Esencja męskości reguluje cykl płodności kobiet
Jestem gotowa, przybądź na randkę - wysyła bezdźwięczną depeszę azjatycka słonica kilka tygodni przed rozpoczęciem okresu godowego. Nawet jednokomórkowa bakteria, gdy zechce połączyć geny z inną, zamiast się dzielić bezpłciowo na komórki potomne, potrafi ogłosić ten zamiar i zwabić "drugą połowę". Wyrafinowana monarchini pszczół nieustannie wysyła sygnały tłumiące zdolność reprodukcyjną robotnic i wymuszające ich posłuszeństwo. Ten język bez słów jest najbardziej pierwotnym sposobem porozumiewania się stworzeń jednego gatunku. Ma naturę chemiczną - molekuły przenoszą informacje o poszukiwaniu partnera, ostrzegają przed niebezpieczeństwem, wskazują drogę do pożywienia. Bez sygnalizacji chemicznej o dużym zasięgu dwie ćmy oddalone o wiele mil mogłyby nigdy na siebie nie trafić, samice i samce ryb nie uzgodniłyby momentu składania jaj i plemników, jedwabnik nie trafiłby na jedwabnika. Odkryto, że takie sygnały, zwane feromonami, wykorzystują przedstawiciele ponad 1500 gatunków.
Ostatnia czarna skrzynka
Feromony u zwierząt odkryto już kilkadziesiąt lat temu, ale trudno było odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób te substancje wpływają na zachowanie, jak docierają do mózgu, decydują o wyborze partnerów. Dopiero dwa miesiące temu na konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Rozwoju Nauki pierwszy raz pokazano, jak mózg ssaka przetwarza informacje chemiczne odbierane z otoczenia, kreując "obrazy zmysłowe". Profesor Lawrence Katz wraz z zespołem naukowców z Duke University wszczepił miniaturowe elektrody do mózgu myszy i śledził ich zachowanie, a także elektryczną aktywność neuronów w częś-ci mózgu, do której docierają informacje przekazywane za pomocą feromonów. - To było prawdziwe otwarcie ostatniej "czarnej skrzynki" w mózgu - mówił prof. Katz na konferencji dla dziennikarzy w Denver. - Wcześniej nie mieliśmy pojęcia, jak sygnały chemiczne są przetwarzane w mózgu. Udało się nam znaleźć komórki nerwowe rozpoznające dzięki feromonom płeć napotykanego osobnika tego samego gatunku. Odkryliśmy neurony wyspecjalizowane w ocenie sek-sualnej gotowości samców i samic oraz inne, oceniające pozycję w hierarchii stada. Stwierdziliśmy, że istnieje grupa neuronów interpretujących sygnały feromonowe, będąca odpowiednikiem struktur odpowiedzialnych za wzrokowe rozpoznawanie twarzy u ludzi.
Wszystkich wyżej wymienionych informacji dostarczają myszom feromony, bezwonne substancje oddziałujące bezpośrednio na odpowiednie struktury mózgu. Mysz, której brakowało tylko jednej molekuły na szlaku przesyłania feromonów z nosa do mózgu, nie potrafiła prawidłowo rozpoznawać płci innych osobników tego samego gatunku - wszystkie traktowała jak samice. O tym, jak silny jest wpływ feromonów na zachowanie, świadczyła jeszcze jedna obserwacja opisana przez prof. Katza. Do klatki ciężarnej myszy pod nieobecność jej partnera wpuszczono innego samca. Mysz oceniła go jako dominującego w stadzie i poroniła, przygotowując się do ciąży z ważniejszym partnerem.
Receptory seksu
Feromony nie są zapachami. Nie są odczuwane przez zmysł powonienia. Są cząsteczkami chemicznymi wytwarzanymi najczęściej przez gruczoły znajdujące się na skórze ssaków, na odwłokach lub w szczękach owadów, pod skrzydłami ptaków. Niektóre feromony są lotne, ich cząsteczki przenosi wiatr, inne stałe, działają dopiero przy bezpośrednim kontakcie osobników tego samego gatunku. Tysiące feromonów różnią się kształtem cząsteczek - jedne molekuły przypominają pudełka na buty, inne piłkę do koszykówki albo miniaturową piramidę.
Owady odbierają sygnały feromonowe najczęściej za pomocą czułków zaopatrzonych w tysiące receptorów. Tam następuje rozpoznanie i przekształcenie sygnałów chemicznych w elektryczne, wysyłane następnie do mózgu. U ssaków receptory feromonów znajdują się w tzw. narządzie przylemieszowym. Jest to podwójny krótki kanalik w przegrodzie nosowej. Do niedawna narząd przylemieszowy u człowieka uważano za... zbędny, traktując go jak niepotrzebną pozostałość któregoś z etapów ewolucji.
