Jedną z właściwości kwarków, jest to, że pozornie niemal swobodnie "pływają" one w jądrach atomowych.
Jedną z właściwości kwarków, czyli wedle obecnej wiedzy najmniejszych składników materii (skądinąd ta dziwaczna nazwa pochodzi z jednego z najdziwniejszych dzieł literatury XX wieku
- "Przebudzenia Finnegana" Jamesa Joyce'a), jest to, że pozornie niemal swobodnie "pływają" one w jądrach atomowych. Gdyby jednak chcieć je z tych jąder wyciągnąć (ściślej z protonów i neutronów), potrzeba ogromnej energii. Dopiero działając na kwarki, można się przekonać, że wiąże je wielka, niewidzialna siła.
Przypominam ten opis kwarków, bo w życiu państwa też wiele rzeczy z pozoru wygląda na nie związane z sobą. Dopiero gdy chce się wyrwać jakiś element z układanki, ujawniają się ogromne podskórne siły. Weźmy sprawę supermafiosa Baraniny (vide: "Porządek Baraniny"), znalezionego kilka dni temu powieszonego w celi wiedeńskiego więzienia. Kiedy się przyjrzeć jego biografii, okazuje się, jak ogromną skalę patologii ta postać sobą przykrywa. Wyrwanie Baraniny na stronę wymiaru sprawiedliwości miałoby olbrzymią siłę rażenia. Śmierć mafijnego bossa w wielu środowiskach musiała być przyjęta wielkimi libacjami - w końcu na zawsze zamilkł człowiek, który wcześniej milczał tylko taktycznie, a de facto był chodzącą bombą. Pewnie nigdy się nie dowiemy, kto był najbardziej z tej śmierci zadowolony i ilu ludzi - jakkolwiek okropnie by to brzmiało - świętowało śmierć gangstera.
Jest czymś przerażającym - co odsłania sprawa Baraniny - że stworzono w Polsce alternatywne państwo - antyprawa, antysprawiedliwości, antymoralności i antyprzedsiębiorczości. Oczywiście, nie stało się to w III RP - mafijna struktura dusząca państwo i społeczeństwo to po prostu ostatnia, a właściwie najbardziej rozwinięta, faza realnego socjalizmu (ideał sięgnął bruku) zarówno w Polsce, jak i w innych krajach byłego bloku sowieckiego. To, że mafia przetrwała w III RP i świetnie się ma, jest największym, pozagrobowym triumfem realnego socjalizmu. Tylko pozornie afera Rywina jest odległa od sprawy Baraniny. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że duża część tzw. towarzystwa to było także towarzystwo Baraniny.
Kto wie, czy demonstrowany od jakiegoś czasu przez Polaków ogromny pesymizm nie wynika z tego, że ludzie widzą, iż nie żyją w demokratycznym kraju, lecz w państwie Baraniny. Jeszcze kilka lat temu takie widzenie polskich spraw mogło się wydawać obsesją, głównie dlatego, że chcieliśmy normalnie żyć. Gdy jednak nienormalne stało się normą, trudno się pozbyć pesymizmu. Trzynastoletnie dzieje walki z ma-
fią w Polsce to historia źle zaordynowanej kuracji (vide: "Choroba na receptę"), bo nie zwalczano mafii, tylko gangsterów, nawet jeśli były to całe organizacje przestępcze. Gdyby zwalczano mafię, dawno byłby już znany zabójca generała Papały, a żadna osoba publiczna nie ośmieliłaby się afiszować kontaktami z mafią. Państwo przeżarte przez mafię może nie jest tak opresyjne jak dyktatura, ale jednocześnie znacznie bardziej zawodzi obywateli, bo w dyktaturze przynajmniej nie ma złudzeń.
W tej pesymistycznej sytuacji ponad 35 proc. Polaków, którzy chcą pojechać do Iraku i odbudowywać ten kraj, budzi nadzieję. W trudnej sytuacji gospodarczej wreszcie jesteśmy mobilni: jesteśmy gotowi podjąć pracę nawet kilka tysięcy kilometrów od Polski. To pośredni skutek tego, że w III RP tak się szczęśliwie składa, iż rozumnie prowadzimy politykę zagraniczną: trafnie wybieramy sojusze i na czas podejmujemy właściwe decyzje. Nic dziwnego, że Jaś Gawroński, europarlamentarzysta z Włoch, głośno przyznaje, iż po raz pierwszy od dawna jest dumny z bycia Polakiem, a "Wall Street Journal" odnotowuje, że "tej wiosny wyrosła nam nowoczesna Polska". Wreszcie możemy się pozbyć poprawnego politycznie ugrzecznienia wobec Niemiec, które naszym kosztem próbują leczyć własne kompleksy i tuszować błędy (vide: "Nibyland Polen").
Największym optymizmem napawają jednak młodzi ludzie - studenci polskich uczelni (już niemal dwa miliony). To oni są prawdziwymi zwycięzcami przygotowanego już po raz dziesiąty rankingu szkół wyższych "Wprost" (vide: specjalny dodatek). To oni wymuszają poprawę jakości studiów, nie pozwalają profesorom się nie uczyć. Po raz pierwszy w Polsce studenci (Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie) zaprotestowali przeciwko obniżaniu jakości kształcenia. To przykład dla innych, choćby dla wyborców, którzy mogą zaprotestować przeciw obniżaniu jakości rządzenia. Przede wszystkim jednak powinni zaprotestować przeciwko baraninizacji Polski. Inaczej nie da się wyrwać naszego kraju z łap mafii - choć przy tej operacji (jak w wypadku kwarków) ujawnią się ogromne siły oporu.
