Dzieci chińskich komunistów zdobywają na Zachodzie doświadczenie, by w przyszłości przeistoczyć się z dzieci prominentów w prawdziwych kapitalistów.
Pod przybranymi nazwiskami dzieci chińskich komunistów zdobywają na Zachodzie wiedzę i doświadczenie
Dzieci chińskiej elity politycznej już raz niemal pewne były bogactwa i przepustki do władzy. Przeszkodziła im wielka kampania antykorupcyjna, która najobfitsze żniwo zebrała w połowie lat 90., niszcząc kariery wielu osób przeświadczonych o tym, że już za chwilę obejmą najwyższe stanowiska w państwie. Najmłodsza generacja potomków partyjnych towarzyszy, nazywana taizidang, czyli książątkami, wyciągnęła wnioski z doświadczeń poprzedników. Wykształcone na Zachodzie i wychowane w luksusie pokolenie unika rozgłosu jak ognia, a do rządzenia zdaje się nie garnąć, zadowalając się raczej przejmowaniem kontroli nad firmami ważnymi dla chińskiej gospodarki.
Skazani na sukces
- Dziś dzieci rządzących są inne niż ich poprzednicy. Zasadnicza różnica polega na wykształceniu i doświadczeniu zawodowym, które praktycznie skazuje najmłodszą generację taizidang na sukces - uważa Denis Simon, były konsultant rządu USA ds. chińskich, dziekan w Lally School of Managment and Technology w Nowym Jorku. - To pokolenie pracuje w największych międzynarodowych koncernach, często pod przybranymi nazwiskami - twierdzi.
Simon podkreśla, że znające po kilka języków książątka mogą się szczycić dyplomami najlepszych kursów MBA. By zarabiać wielkie pieniądze i odnieść sukces, nie muszą polegać wyłącznie na znajomościach, choć nadal są one w Chinach kluczem do kariery.
Jiang Minheng, syn Jiang Zemina, jest potentatem w branży high tech i często nazywa się go chińskim wielkim księciem technologii informacyjnych. Wen Yunsong, syn namaszczonego na nowego szefa rządu Wen Jiabao, pod przybranym nazwiskiem studiował na Northwestern University w Chicago, a teraz zarządza jedną z największych firm internetowych w Pekinie. Zhu Yunlai, syn premiera Zhu Rongji, jest szefem zarządu w China International Capital Corporation, spółce joint venture powołanej przez Chińczyków wspólnie z amerykańskim bankiem inwestycyjnym Morgan Stanley.
Zatrudnię syna członka politbiura!
Xiaopeng, syn szefa parlamentu Li Penga, zarządza gigantyczną państwową elektrownią. O córce Hu Jintano, wiceprezydenta, który zaczął już przejmować władzę po Jiang Zeminie, nie wiadomo właściwie nic. "The Wall Street Journal", powołując się na "pragnących zachować anonimowość członków rodziny wiceprezydenta", podał, że kończy ona pod przybranym nazwiskiem studia w USA.
Na wykształcone za granicą książątka rośnie popyt w zachodnich firmach, które masowo wchodzą na chiński rynek i potrzebują kadr znających zachodnie standardy i umiejących się poruszać w miejscowym gąszczu układów. - Zachodnie firmy chętnie zatrudniają synów i córki członków partyjnej arystokracji. To oczywiste, że chcą zdobyć przewagę nad konkurencją dzięki kontaktom z rządzącymi, a łapówki wliczają w koszty zdobycia dostępu do rynku - mówi Cheng Li, sinolog z Hamilton College w Nowym Jorku, autor książki "Chińscy przywódcy - nowa generacja". - Książątka są chętnie zatrudniane na stanowiskach doradców. Za ich główną zaletę pracodawcy uważają guanxi, czyli znajomości.
