Najlepsi to: UAM, Politechnika Wrocławska, AM Poznań, SGH, WSPiZ im. Kozińskiego.
Ofensywa Poznania - tak można określić rezultaty przygotowanego po raz dziesiąty przez tygodnik "Wprost" rankingu szkół wyższych (pierwszy ranking sporządziliśmy pięć lat przed "Perspektywami" i "Rzeczpospolitą" oraz sześć lat przed "Polityką"). Poznańskie uczelnie wygrały w trzech kategoriach szkół publicznych - najlepszy uniwersytet, najlepsza akademia medyczna i akademia sztuk pięknych, a w trzech kategoriach znalazły się na drugim miejscu - akademia rolnicza, akademia ekonomiczna, akademia wychowania fizycznego. Ranking w dużym stopniu określa wartość rynkową szkół wyższych, co oznacza, że poznańskie uczelnie publiczne urynkowiły się w największym stopniu. Fakt, iż najlepsze ośrodki akademickie nie są zlokalizowane w stolicy, to - poza Francją, Czechami, Węgrami czy Rosją - europejski i amerykański standard. Najsilniejszym ośrodkiem akademickim USA jest Boston, Wielkiej Brytanii - Oksford i Cambridge, Włoch - Florencja i Bolonia, Niemiec - Getynga i Karlsruhe, a Hiszpanii - Sewilla i Pampeluna.
Polski szok edukacyjny
Polski rynek wyższej edukacji jest fenomenem na światową skalę - w żadnym innym kraju w ciągu dwunastu lat nie powstało prawie 300 prywatnych uczelni. Mimo że są one prawnie i finansowo upośledzone w stosunku do szkół państwowych (nie otrzymują publicznych środków), znacznie podniosły konkurencyjność systemu edukacji. Uczelnie te zmusiły państwowe molochy do powołania nowych kierunków, uatrakcyjnienia programów, lepszego doboru kadr. Nowoczesne, mobilne i przygotowujące studenta pod kątem przyszłej pracy uczelnie niepubliczne już od kilku lat stwarzają mu większe szanse kariery niż szkoły publiczne. Widoczne jest to przede wszystkim w zarządzaniu biznesem oraz w finansach i bankowości, gdzie absolwenci Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie, Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu, Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości w Warszawie, Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu, Wyższej Szkoły Zarządzania - The Polish Open University w Warszawie czy Akademii Polonijnej w Częstochowie robią bardziej spektakularne kariery niż ich koledzy z najlepszych uczelni publicznych. Przykładem mogą być światowe sukcesy kilkunastu absolwentów WSB-NLU w Nowym Sączu. Tomasz Kobus pracuje obecnie w światowej centrali PricewaterhouseCoopers w Nowym Jorku - na stanowisku global knowledge manager, zarządzając pięciuset osobami w 30 krajach. Michał Oprządek najpierw pracował w Moskwie, potem na Malcie (w międzynarodowej firmie telekomunikacyjnej World Group Management), a obecnie w Chinach (w Siemens Shanghai Mobile Communications, gdzie jest projektantem e-biznesu). Joanna Chmura jest szefem sprzedaży regionalnej w największym koncernie stalowym na świecie - Arcelor Group. Adam Cyrek wylądował z kolei w Brazylii, gdzie jest menedżerem we współpracującym z Coca-Colą holdingu CVI.
