- Nie ma co, kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Jeśli prawdą jest, że za aferą Rywina stoi ta osoba, co to wszyscy wiedzą, że z panem premierem bardzo się lubi, to dostanie za swoje. Po Warszawie krąży plotka, którą chce ponoć opublikować tygodnik znany ostatnio z tego, że bardzo lubi pana prezydenta. Otóż wedle tej plotki, osobistość - ta, co to państwo wiecie - która uderzyła w premiera sprawą Rywina, zmajstrowała dziecko pewnej znanej piosenkarce. Państwo ci mają romansować z sobą od lata, kiedy to razem byli na wielkiej imprezie sportowej. Teraz pani domaga się, by latorośl nosiła nazwisko ojca, co w nim wzbudza oczywiście tzw. ambiwalentne uczucia. Ale to wszystko wredne plotki, bo przecież na tym szczeblu nie robi się takich głupot.
- Premier postanowił nie popełniać błędu Hitlera i (oprócz prowadzonej wojny z prezydentem) nie otwierać drugiego frontu. Dlatego co prawda wyrzucił Kaczmarka i Piechotę, ale w rządzie zostawił Łapińskiego i Pola. Rozumiemy, że ręka świerzbiła, ale my ostrzegaliśmy, że premiera rozniesiemy, jak wyleje naszych faworytów. I nie zdecydował się na konflikt z naszą wpływową rubryką. Tak trzymać.
- Jacek Piechota bardzo był zdumiony. O swej dymisji powiadomił szefostwo resortu gospodarki nieszablonowo. Na spotkaniu załamanym głosem powiedział zastępcom: "Właśnie dowiedziałem się, że zostałem odwołany. A ja myślałem, że premier Miller mnie lubi". I jego najbliższy współpracownik wyprosił wiceministrów, żeby Piechocie nie przeszkadzać. A Piechota, skubiąc ministerialną palmę, mamrotał: "Kocha, lubi, szanuje, nie chce, nie dba, żartuje...".
- Kabel! Kabel! Tak wołaliśmy w dzieciństwie na skarżypytów i takie okrzyki pozwalamy sobie wznieść teraz. Bo rozumiemy, że premier jest w ciężkim strachu i nieźle wkurzony za to, że wszyscy go dopytują, czemu nie poszedł od razu do prokuratury i nie poinformował o Rywingate, ale żeby zaraz tak przyjaciół serdecznych traktować?! Oto Miller wyznał, że o wszystkim powiedział... Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. I pięknie! Znaczy się, prezydent też wiedział i nie powiedział, więc się nie czepiajcie Millera.
- Wymiana uprzejmości z prezydentem trwa w najlepsze. Do kontrofensywy przeszedł znów Kwaśniewski. A to powie, że premier powinien zeznawać przed prokuraturą, a to, że lepiej, coby Aleksandra Jakubowska trzymała się z daleka od ustawy o mediach, a to Millera na emeryturę wysyła. Nie wiemy, po czyjej stronie w tym konflikcie opowiada się poseł Kalisz, bo jakby co, to można by go na wrogi wysłać i niech taranuje drogę do Pałacu Prezydenckiego!
- Ale na razie premier posyła harcowników. Jako pierwszy amator harcowania objawił się Jerzy Jaskiernia. Szef klubu SLD wyznał, że za całą sprawą Rywina stoi "pewien ośrodek" i palec mu jakoś tak dziwnie w stronę prezydenta latał. I pogroził, że "jak ktoś sieje wiatr, to zbiera burzę". Właściwie, to po co fatygować Kalisza, niech rusza Jaskiernia. Gabaryty mają trochę podobne i jak obaj gadają, to nic nie czaimy.
- A tu się okazało, że Jaskiernia przecież wcale nie gada - o, my durni! - Nie będę wiecznym niemową, też zacznę mówić - powiedział szef klubu SLD. Ot, taka sprzeczność (powiedział, że nie mówi), której bez marksistowskiej dialektyki nie rozgryziesz. Swoją drogą, to niesamowite, bo nam się zawsze wydawało, że Jaskiernia gada bez przerwy, a on dopiero się do tego szykuje. Ludzie, chodu, Jaskiernia przemawia!!!
- Pracowników służby zdrowia prosimy o odpuszczenie sobie tej notki. Otóż marne 200 tys. złotych kosztuje promowanie ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego. W ramach promocji prócz plakatów i zorganizowania tournée po Polsce (nowymi limuzynami ministerstwa po 150 tys. sztuka, ale ich nie wliczaliśmy) minister wydał płytę CD ze swoim przemówieniem. Sprzedaje się tak, że nikt już nie chce Eminema słuchać, tylko dzieciaki pytają w szkole: "E, masz już nowego Łapińskiego?".
- Prezydencki minister Dariusz Szymczycha przyznał, że nie czytuje "Trybuny". "Obrzydliwość - tak można określić ostentacyjne odżegnywanie się ministra Szymczychy od 'Trybuny', gazety, którą niedawno z umiarkowanym powodzeniem kierował" - oburza się jej czytelnik. Po co te nerwy? Skoro kierował, to najlepiej wie, że czytać nie warto.
Więcej możesz przeczytać w 3/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.