Ucieczka od systemu
Głównym atutem książątek są jednak umiejętności i wykształcenie - zauważa Cheng Li. Wiele dzieci partyjnych bonzów wyjeżdża za granicę i nie ma zamiaru wracać do Chin, bo nie widzi tam dla siebie przyszłości. Tak postąpiła 22-letnia córka członka władz KPCh, która przez kilka lat pod przybranym nazwiskiem mieszkała i studiowała w Polsce. Dziewczyna twierdzi, że podobnie jak jej starszy brat mieszkający w USA nie ma zamiaru - przynajmniej na razie - wracać do Pekinu. Dlaczego? - Bo chcę być zdana na własne siły. Pewnie, że przyjemnie mieć świadomość, że otworzą się przede mną drzwi, które dla innych są zamknięte. Ale jeszcze przyjemniej żyje się, wiedząc, że jeśli stracę pracę, to stanie się tak dlatego, że coś zawaliłam, a nie z innych, niezależnych ode mnie powodów.
Cheng Li uważa, że z tego powodu dzieci rządzących stają się nie beneficjentami, lecz ofiarami systemu, który tworzyli ich ojcowi. - Kariery książątek można w kraju łatwo łamać, wykorzystując ich pokrewieństwo z rządzącymi - mówi Cheng. Niedawno bohaterem głośnej afery stał się Zhu Xiaohua, szef Everbright Group, państwowej firmy kontrolującej szósty pod względem wielkości chiński bank komercyjny. Zhu nie zdążył spakować walizek, by czmychnąć za granicę. Skazano go na 15 lat więzienia za wzięcie 500 tys. dolarów łapówki. Chyba nie było przypadkiem, że skazany jest kuzynem odchodzącego ze stanowiska - w ramach zmian na szczytach władzy w Pekinie - premiera Zhu Rongji.
Dzieci chińskiej elity politycznej już raz niemal pewne były bogactwa i przepustki do władzy. Przeszkodziła im wielka kampania antykorupcyjna, która najobfitsze żniwo zebrała w połowie lat 90., niszcząc kariery wielu osób przeświadczonych o tym, że już za chwilę obejmą najwyższe stanowiska w państwie. Najmłodsza generacja potomków partyjnych towarzyszy, nazywana taizidang, czyli książątkami, wyciągnęła wnioski z doświadczeń poprzedników. Wykształcone na Zachodzie i wychowane w luksusie pokolenie unika rozgłosu jak ognia, a do rządzenia zdaje się nie garnąć, zadowalając się raczej przejmowaniem kontroli nad firmami ważnymi dla chińskiej gospodarki.
Skazani na sukces
- Dziś dzieci rządzących są inne niż ich poprzednicy. Zasadnicza różnica polega na wykształceniu i doświadczeniu zawodowym, które praktycznie skazuje najmłodszą generację taizidang na sukces - uważa Denis Simon, były konsultant rządu USA ds. chińskich, dziekan w Lally School of Managment and Technology w Nowym Jorku. - To pokolenie pracuje w największych międzynarodowych koncernach, często pod przybranymi nazwiskami - twierdzi.
Simon podkreśla, że znające po kilka języków książątka mogą się szczycić dyplomami najlepszych kursów MBA. By zarabiać wielkie pieniądze i odnieść sukces, nie muszą polegać wyłącznie na znajomościach, choć nadal są one w Chinach kluczem do kariery.
Jiang Minheng, syn Jiang Zemina, jest potentatem w branży high tech i często nazywa się go chińskim wielkim księciem technologii informacyjnych. Wen Yunsong, syn namaszczonego na nowego szefa rządu Wen Jiabao, pod przybranym nazwiskiem studiował na Northwestern University w Chicago, a teraz zarządza jedną z największych firm internetowych w Pekinie. Zhu Yunlai, syn premiera Zhu Rongji, jest szefem zarządu w China International Capital Corporation, spółce joint venture powołanej przez Chińczyków wspólnie z amerykańskim bankiem inwestycyjnym Morgan Stanley.
Zatrudnię syna członka politbiura!