- Spotkałem absolwentów polskich uczelni prywatnych na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, gdzie należeli do najlepszych. Wiem, że nie ma szans, żeby trzysta prywatnych szkół wyższych gwarantowało wysoki poziom, ale niech tylko co dziesiąta z nich zapewnia dobre wykształcenie, a będzie to nie lada sukces. Zresztą rynek wkrótce sam zweryfikuje te uczelnie - mówi "Wprost" prof. Jeffrey Sachs, ekonomista z Uniwersytetu Columbia (wcześniej na Uniwersytecie Harvarda). Rynek już weryfikuje prywatne uczelnie. I ten test wypada lepiej, niż sugeruje prof. Sachs. Po zaledwie 12 latach (a w wielu wypadkach po 5-7 latach) obecności na rynku ponad 60 szkół spełnia europejskie standardy kształcenia, a 10 - standardy światowe. Te uczelnie, zaczynające od dwustu studentów, kształcą już po kilka tysięcy młodych ludzi, dbają też - w przeciwieństwie do uczelni państwowych - o wszechstronny rozwój swoich wychowanków: budują akademiki, korty tenisowe, hale sportowe, siłownie, wspomagają kluby studenckie, organizują galerie itp. Stają się tym samym prawdziwymi kampusami, wokół których skupia się intelektualne życie w regionach (na przykład Pułtusk, Nowy Sącz, Częstochowa, Dąbrowa Górnicza, Ostrowiec Świętokrzyski, Płock, Łowicz, Tarnów, Bielsko-Biała czy Sandomierz).
Ranking kompetencji
W rankingu "Wprost" nie porównujemy - w przeciwieństwie do konkurencji - uczelni wielkich, często mających kilkudziesięcioletni dorobek, z małymi szkołami biznesu. Uniwersytet Warszawski bądź Politechnika Wrocławska biją prywatnych konkurentów zapleczem akademickim, ale już nie poziomem przygotowania absolwentów czy programami nauczania. Nie jest prawdą, że najlepsze uczelnie prywatne są dopiero w piątej dziesiątce szkół wyższych w Polsce - jak wynika z rankingu "Perspektyw" i "Rzeczpospolitej". Pod pewnymi względami, choćby jakości programów, dominowałyby one w pierwszej dziesiątce, pod innymi (tzw. prestiż akademicki) - nie. Dlatego nie klasyfikujemy uczelni według jednego zestawu kryteriów, lecz uwzględniamy ich specyfikę. Absurdem jest wspólne klasyfikowanie akademii sztuk pięknych czy muzycznych z politechnikami bądź akademiami rolniczymi. Jak określić wartość grafików czy muzyków w porównaniu z ekonomistami bądź inżynierami? Nieporozumieniem jest pytanie czołowych firm (jak zrobił to "Newsweek"), z jakich uczelni absolwentów zatrudniają, bo przewagę będą miały szkoły dające praktyczną wiedzą, na przykład w dziedzinie zarządzania biznesem.
W rankingu "Wprost" - w przeciwieństwie do konkurencyjnych rankingów - praktycznie nie bierzemy pod uwagę oceny tzw. środowiska akademickiego, co decyduje o prestiżu uczelni. Unikamy w ten sposób głosowania utytułowanych kolegów na kolegów i wycinania prywatnej konkurencji. Uwzględnienie kryterium "prestiżu" zafałszowuje jakość nauczania nie tylko w dziedzinach biznesowych, ale także informatyki, socjologii czy psychologii, gdzie uczelnie prywatne już dystansują państwowych konkurentów. Ranking "Wprost" opiera się prawie wyłącznie na mierzalnych kryteriach. Uczelnie wypełniają obszerną ankietę (31 pytań w wypadku szkół niepublicznych, 26 w wypadku publicznych, 17 - w odniesieniu do studiów MBA). Przekazane przez uczelnie dane są potem weryfikowane (na podstawie najnowszych danych MEN, GUS, KBN, tzw. indeksu filadelfijskiego). Za podanie nieprawdziwych danych odejmujemy punkty w końcowej klasyfikacji (2 punkty za każdą nieprawdziwą informację).
Ranking "Wprost" jako jedyny w Polsce uwzględnia wszystkie uczelnie, którą mają absolwentów (w wypadku szkół utworzonych z kilku wcześniej istniejących - uwzględniamy absolwentów tamtych uczelni). Zatem jest to jedyny ranking obejmujący całą ofertę rynku edukacyjnego (z wyjątkiem szkół oficerskich - wojskowych i policyjnych - oraz teologicznych, które kształcą innego rodzaju specjalistów). Konkurenci oceniają co najwyżej trzecią część rynku.
