Czwartek koło 22. Kończy się zwołane naprędce posiedzenie klubu Platformy w sprawie ustawy o uboju rytualnym. Po dwóch godzinach narady wychodzący z sali posłowie z trudem silą się na wyjaśnienia, po co właściwie ta dyskusja, skoro już wcześniej wiadomo było, że głosowanie zostanie przełożone. Historia z ubojem rytualnym pokazuje jak w soczewce, co się dzieje z Platformą – są w niej chaos, bunt, a na końcu – odsunięcie problemu. Sprawa uboju nabrała dynamiki, kiedy się okazało, że nawet kilkudziesięciu posłów PO zamierza głosować przeciw rządowej ustawie. Mimo kar i zapowiedzianej dyscypliny. Do tego nie przebierając w słowach, jak jeden z najbliższych współpracowników Grzegorza Schetyny, Andrzej Halicki, który rządowy projekt nazwał „powrotem do średniowiecza”. Emocje w PO w ciągu kilku godzin znowu się rozbujały. Donald Tusk śledził sytuację w swoim tablecie, siedząc w kancelarii premiera. Szybko zrozumiał, że ma kolejny problem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.