Xiaopeng, syn szefa parlamentu Li Penga, zarządza gigantyczną państwową elektrownią. O córce Hu Jintano, wiceprezydenta, który zaczął już przejmować władzę po Jiang Zeminie, nie wiadomo właściwie nic. "The Wall Street Journal", powołując się na "pragnących zachować anonimowość członków rodziny wiceprezydenta", podał, że kończy ona pod przybranym nazwiskiem studia w USA.
Na wykształcone za granicą książątka rośnie popyt w zachodnich firmach, które masowo wchodzą na chiński rynek i potrzebują kadr znających zachodnie standardy i umiejących się poruszać w miejscowym gąszczu układów. - Zachodnie firmy chętnie zatrudniają synów i córki członków partyjnej arystokracji. To oczywiste, że chcą zdobyć przewagę nad konkurencją dzięki kontaktom z rządzącymi, a łapówki wliczają w koszty zdobycia dostępu do rynku - mówi Cheng Li, sinolog z Hamilton College w Nowym Jorku, autor książki "Chińscy przywódcy - nowa generacja". - Książątka są chętnie zatrudniane na stanowiskach doradców. Za ich główną zaletę pracodawcy uważają guanxi, czyli znajomości.
Ucieczka od systemu
Głównym atutem książątek są jednak umiejętności i wykształcenie - zauważa Cheng Li. Wiele dzieci partyjnych bonzów wyjeżdża za granicę i nie ma zamiaru wracać do Chin, bo nie widzi tam dla siebie przyszłości. Tak postąpiła 22-letnia córka członka władz KPCh, która przez kilka lat pod przybranym nazwiskiem mieszkała i studiowała w Polsce. Dziewczyna twierdzi, że podobnie jak jej starszy brat mieszkający w USA nie ma zamiaru - przynajmniej na razie - wracać do Pekinu. Dlaczego? - Bo chcę być zdana na własne siły. Pewnie, że przyjemnie mieć świadomość, że otworzą się przede mną drzwi, które dla innych są zamknięte. Ale jeszcze przyjemniej żyje się, wiedząc, że jeśli stracę pracę, to stanie się tak dlatego, że coś zawaliłam, a nie z innych, niezależnych ode mnie powodów.
Cheng Li uważa, że z tego powodu dzieci rządzących stają się nie beneficjentami, lecz ofiarami systemu, który tworzyli ich ojcowi. - Kariery książątek można w kraju łatwo łamać, wykorzystując ich pokrewieństwo z rządzącymi - mówi Cheng. Niedawno bohaterem głośnej afery stał się Zhu Xiaohua, szef Everbright Group, państwowej firmy kontrolującej szósty pod względem wielkości chiński bank komercyjny. Zhu nie zdążył spakować walizek, by czmychnąć za granicę. Skazano go na 15 lat więzienia za wzięcie 500 tys. dolarów łapówki. Chyba nie było przypadkiem, że skazany jest kuzynem odchodzącego ze stanowiska - w ramach zmian na szczytach władzy w Pekinie - premiera Zhu Rongji.
Siła koneksji |
---|
Prawie 98 proc. małżonków i dzieci osób rządzących w Chinach zajmuje wysokie stanowiska w administracji lub w państwowych przedsiębiorstwach. Ich zarobki 120 razy przekraczają średnią krajową - wynika ze wspólnego raportu Centralnej Komisji Kontroli Dyscyplinarnej, Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Chińskiej Akademii Nauk Społecznych. Kontrolerzy ustalili też, że 78 proc. oskarżonych w procesach o korupcję to członkowie rodzin urzędników państwowych. Sprawy przeciwko nim dotyczą zagarnięcia przeszło 5 mln juanów, czyli ponad 600 tys. dolarów. W raporcie wymieniono nazwiska ponad 600 krewnych wysoko postawionych członków KPCh, którzy uciekli za granicę, po tym jak oskarżono ich o defraudację lub korupcję. Członkowie rodzin partyjnych funkcjonariuszy i urzędników są w ostatnich latach drugą grupą, zaraz po milicjantach, na którą składano najwięcej skarg. |
Więcej możesz przeczytać w 3/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.