Samiec w sprayu
Odkrycie feromonów u ludzi ogłosiła kilkanaście lat temu dr Winnifred Cutler z uniwersytetu w Filadelfii. Jej artykuł ukazał się w prestiżowym czasopiśmie naukowym "Hormones and Behavior" ("Hormony i Zachowanie"), a informacje na ten temat znalazły się w większości gazet i tygodników. "Nowe badania - pisano w 1987 r. w USA - wywołały sensację. Chemik George Preti i biolog Winnifred Cutler twierdzą, że ludzie wytwarzają feromony, substancje chemiczne, które wpływają m.in. na cykl menstruacyjny kobiet. 'Esencja męska', czyli feromon zbierany z gruczołów mieszczących się pod pachami i podawany do wąchania kobietom, reguluje ich cykle płodności". Sprawia, że cykle zbyt krótkie (poniżej 26 dni) lub za długie (powyżej 33 dni) zaczynają trwać około 29 dni, co sprzyja płodności. Zdaniem Pretiego i Cutler, "esencja męska" zawiera substancje ważne dla zdrowia reprodukcyjnego kobiet. Również kobiety wytwarzają bezwonną substancję chemiczną, która - jak się okazało - powoduje synchronizację cykli menstruacyjnych kobiet mieszkających na przykład w tym samym pokoju. Po kilku miesiącach wspólnego przebywania ich dni płodne wypadają w tym samym czasie.
Tygodnik "Time" wyjaśniał: "Ludzie - podobnie jak inne ssaki i owady - komunikują się w subtelny sposób za pomocą aromatów seksualnych zwanych feromonami. Kobiety uprawiające seks z mężczyznami przynajmniej raz w tygodniu mają mniej problemów z niepłodnością i łagodniej przechodzą menopauzę niż kobiety samotne". Męskie feromony wydają się niezbędne do utrzymania kobiecego systemu reprodukcji - powtarzała dr Cutler. Oświadczyła również, że jej marzeniem jest, aby syntetyczne męskie feromony, używane w kremach, sprayu lub perfumach, mogły poprawiać samopoczucie kobiet. Niedługo potem założyła instytut zdrowia, który zajął się między innymi produkcją i sprzedażą feromonów dla pań.
Feromon potraja sukcesy kobiet?
"To oczywiste, że istnieje bezwonna substancja wytwarzana przez kobiety w wieku reprodukcyjnym, przyciągająca mężczyzn" - napisała w zeszłym roku Norma McCoy, profesor psychologii na Uniwersytecie Stanowym w San Francisco, w czasopiśmie "Physiology and Behavior" ("Fizjologia i Zachowanie"). Z jej badań wynika, że kobiety używające perfum z syntetycznym feromonem kobiecym są bardziej atrakcyjne dla mężczyzn. Ta substancja działa niezależnie od woli człowieka na ośrodki w mózgu decydujące o zachowaniu. Dla mężczyzny feromon kobiecy jest biologicznym sygnałem sugerującym, że kobieta jest gotowa do reprodukcji. Tygodnik "New Scientist" informację o badaniach prof. McCoy zatytułował: "Kobiecy feromon potraja sukcesy seksualne pań".
Wielu naukowców zachowuje powściągliwość wobec tych wyników uzyskanych w badaniach na niewielkiej grupie kobiet. Nie wpływa to jednak na komercyjny sukces syntetycznych feromonów, które ciągle znajdują nowych producentów i nabywców. Wielu badaczy ma wątpliwości dotyczące tego, czy jesteśmy nadawcami i odbiorcami bezwonnych sygnałów chemicznych. Po części wynika to z trudności w prowadzeniu odpowiednich testów na ludziach. Badanie zachowań seksualnych człowieka budzi niekiedy wątpliwości etyczne i wymaga m.in. specjalnej zgody. - Jestem przekonany, że takie testy prowadzi się w sekrecie, nieoficjalnie. Także dlatego, że ich wyniki mają znaczenie komercyjne. Syntetyczne feromony to bardzo dobry interes - nie ma wątpliwości prof. Aleksander Kołodziejczyk, chemik z Politechniki Gdańskiej, zajmujący się feromonami. Czy zbliżenie dwojga ludzi nie jest warte każdych pieniędzy?
