Częste infekcje służą zdrowiu
Regularnie powracające przeziębienia, grypy czy wirusowe zapalenia żołądka atakują nasz układ odpornościowy z korzyścią dla niego, utrzymując go w sprawności i gotowości bojowej. Ta kontrowersyjna teza postawiona niedawno przez kilku uczonych, m.in. dr. Scotta Weissa z Harvard Medical School, sprawiła, że legł w gruzach uporządkowany świat, w którym bohaterowie (szczepionki, antybiotyki i środki czystości) tępili czarne charaktery (bakterie, wirusy i całą resztę). Coraz liczniejsze badania pozwalają zrozumieć, dlaczego częste infekcje mogą korzystnie wpływać na zdrowie.
Paradoks higieny?
Według nowej teorii, wśród osób rzadziej szczepionych i dorastających w mniej higienicznym otoczeniu rzadziej pojawiają się dolegliwości alergiczne oraz autoimmunizacyjne (polegające na tym, że organizm atakuje własne tkanki), na przykład stwardnienie rozsiane, astma, egzema albo przewlekłe i nieuleczalne schorzenie jelit zwane chorobą Crohna.
Jak naukowcy doszli do tego wniosku? W latach 60. epidemiolodzy zauważyli zaskakujące zjawisko. Z jednej strony, dzieci wychowywane w zamożnych, zachodnich społeczeństwach, pijące czystą wodę, pasteryzowane mleko, regularnie szczepione i mieszkające w wyszorowanych domach rzadziej zmagały się z chorobami zakaźnymi. Z drugiej zaś, w tej grupie drastycznie wzrastała liczba ciężkich schorzeń alergicznych i autoimmunizacyjnych. Epidemiologom nie udało się ustalić, dlaczego tak się dzieje.
Zaczęto przypuszczać, że regularnie szczepione dzieci mieszkające w czystych domach są narażone na działanie innych czynników niż dzieci z biednych środowisk. Mogło chodzić o rodzaj farby użytej do malowania ścian, typ posiłków, wiek rodziców i ich nałogi, rozmiar rodziny, pochodzenie wody pitnej lub oddziaływanie fal elekromagnetycznych.
Tego rodzaju wyjaśnienia dominowały przez kilka dekad. Nie były jednak wystarczające, nie tłumaczyły tzw. paradoksu higieny (mniejsza dbałość o higienę, mniej chorób alergicznych i autoimmunizacyjnych) zaobserwowanego wśród dzieci dorastających na farmach. Więcej tam świeżego powietrza, mniejsze szkoły, wszędzie dookoła zwierzęta i żadnych fast foodów.
Naukowcy porównali stan zdrowia dzieci wychowywanych na farmach i reszty młodzieży dorastającej w ośrodkach wiejskich. Obie grupy wciąż znacząco różniły się pod względem liczby zachorowań na dolegliwości autoimmunizacyjne i alergiczne. Okazało się, że to farmy - a nie po prostu życie na wsi - były pod jakimś względem niezwykłe.
Klucz w materacu
W kurzu pobranym z materacy dzieci mieszkających na farmach badacze znaleźli ogromne ilości endotoksyn, związków uwalnianych podczas rozpadu komórek wielu bakterii. Znaczne ich stężenie występuje w odchodach zwierząt hodowlanych. Naukowcy odkryli, że to wysoki poziom endotoksyn sprawia, że dzieci wychowywane na farmach rzadziej cierpią na choroby alergiczne i autoimmunizacyjne. Im więcej kurzu, tym mniejsze ryzyko tych schorzeń. Endotoksyny uaktywniają rozwijający się układ odpornościowy, ucząc przeciwciała, jak mają się zachowywać.
Nie można bagatelizować sukcesów medycyny w tępieniu chorób zakaźnych, m.in. odry czy zapalenia wątroby, ani zapominać o takich osiągnięciach zachodniej cywilizacji jak system kanalizacyjny, który zapobiega zakażeniom żołądkowo-jelitowym. Korzyści z wojny z drobnoustrojami przeważają nad potencjalnymi zagrożeniami, ale podejście nastawione wyłącznie na walkę z bakteriami okazało się zbyt jednostronne. Klucz do zrozumienia powiązań między ludzkim zdrowiem a chorobami znaleziono w starym, brudnym materacu.
