młodzi. Jego następcą został jakiś chłopaczyna. Nie będzie miał łatwo. Żeby wyjść z cienia swego poprzednika, będzie musiał nosić co najmniej cylinder. Albo szpilki.
- Wydawało nam się, że w Unii Wolności nikt już nie został, ale jak zwykle się myliliśmy. Został jej były sekretarz generalny Mirosław Czech. Poznaliśmy to po tym, że w "Gazecie Wyborczej" ukazał się jego tekst - wielki jak cholera. Przeczytaliśmy go, choć straciliśmy na to pół weekendu. Czech stawia w nim kilka ważnych kwestii, ale najważniejsze dla nas, znanych wielbicieli UW, jest jego zapewnienie, że partia nie podda się, pokona problemy i odżyje. Tak, tak, oczywiście, panie Mirku. Wszystko będzie dobrze, proszę się nie denerwować, spokojnie...
- Wieloletnia służba Polsce niekiedy przynosi rezultaty. Nasz faworyt Jacek Kurski został wreszcie doceniony. Świeżo upieczony działacz Ligi Polskich Rodzin został wiceprzewodniczącym sejmiku województwa pomorskiego. Kurski miał chrapkę na stanowisko przewodniczącego, ale - niestety - w Polsce często zaszczyty spadają nie na tych, którzy na nie naprawdę zasługują. A takich ludzi jak Kurski nie mamy wielu. Bo kto? On - rekordzista w liczbie zaliczonych partii - i może jeszcze ten facet, co w Niemczech pobił rekord świata w siedzeniu na słupie.
- Ledwośmy to napisali, a Kurski stracił prawo do występowania w imieniu Ligi Polskich Rodzin. Gorsze to niż impotencja. O tej niemiłej przypadłości poinformowali świat pomorscy działacze LPR - Gertruda Szumska i Robert Strąk. Ów duet zarzuca naszemu bohaterowi konszachty z Samoobroną. Z kolei Kurski zarzuca Strąkowi, że ten "ordynarnie namawiał do głosowania przeciwko mnie". Nasz faworyt zapewnia też, że nie utracił poparcia Romana Giertycha i Zygmunta Wrzodaka, liderów ligi. Po tej historii wiemy jedno: Jacek Kurski to najlepszy sposób na jesienną nudę. Należałoby go opatentować i sprzedawać w pigułkach.
- Historyczny sukces Platformy Obywatelskiej! Dzięki koalicji z PSL i wyślizganiu na Mazowszu SLD platforma dostała lub ma dostać kilka stanowisk, w tym wiceprezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. No i bardzo dobrze. To stanowisko powinien zajmować przedstawiciel partii wrogiej upartyjnianiu państwa.
- Historyjka z małą brodą, ale że smaczna, to ją odgrzejemy. Pamiętamy dobrze gromkie przemówienie najsłynniejszego polskiego Mulata w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Na posiedzeniu Andrzej Lepper wzbudził spore zainteresowanie. Niestety, potem było nieco gorzej. Polscy politycy rozmaitych maści rozleźli się po siedzibach swoich zachodnich przyjaciół. Z Samoobroną nikt więzi ideowej nie czuł, toteż nikt jej przedstawicieli nie zaprosił. Odrzuceni zebrali się przy swoim przywódcy na szybką naradę. Najsłynniejszy polski Mulat po raz kolejny potwierdził swą charyzmę. "Idziemy w miasto" - uciął debatę. I stadko wymaszerowało, by wrócić nad ranem. Taka integracja z Europą to się nam podoba!
- Coś średnio idzie Lechowi Kaczyńskiemu wietrzenie Warszawy. Na mocy jego układu z Platformą Obywatelską starzy fachowcy od rządzenia stolicą porządzą nią nadal. Paweł Bujalski, Alfred Szklarski i inni z niejednego partyjnego pieca chleb jedli, ale jednej wartości zawsze byli wierni - Warszawie. Wspólnie przy whisky i sushi przez całe noce śpiewali: "Jest Warszawa, po prostu jest. W nocnej ciszy, w porannej mgle. W myślach matek, w stukocie serc. Jest Warszawa, po prostu jest". Prezydenci się zmieniali, ale oni trwali. To dzięki nim nasze miasto ma tak wspaniałe targowiska w centrum, drogi, których zazdroszczą nam fani sportów ekstremalnych z całego świata, oraz Wapark. Dobrze, że Kaczyński zrozumiał, iż bez nich stolica byłaby jak Wenecja bez gondoli.
- Przez chwilę los Polski zawisł na włosku. Jakiś zły człowiek potrącił lancię, którą jechał najsłynniejszy polski Mulat. Na szczęście Andrzej Lepper uszedł z życiem, złamał jedynie rękę. Nie przeszkodziło mu to jednak w dopingowaniu Wisły Kraków w szpitalnej sali. Bardzo uroczo wyglądał w szlafroku. Oczywiście biało-czerwonym. Ciekawe, w jakim kolorze ma majteczki?
- Korzystając ze słabości przywódcy, grupka krnąbrnych ludzi opuszcza klub Samoobrony. Jeden z nich, Wojciech Mojzesowicz, mówi, że ma już dosyć wiecznych manipulacji i prymitywnych zachowań Leppera. Że niby jak Mulat, to od razu prymitywny? Toż to rasizm w najczystszej postaci!
Więcej możesz przeczytać w 49/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.