Ostatnia czarna skrzynka
Feromony u zwierząt odkryto już kilkadziesiąt lat temu, ale trudno było odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób te substancje wpływają na zachowanie, jak docierają do mózgu, decydują o wyborze partnerów. Dopiero dwa miesiące temu na konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Rozwoju Nauki pierwszy raz pokazano, jak mózg ssaka przetwarza informacje chemiczne odbierane z otoczenia, kreując "obrazy zmysłowe". Profesor Lawrence Katz wraz z zespołem naukowców z Duke University wszczepił miniaturowe elektrody do mózgu myszy i śledził ich zachowanie, a także elektryczną aktywność neuronów w częś-ci mózgu, do której docierają informacje przekazywane za pomocą feromonów. - To było prawdziwe otwarcie ostatniej "czarnej skrzynki" w mózgu - mówił prof. Katz na konferencji dla dziennikarzy w Denver. - Wcześniej nie mieliśmy pojęcia, jak sygnały chemiczne są przetwarzane w mózgu. Udało się nam znaleźć komórki nerwowe rozpoznające dzięki feromonom płeć napotykanego osobnika tego samego gatunku. Odkryliśmy neurony wyspecjalizowane w ocenie sek-sualnej gotowości samców i samic oraz inne, oceniające pozycję w hierarchii stada. Stwierdziliśmy, że istnieje grupa neuronów interpretujących sygnały feromonowe, będąca odpowiednikiem struktur odpowiedzialnych za wzrokowe rozpoznawanie twarzy u ludzi.
Wszystkich wyżej wymienionych informacji dostarczają myszom feromony, bezwonne substancje oddziałujące bezpośrednio na odpowiednie struktury mózgu. Mysz, której brakowało tylko jednej molekuły na szlaku przesyłania feromonów z nosa do mózgu, nie potrafiła prawidłowo rozpoznawać płci innych osobników tego samego gatunku - wszystkie traktowała jak samice. O tym, jak silny jest wpływ feromonów na zachowanie, świadczyła jeszcze jedna obserwacja opisana przez prof. Katza. Do klatki ciężarnej myszy pod nieobecność jej partnera wpuszczono innego samca. Mysz oceniła go jako dominującego w stadzie i poroniła, przygotowując się do ciąży z ważniejszym partnerem.
Receptory seksu
Feromony nie są zapachami. Nie są odczuwane przez zmysł powonienia. Są cząsteczkami chemicznymi wytwarzanymi najczęściej przez gruczoły znajdujące się na skórze ssaków, na odwłokach lub w szczękach owadów, pod skrzydłami ptaków. Niektóre feromony są lotne, ich cząsteczki przenosi wiatr, inne stałe, działają dopiero przy bezpośrednim kontakcie osobników tego samego gatunku. Tysiące feromonów różnią się kształtem cząsteczek - jedne molekuły przypominają pudełka na buty, inne piłkę do koszykówki albo miniaturową piramidę.
Owady odbierają sygnały feromonowe najczęściej za pomocą czułków zaopatrzonych w tysiące receptorów. Tam następuje rozpoznanie i przekształcenie sygnałów chemicznych w elektryczne, wysyłane następnie do mózgu. U ssaków receptory feromonów znajdują się w tzw. narządzie przylemieszowym. Jest to podwójny krótki kanalik w przegrodzie nosowej. Do niedawna narząd przylemieszowy u człowieka uważano za... zbędny, traktując go jak niepotrzebną pozostałość któregoś z etapów ewolucji.
Samiec w sprayu
Odkrycie feromonów u ludzi ogłosiła kilkanaście lat temu dr Winnifred Cutler z uniwersytetu w Filadelfii. Jej artykuł ukazał się w prestiżowym czasopiśmie naukowym "Hormones and Behavior" ("Hormony i Zachowanie"), a informacje na ten temat znalazły się w większości gazet i tygodników. "Nowe badania - pisano w 1987 r. w USA - wywołały sensację. Chemik George Preti i biolog Winnifred Cutler twierdzą, że ludzie wytwarzają feromony, substancje chemiczne, które wpływają m.in. na cykl menstruacyjny kobiet. 'Esencja męska', czyli feromon zbierany z gruczołów mieszczących się pod pachami i podawany do wąchania kobietom, reguluje ich cykle płodności". Sprawia, że cykle zbyt krótkie (poniżej 26 dni) lub za długie (powyżej 33 dni) zaczynają trwać około 29 dni, co sprzyja płodności. Zdaniem Pretiego i Cutler, "esencja męska" zawiera substancje ważne dla zdrowia reprodukcyjnego kobiet. Również kobiety wytwarzają bezwonną substancję chemiczną, która - jak się okazało - powoduje synchronizację cykli menstruacyjnych kobiet mieszkających na przykład w tym samym pokoju. Po kilku miesiącach wspólnego przebywania ich dni płodne wypadają w tym samym czasie.