Dr Kent Sepkovitz
The New York Times
Paradoks higieny?
Według nowej teorii, wśród osób rzadziej szczepionych i dorastających w mniej higienicznym otoczeniu rzadziej pojawiają się dolegliwości alergiczne oraz autoimmunizacyjne (polegające na tym, że organizm atakuje własne tkanki), na przykład stwardnienie rozsiane, astma, egzema albo przewlekłe i nieuleczalne schorzenie jelit zwane chorobą Crohna.
Jak naukowcy doszli do tego wniosku? W latach 60. epidemiolodzy zauważyli zaskakujące zjawisko. Z jednej strony, dzieci wychowywane w zamożnych, zachodnich społeczeństwach, pijące czystą wodę, pasteryzowane mleko, regularnie szczepione i mieszkające w wyszorowanych domach rzadziej zmagały się z chorobami zakaźnymi. Z drugiej zaś, w tej grupie drastycznie wzrastała liczba ciężkich schorzeń alergicznych i autoimmunizacyjnych. Epidemiologom nie udało się ustalić, dlaczego tak się dzieje.
Zaczęto przypuszczać, że regularnie szczepione dzieci mieszkające w czystych domach są narażone na działanie innych czynników niż dzieci z biednych środowisk. Mogło chodzić o rodzaj farby użytej do malowania ścian, typ posiłków, wiek rodziców i ich nałogi, rozmiar rodziny, pochodzenie wody pitnej lub oddziaływanie fal elekromagnetycznych.
Tego rodzaju wyjaśnienia dominowały przez kilka dekad. Nie były jednak wystarczające, nie tłumaczyły tzw. paradoksu higieny (mniejsza dbałość o higienę, mniej chorób alergicznych i autoimmunizacyjnych) zaobserwowanego wśród dzieci dorastających na farmach. Więcej tam świeżego powietrza, mniejsze szkoły, wszędzie dookoła zwierzęta i żadnych fast foodów.
Naukowcy porównali stan zdrowia dzieci wychowywanych na farmach i reszty młodzieży dorastającej w ośrodkach wiejskich. Obie grupy wciąż znacząco różniły się pod względem liczby zachorowań na dolegliwości autoimmunizacyjne i alergiczne. Okazało się, że to farmy - a nie po prostu życie na wsi - były pod jakimś względem niezwykłe.
Klucz w materacu
W kurzu pobranym z materacy dzieci mieszkających na farmach badacze znaleźli ogromne ilości endotoksyn, związków uwalnianych podczas rozpadu komórek wielu bakterii. Znaczne ich stężenie występuje w odchodach zwierząt hodowlanych. Naukowcy odkryli, że to wysoki poziom endotoksyn sprawia, że dzieci wychowywane na farmach rzadziej cierpią na choroby alergiczne i autoimmunizacyjne. Im więcej kurzu, tym mniejsze ryzyko tych schorzeń. Endotoksyny uaktywniają rozwijający się układ odpornościowy, ucząc przeciwciała, jak mają się zachowywać.
Nie można bagatelizować sukcesów medycyny w tępieniu chorób zakaźnych, m.in. odry czy zapalenia wątroby, ani zapominać o takich osiągnięciach zachodniej cywilizacji jak system kanalizacyjny, który zapobiega zakażeniom żołądkowo-jelitowym. Korzyści z wojny z drobnoustrojami przeważają nad potencjalnymi zagrożeniami, ale podejście nastawione wyłącznie na walkę z bakteriami okazało się zbyt jednostronne. Klucz do zrozumienia powiązań między ludzkim zdrowiem a chorobami znaleziono w starym, brudnym materacu.
Dr Kent Sepkovitz
The New York Times
Więcej możesz przeczytać w 3/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.