Ranking szkół wyższych "Wprost" jest przede wszystkim przewodnikiem dla maturzystów i absolwentów (w wypadku studiów MBA). Dla samych uczelni i środowiska akademickiego jest sprawdzianem jakości oraz oceną ich pracy.
Polski szok edukacyjny
Polski rynek wyższej edukacji jest fenomenem na światową skalę - w żadnym innym kraju w ciągu dwunastu lat nie powstało prawie 300 prywatnych uczelni. Mimo że są one prawnie i finansowo upośledzone w stosunku do szkół państwowych (nie otrzymują publicznych środków), znacznie podniosły konkurencyjność systemu edukacji. Uczelnie te zmusiły państwowe molochy do powołania nowych kierunków, uatrakcyjnienia programów, lepszego doboru kadr. Nowoczesne, mobilne i przygotowujące studenta pod kątem przyszłej pracy uczelnie niepubliczne już od kilku lat stwarzają mu większe szanse kariery niż szkoły publiczne. Widoczne jest to przede wszystkim w zarządzaniu biznesem oraz w finansach i bankowości, gdzie absolwenci Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie, Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu, Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości w Warszawie, Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu, Wyższej Szkoły Zarządzania - The Polish Open University w Warszawie czy Akademii Polonijnej w Częstochowie robią bardziej spektakularne kariery niż ich koledzy z najlepszych uczelni publicznych. Przykładem mogą być światowe sukcesy kilkunastu absolwentów WSB-NLU w Nowym Sączu. Tomasz Kobus pracuje obecnie w światowej centrali PricewaterhouseCoopers w Nowym Jorku - na stanowisku global knowledge manager, zarządzając pięciuset osobami w 30 krajach. Michał Oprządek najpierw pracował w Moskwie, potem na Malcie (w międzynarodowej firmie telekomunikacyjnej World Group Management), a obecnie w Chinach (w Siemens Shanghai Mobile Communications, gdzie jest projektantem e-biznesu). Joanna Chmura jest szefem sprzedaży regionalnej w największym koncernie stalowym na świecie - Arcelor Group. Adam Cyrek wylądował z kolei w Brazylii, gdzie jest menedżerem we współpracującym z Coca-Colą holdingu CVI.
- Spotkałem absolwentów polskich uczelni prywatnych na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, gdzie należeli do najlepszych. Wiem, że nie ma szans, żeby trzysta prywatnych szkół wyższych gwarantowało wysoki poziom, ale niech tylko co dziesiąta z nich zapewnia dobre wykształcenie, a będzie to nie lada sukces. Zresztą rynek wkrótce sam zweryfikuje te uczelnie - mówi "Wprost" prof. Jeffrey Sachs, ekonomista z Uniwersytetu Columbia (wcześniej na Uniwersytecie Harvarda). Rynek już weryfikuje prywatne uczelnie. I ten test wypada lepiej, niż sugeruje prof. Sachs. Po zaledwie 12 latach (a w wielu wypadkach po 5-7 latach) obecności na rynku ponad 60 szkół spełnia europejskie standardy kształcenia, a 10 - standardy światowe. Te uczelnie, zaczynające od dwustu studentów, kształcą już po kilka tysięcy młodych ludzi, dbają też - w przeciwieństwie do uczelni państwowych - o wszechstronny rozwój swoich wychowanków: budują akademiki, korty tenisowe, hale sportowe, siłownie, wspomagają kluby studenckie, organizują galerie itp. Stają się tym samym prawdziwymi kampusami, wokół których skupia się intelektualne życie w regionach (na przykład Pułtusk, Nowy Sącz, Częstochowa, Dąbrowa Górnicza, Ostrowiec Świętokrzyski, Płock, Łowicz, Tarnów, Bielsko-Biała czy Sandomierz).
