Rosjanie naciskają na Polaków w sprawie rury. A Piechociński znów panikuje i próbuje wstrzymać nasz tekst. Aleksander Miedwiediew, wiceprezes Gazpromu, przylatuje za kilka dni do Polski – dowiedział się „Wprost”. Na czwartek planowane jest posiedzenie rady nadzorczej EuRoPol Gazu, w której Gazprom jest udziałowcem (ma 48 proc., tyle samo, ile polskie PGNiG). Z nieoficjalnych informacji wynika, że Rosjanie nadal chcą przekonywać do budowy gazociągu Jamał II przez Polskę. – Miedwiediew przylatuje z teczką argumentów. Po pierwsze, w kasie firmy jest ponad miliard złotych w gotówce, które można przeznaczyć na budowę. Po drugie, Polska ma mieć z tej rury zyski na poziomie miliarda złotych w ciągu kilku lat – opowiada osoba zbliżona do spółki. Gazociąg miałby prowadzić przez Polskę na Słowację, z pominięciem Ukrainy.
Dotarły do nas sygnały, że przy tej okazji Miedwiedew chciał się spotkać z wicepremierem Januszem Piechocińskim. Chcieliśmy zweryfikować te informacje, dzwoniąc do Piechocińskiego. Ku naszemu zaskoczeniu wicepremier interweniował u naczelnego „Wprost”, przekonując do wstrzymania publikacji. Zarzucił nam, że chcemy „brać udział w spisku”. – Przez różne portale Rosjanie wrzucają informacje, bardzo profesjonalnie to rozgrywają. Mamy przez to osłabioną pozycję – podkreślał.
Tak nerwowa reakcja ministra na nasze pytania świadczy o tym, że tematu gazowej rury chce uniknąć za wszelką cenę. Zwłaszcza że pytanie Miedwiediewa o spotkanie z Piechocińskim zostało negatywnie zaopiniowane już na poziomie jednego z departamentów Ministerstwa Gospodarki – wynika z naszych nieoficjalnych informacji. Sprawa budowy gazociągu Jamał II to niezwykle drażliwy problem polityczny.
Po zamieszaniu wokół gazowego memorandum (podpisanego przez PGNiG i Gazprom ponad dwa miesiące temu), o którym nie wiedział premier Donald Tusk, stanowiska stracili prezes PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa i minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Specjalny raport przygotował wówczas szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. Premier zapewniał przy tym, że bezpieczeństwo energetyczne Polski nie jest zagrożone, a dokument nie miał znaczącej wagi. Podkreślał też, że spółki nie mogą działać w oderwaniu od naszych interesów geopolitycznych, a polski rząd nie będzie podejmować działań uderzających w interesy Ukrainy. Sprawa memorandum doprowadziła też do poważnego konfliktu w koalicji o nadzór nad energetyką. Tym bardziej że Piechociński nie docenił wagi informacji, z którymi przyszedł do niego prezes EuRoPol Gazu Mirosław Dobrut. Wicepremier poleciał na szczyt państw Morza Bałtyckiego do Petersburga, przekonując, że nic nie wie o żadnym memorandum. Potem wysyłał sprzeczne komunikaty, a Tusk miał do niego osobiste pretensje o brak komunikacji. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.