Niedawno pewna moja znajoma stwierdziła, że w jednej chwili stała się bezideowa, bo zgubiła telefon tej właśnie sieci. I w gruncie rzeczy ta blondynka miała rację. W dawnych czasach ludzie różnili się wyznawanymi religiami, dziś różnią się przynależnością do sieci telefonii komórkowej.
Niegdyś babcia w wolnej chwili odmawiała różaniec, dziś wnuczka trzepie SMS-y, tak samo wprawnie jak babcia przebierając paluszkami. W zamierzchłych czasach dziad chodził się modlić do obrazu, a dziś można sobie w sekundę przesłać dowolną ikonkę komu tylko się chce. A poza tym - bądźmy szczerzy - wygodniej jest kliknąć, niż klęknąć. I to też się liczy. Warto również dodać, że każda sieć ma dziś prawie stuprocentowy zasięg, co nie każdej religii w naszym kraju się udało.
Sieci komórkowe - rzecz jasna - wiedzą o tym i ochoczo wzięły na barki powinności religijne. Otaczają nas opieką, uczą uczciwości (sekundowe naliczanie rozmów), cementują rodzinę (pakiet zniżkowy dla rozmów z ojcem i matką), karmią nas wiedzą (codzienne SMS-y o najnowszych wydarzeniach w "Barze"), pomagają w uczciwej miłości (dwa razy taniej z żoną niż z każdą inną). A najwierniejsi w wierze są nagradzani już za życia (10 tys. kart magnetycznych w chipsach).
Kto nam złożył najwięcej życzeń w święta i Nowy Rok? No, kto? Sieci komórkowe. Nawet najbliżsi złożyli mi życzenia tylko raz, a sieci składały mi przez telewizor życzenia co 10 minut i - co dziwniejsze - życzenia dla mnie od obcych sieci były równie szczere jak od mojej.
Jedna z sieci niedawno dała ludzkości dziesięć przykazań w strawnej postaci reklamy TV. Przeważały te same przykazania co w dekalogu, ale podane przystępniej, na przykład zamiast "Czcij ojca swego i matkę swoją" było "Zadzwoń do mamy". To zresztą wypowiedziane było ustami fachowca od obróbki drewna, wyraźnie nawiązującego do św. Józefa, choć znacznie bardziej od tamtego kontaktowego. Inne przykazania były nowocześniejsze, na przykład "Oglądaj mniej reklam", co ledwie od biedy można kojarzyć z "Nie pożądaj rzeczy bliźniego swego". Generalnie przykazania sieci sprowadzały się do tezy: "Nie przeszkadzaj sobie żyć fajnie", czyli zasadniczo do tego samego, do czego sprowadza się treść tablic Mojżeszowych.
Szczególny stosunek mają sieci do dzieci (rym nie zamierzony). W jednej ze znanych religii dorastającego chłopca rzezano na znak, że jest już mężczyzną. Tu odwrotnie, zamiast mu coś odbierać, coś ważnego się daje: komórkę jako symbol, że jest już dorosły. Wprawdzie na razie tylko POP-a, co teoretycznie kłóci się z tamtą religią, ale pamiętajmy, że niegdyś do popa trzeba było brnąć przez śnieg kilometrami, a teraz młody człowiek ma POP-a na zawołanie w tylnej kieszeni. Tak, tak!
A rachunek sumienia każdy otrzymuje pocztą raz w miesiącu w postaci bilingu.
Sieci komórkowe - rzecz jasna - wiedzą o tym i ochoczo wzięły na barki powinności religijne. Otaczają nas opieką, uczą uczciwości (sekundowe naliczanie rozmów), cementują rodzinę (pakiet zniżkowy dla rozmów z ojcem i matką), karmią nas wiedzą (codzienne SMS-y o najnowszych wydarzeniach w "Barze"), pomagają w uczciwej miłości (dwa razy taniej z żoną niż z każdą inną). A najwierniejsi w wierze są nagradzani już za życia (10 tys. kart magnetycznych w chipsach).
Kto nam złożył najwięcej życzeń w święta i Nowy Rok? No, kto? Sieci komórkowe. Nawet najbliżsi złożyli mi życzenia tylko raz, a sieci składały mi przez telewizor życzenia co 10 minut i - co dziwniejsze - życzenia dla mnie od obcych sieci były równie szczere jak od mojej.
Jedna z sieci niedawno dała ludzkości dziesięć przykazań w strawnej postaci reklamy TV. Przeważały te same przykazania co w dekalogu, ale podane przystępniej, na przykład zamiast "Czcij ojca swego i matkę swoją" było "Zadzwoń do mamy". To zresztą wypowiedziane było ustami fachowca od obróbki drewna, wyraźnie nawiązującego do św. Józefa, choć znacznie bardziej od tamtego kontaktowego. Inne przykazania były nowocześniejsze, na przykład "Oglądaj mniej reklam", co ledwie od biedy można kojarzyć z "Nie pożądaj rzeczy bliźniego swego". Generalnie przykazania sieci sprowadzały się do tezy: "Nie przeszkadzaj sobie żyć fajnie", czyli zasadniczo do tego samego, do czego sprowadza się treść tablic Mojżeszowych.
Szczególny stosunek mają sieci do dzieci (rym nie zamierzony). W jednej ze znanych religii dorastającego chłopca rzezano na znak, że jest już mężczyzną. Tu odwrotnie, zamiast mu coś odbierać, coś ważnego się daje: komórkę jako symbol, że jest już dorosły. Wprawdzie na razie tylko POP-a, co teoretycznie kłóci się z tamtą religią, ale pamiętajmy, że niegdyś do popa trzeba było brnąć przez śnieg kilometrami, a teraz młody człowiek ma POP-a na zawołanie w tylnej kieszeni. Tak, tak!
A rachunek sumienia każdy otrzymuje pocztą raz w miesiącu w postaci bilingu.
Więcej możesz przeczytać w 3/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.