- "Przebudzenia Finnegana" Jamesa Joyce'a), jest to, że pozornie niemal swobodnie "pływają" one w jądrach atomowych. Gdyby jednak chcieć je z tych jąder wyciągnąć (ściślej z protonów i neutronów), potrzeba ogromnej energii. Dopiero działając na kwarki, można się przekonać, że wiąże je wielka, niewidzialna siła.
Przypominam ten opis kwarków, bo w życiu państwa też wiele rzeczy z pozoru wygląda na nie związane z sobą. Dopiero gdy chce się wyrwać jakiś element z układanki, ujawniają się ogromne podskórne siły. Weźmy sprawę supermafiosa Baraniny (vide: "Porządek Baraniny"), znalezionego kilka dni temu powieszonego w celi wiedeńskiego więzienia. Kiedy się przyjrzeć jego biografii, okazuje się, jak ogromną skalę patologii ta postać sobą przykrywa. Wyrwanie Baraniny na stronę wymiaru sprawiedliwości miałoby olbrzymią siłę rażenia. Śmierć mafijnego bossa w wielu środowiskach musiała być przyjęta wielkimi libacjami - w końcu na zawsze zamilkł człowiek, który wcześniej milczał tylko taktycznie, a de facto był chodzącą bombą. Pewnie nigdy się nie dowiemy, kto był najbardziej z tej śmierci zadowolony i ilu ludzi - jakkolwiek okropnie by to brzmiało - świętowało śmierć gangstera.
Jest czymś przerażającym - co odsłania sprawa Baraniny - że stworzono w Polsce alternatywne państwo - antyprawa, antysprawiedliwości, antymoralności i antyprzedsiębiorczości. Oczywiście, nie stało się to w III RP - mafijna struktura dusząca państwo i społeczeństwo to po prostu ostatnia, a właściwie najbardziej rozwinięta, faza realnego socjalizmu (ideał sięgnął bruku) zarówno w Polsce, jak i w innych krajach byłego bloku sowieckiego. To, że mafia przetrwała w III RP i świetnie się ma, jest największym, pozagrobowym triumfem realnego socjalizmu. Tylko pozornie afera Rywina jest odległa od sprawy Baraniny. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że duża część tzw. towarzystwa to było także towarzystwo Baraniny.
Kto wie, czy demonstrowany od jakiegoś czasu przez Polaków ogromny pesymizm nie wynika z tego, że ludzie widzą, iż nie żyją w demokratycznym kraju, lecz w państwie Baraniny. Jeszcze kilka lat temu takie widzenie polskich spraw mogło się wydawać obsesją, głównie dlatego, że chcieliśmy normalnie żyć. Gdy jednak nienormalne stało się normą, trudno się pozbyć pesymizmu. Trzynastoletnie dzieje walki z ma-
fią w Polsce to historia źle zaordynowanej kuracji (vide: "Choroba na receptę"), bo nie zwalczano mafii, tylko gangsterów, nawet jeśli były to całe organizacje przestępcze. Gdyby zwalczano mafię, dawno byłby już znany zabójca generała Papały, a żadna osoba publiczna nie ośmieliłaby się afiszować kontaktami z mafią. Państwo przeżarte przez mafię może nie jest tak opresyjne jak dyktatura, ale jednocześnie znacznie bardziej zawodzi obywateli, bo w dyktaturze przynajmniej nie ma złudzeń.
W tej pesymistycznej sytuacji ponad 35 proc. Polaków, którzy chcą pojechać do Iraku i odbudowywać ten kraj, budzi nadzieję. W trudnej sytuacji gospodarczej wreszcie jesteśmy mobilni: jesteśmy gotowi podjąć pracę nawet kilka tysięcy kilometrów od Polski. To pośredni skutek tego, że w III RP tak się szczęśliwie składa, iż rozumnie prowadzimy politykę zagraniczną: trafnie wybieramy sojusze i na czas podejmujemy właściwe decyzje. Nic dziwnego, że Jaś Gawroński, europarlamentarzysta z Włoch, głośno przyznaje, iż po raz pierwszy od dawna jest dumny z bycia Polakiem, a "Wall Street Journal" odnotowuje, że "tej wiosny wyrosła nam nowoczesna Polska". Wreszcie możemy się pozbyć poprawnego politycznie ugrzecznienia wobec Niemiec, które naszym kosztem próbują leczyć własne kompleksy i tuszować błędy (vide: "Nibyland Polen").
Największym optymizmem napawają jednak młodzi ludzie - studenci polskich uczelni (już niemal dwa miliony). To oni są prawdziwymi zwycięzcami przygotowanego już po raz dziesiąty rankingu szkół wyższych "Wprost" (vide: specjalny dodatek). To oni wymuszają poprawę jakości studiów, nie pozwalają profesorom się nie uczyć. Po raz pierwszy w Polsce studenci (Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie) zaprotestowali przeciwko obniżaniu jakości kształcenia. To przykład dla innych, choćby dla wyborców, którzy mogą zaprotestować przeciw obniżaniu jakości rządzenia. Przede wszystkim jednak powinni zaprotestować przeciwko baraninizacji Polski. Inaczej nie da się wyrwać naszego kraju z łap mafii - choć przy tej operacji (jak w wypadku kwarków) ujawnią się ogromne siły oporu.
Więcej możesz przeczytać w 20/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.