Spóźnimy się z wejściem do "Europy bez granic", jaką jest strefa Schengen
Antoni Podolski
Były wiceminister spraw wewnętrznych, odpowiadający m.in. za przygotowanie Polski do wymogów układu z Schengen, obecnie niezależny ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego

Pod okiem Grenschutzu
Polska - w następstwie decyzji podjętych w ostatnim roku - jest znacznie opóźniona w dostosowaniu się do wymogów układu z Schengen. Polityczna czystka kadry kierowniczej zdezorganizowała Straż Graniczną. Z inicjatywy SLD o prawie rok odwleczono utworzenie Krajowego Centrum Informacji Kryminalnych, które od kwietnia tego roku miało kierować polskim systemem informacyjnym, tworzonym na wzór Systemu Informacyjnego Schengen (SIS). Bez niego nie mamy co marzyć o szybkim zniknięciu Grenzschutzu z naszej zachodniej granicy. Bez sprawnej wymiany informacji nie jest możliwe prowadzenie wspólnej polityki wizowej, azylowej, celnej i granicznej. To samo dotyczy współpracy policji i wymiaru sprawiedliwości.
System SIS służy sprawdzaniu, czy osoby lub przedmioty przekraczające granicę UE bądź już znajdujące się na jej terenie nie są poszukiwane, niejawnie nadzorowane lub czy nie dotyczy ich zakaz wjazdu. Czuwają nad tym służby graniczne, migracyjne, celne, policyjne, sądowe i konsularne państw członkowskich.
Dopóki Polska nie będzie dysponować systemem wymiany informacji zdolnym do współpracy z SIS, dopóty łatwiej będzie nam formułować zarzuty o nieszczelności granicy wschodniej. Łatwiej będzie ukrywać brak przygotowania do poszerzenia strefy wraz z przyjęciem nowych członków UE w 2004 r. Nawet rok 2006 jest jedynie pierwszą możliwą datą zniesienia kontroli granicznej między Polską a Niemcami. Unia uprzedza, że dochodzenie do pełnego wypełniania standardów Schengen może trwać nawet 8 lat, czyli do 2012 r.!
Polska na lodzie
Skutkiem odwlekania poszerzenia strefy Schengen będą ewidentne straty dla Polski wynikające z utrudnienia swobody podróżowania i konieczności finansowania kosztownej infrastruktury granicznej. Taki stan rzeczy ogranicza też pole manewru w naszej polityce zagranicznej. Polska, nie będąc przygotowana do przystąpienia do strefy Schengen, nie mogła wesprzeć osamotnionej Litwy w jej staraniach o wcześniejsze poszerzenie strefy. Znacznie osłabiło to pozycję negocjacyjną tego kraju wobec UE i Rosji w kwestii tranzytu do Kaliningradu. Nasze władze stwierdziły zresztą, że Polski problem tranzytu nie dotyczy i nie wzięły udziału w rozgrywce. Problem może nas jednak dotyczyć, gdy Białoruś zostanie w ten czy inny sposób przyłączona do Rosji i Polska - jako państwo tranzytowe - będzie musiała zaakceptować wyniki unijno-rosyjsko-litewskiego kompromisu.
Litwa w końcu dobrze wyszła na samotnych negocjacjach z unią w kwestii kaliningradzkiego tranzytu. Uniknęła zagrożenia, że posłuży on jako pretekst do utrzymywania jej poza strefą Schengen. Co ważniejsze, bez oglądania się na Polskę Litwini uzyskali od unii obietnicę pomocy w jak najszybszym wypełnieniu wymogów układu z Schengen i gwarancję, że ich kraj znajdzie się w pierwszej grupie nowych członków strefy. O Polsce nic takiego nie powiedziano, ale przecież nasze władze same twierdziły, że nas ten problem nie dotyczy.
Więcej możesz przeczytać w 49/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.