Pięcioletni Krzyś nie mógł usiedzieć w miejscu. Mama za radą lekarza dawała mu do składania koperty, aby ćwiczył koncentrację. Nigdy jednak nie złożył więcej niż kilku po sobie. Niczego nie kończył: zagadywał rodziców, rozsypywał klocki, biegał po pokoju. W końcu lekarz zdiagnozował ADHD – zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Dziś Krzyś jest spokojniejszy. Rodzice faszerują go metylofenidatem – pochodną amfetaminy. – Kiedy w 1946 r. kończyłem medycynę, nie było czegoś takiego jak ADHD – pisał w 2007 r. prof. Leon Eisenberg, pionier badań nad tym schorzeniem. – Były dzieci z typową dla niego grupą objawów, które jednak klasyfikowano inaczej, np. jako „dzieci z uszkodzonym mózgiem”.
Golem i jego twórca
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.