Ranking kompetencji
W rankingu "Wprost" nie porównujemy - w przeciwieństwie do konkurencji - uczelni wielkich, często mających kilkudziesięcioletni dorobek, z małymi szkołami biznesu. Uniwersytet Warszawski bądź Politechnika Wrocławska biją prywatnych konkurentów zapleczem akademickim, ale już nie poziomem przygotowania absolwentów czy programami nauczania. Nie jest prawdą, że najlepsze uczelnie prywatne są dopiero w piątej dziesiątce szkół wyższych w Polsce - jak wynika z rankingu "Perspektyw" i "Rzeczpospolitej". Pod pewnymi względami, choćby jakości programów, dominowałyby one w pierwszej dziesiątce, pod innymi (tzw. prestiż akademicki) - nie. Dlatego nie klasyfikujemy uczelni według jednego zestawu kryteriów, lecz uwzględniamy ich specyfikę. Absurdem jest wspólne klasyfikowanie akademii sztuk pięknych czy muzycznych z politechnikami bądź akademiami rolniczymi. Jak określić wartość grafików czy muzyków w porównaniu z ekonomistami bądź inżynierami? Nieporozumieniem jest pytanie czołowych firm (jak zrobił to "Newsweek"), z jakich uczelni absolwentów zatrudniają, bo przewagę będą miały szkoły dające praktyczną wiedzą, na przykład w dziedzinie zarządzania biznesem.
W rankingu "Wprost" - w przeciwieństwie do konkurencyjnych rankingów - praktycznie nie bierzemy pod uwagę oceny tzw. środowiska akademickiego, co decyduje o prestiżu uczelni. Unikamy w ten sposób głosowania utytułowanych kolegów na kolegów i wycinania prywatnej konkurencji. Uwzględnienie kryterium "prestiżu" zafałszowuje jakość nauczania nie tylko w dziedzinach biznesowych, ale także informatyki, socjologii czy psychologii, gdzie uczelnie prywatne już dystansują państwowych konkurentów. Ranking "Wprost" opiera się prawie wyłącznie na mierzalnych kryteriach. Uczelnie wypełniają obszerną ankietę (31 pytań w wypadku szkół niepublicznych, 26 w wypadku publicznych, 17 - w odniesieniu do studiów MBA). Przekazane przez uczelnie dane są potem weryfikowane (na podstawie najnowszych danych MEN, GUS, KBN, tzw. indeksu filadelfijskiego). Za podanie nieprawdziwych danych odejmujemy punkty w końcowej klasyfikacji (2 punkty za każdą nieprawdziwą informację).
Ranking "Wprost" jako jedyny w Polsce uwzględnia wszystkie uczelnie, którą mają absolwentów (w wypadku szkół utworzonych z kilku wcześniej istniejących - uwzględniamy absolwentów tamtych uczelni). Zatem jest to jedyny ranking obejmujący całą ofertę rynku edukacyjnego (z wyjątkiem szkół oficerskich - wojskowych i policyjnych - oraz teologicznych, które kształcą innego rodzaju specjalistów). Konkurenci oceniają co najwyżej trzecią część rynku.
Ranking szkół wyższych "Wprost" jest przede wszystkim przewodnikiem dla maturzystów i absolwentów (w wypadku studiów MBA). Dla samych uczelni i środowiska akademickiego jest sprawdzianem jakości oraz oceną ich pracy.
Jak powstał ranking "Wprost" Ranking "Wprost" uwzględnia wartość "zaplecza intelektualnego": szkoły publiczne premiowaliśmy maksymalnie 60 punktami (to kryterium miało 60-procentową wagę).
|
Pozostałe artykuły z rankingu szkół wyższych:
Ranking masowego rażenia
Szkoła biznesu
Więcej możesz przeczytać w 20/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.