Tygodnik "Time" wyjaśniał: "Ludzie - podobnie jak inne ssaki i owady - komunikują się w subtelny sposób za pomocą aromatów seksualnych zwanych feromonami. Kobiety uprawiające seks z mężczyznami przynajmniej raz w tygodniu mają mniej problemów z niepłodnością i łagodniej przechodzą menopauzę niż kobiety samotne". Męskie feromony wydają się niezbędne do utrzymania kobiecego systemu reprodukcji - powtarzała dr Cutler. Oświadczyła również, że jej marzeniem jest, aby syntetyczne męskie feromony, używane w kremach, sprayu lub perfumach, mogły poprawiać samopoczucie kobiet. Niedługo potem założyła instytut zdrowia, który zajął się między innymi produkcją i sprzedażą feromonów dla pań.
Feromon potraja sukcesy kobiet?
"To oczywiste, że istnieje bezwonna substancja wytwarzana przez kobiety w wieku reprodukcyjnym, przyciągająca mężczyzn" - napisała w zeszłym roku Norma McCoy, profesor psychologii na Uniwersytecie Stanowym w San Francisco, w czasopiśmie "Physiology and Behavior" ("Fizjologia i Zachowanie"). Z jej badań wynika, że kobiety używające perfum z syntetycznym feromonem kobiecym są bardziej atrakcyjne dla mężczyzn. Ta substancja działa niezależnie od woli człowieka na ośrodki w mózgu decydujące o zachowaniu. Dla mężczyzny feromon kobiecy jest biologicznym sygnałem sugerującym, że kobieta jest gotowa do reprodukcji. Tygodnik "New Scientist" informację o badaniach prof. McCoy zatytułował: "Kobiecy feromon potraja sukcesy seksualne pań".
Wielu naukowców zachowuje powściągliwość wobec tych wyników uzyskanych w badaniach na niewielkiej grupie kobiet. Nie wpływa to jednak na komercyjny sukces syntetycznych feromonów, które ciągle znajdują nowych producentów i nabywców. Wielu badaczy ma wątpliwości dotyczące tego, czy jesteśmy nadawcami i odbiorcami bezwonnych sygnałów chemicznych. Po części wynika to z trudności w prowadzeniu odpowiednich testów na ludziach. Badanie zachowań seksualnych człowieka budzi niekiedy wątpliwości etyczne i wymaga m.in. specjalnej zgody. - Jestem przekonany, że takie testy prowadzi się w sekrecie, nieoficjalnie. Także dlatego, że ich wyniki mają znaczenie komercyjne. Syntetyczne feromony to bardzo dobry interes - nie ma wątpliwości prof. Aleksander Kołodziejczyk, chemik z Politechniki Gdańskiej, zajmujący się feromonami. Czy zbliżenie dwojga ludzi nie jest warte każdych pieniędzy?
Prof. Aleksander Kołodziejczyk z Wydziału Chemii Politechniki Gdańskiej Znacznie łatwiej szukać feromonów u owadów niż u ludzi. Czułki owadów podłącza się na przykład do odpowiedniej aparatury i działa na nie mieszaniną substancji chemicznych, podejrzewanych o to, że mogą być feromonami. Jeśli czułki reagują na te związki, chromatograf gazowy rozdziela mieszaninę na poszczególne składniki. Pozostaje tylko sprawdzić, który z nich jest aktywny. W wypadku dużych ssaków najłatwiej było znaleźć feromony płciowe u słoni. Samiec ma charakterystyczny sposób poruszania trąbą i chwytania powietrza, gdy wykrywa seksua-lne feromony samicy. Przy okazji warto wspomnieć, że odkrycie feromonu płciowego słoni stało się pewnego rodzaju sensacją, gdyż okazało się, że jego główny składnik jest taki sam jak zasadniczy związek chemiczny w feromonach około 120 gatunków owadów. Dotychczas nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Część zwierząt w niewoli zatraca zdolność reagowania na informacje chemiczne wysyłane przez inne osobniki tego samego gatunku. Stanowi to główną trudność w rozmnażaniu zwierząt w zoo. Jeśli chodzi o ludzi, sytuacja jest delikatna. Jest równie wiele publikacji dowodzących, że ludzie komunikują się za pomocą bezwonnych substancji chemicznych, jak tych, które temu zaprzeczają. Być może dlatego, że wyposażeni w intelekt, ambicje i złożone motywacje nie rea-gujemy już na feromony tak bezwzględnie i posłusznie jak zwierzęta. |
Więcej możesz przeczytać w 20/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.