Tydzień po wypowiedzeniu wojny opozycji Aleksander Kwaśniewski ruszył na Belgię. Już spodziewaliśmy się Blitzkriegu, ale to Belgowie szybko go spacyfikowali.
Na lotnisku w Brukseli na prezydencką parę czekali król, królowa i stado koni. Kwaśniewski królowi uścisnął dłoń, do królowej zagadał, a na konie tylko popatrzył. Rozwija się nam prezydent. Jeszcze na Białorusi w bagażniku podróżował, a tu, proszę, żadnej gafy! Że też nic mu się nie pomyliło i wiedział, co komu zrobić, no, no. Tydzień go uczyli i w mig pojął. Łebski facet.
Bardzo się zżył Józef Oleksy ze swoim procesem lustracyjnym i za wszelką cenę próbuje go przedłużyć (bo z fotelem marszałka Sejmu też się zżył i przykro byłoby go tak głupio stracić). Ale nie dziwota, że się przyzwyczaił, bo to już pięć lat, jak go lustrują! Może by więc jakąś bibkę z okazji jubileuszu zorganizował? Tylko gdzie? My proponujemy Łubiankę.
Kto i kiedy to powiedział? "Przewodniczący i wiceprzewodniczący komisji śledczej powinni organizować sprawnie prace komisji, a nie snuć hipotezy i stroić tajemnicze miny". He, he, nie zgadli państwo, to Tomasz Nałęcz (SDPL) w ubiegłym tygodniu. Ale głupia sprawa, panie wicemarszałku, bo to plagiat. Pierwsza takie rzeczy napisała "Trybuna" - o panu. Różne wolty Tomasza Nałęcza świat widział, ale żeby mówił "Trybuną" to nowość jakaś.
Dzielny eksbaron SLD,poseł co to się prokuratorom nie kłaniał Andrzej Pęczak ma już uchylony immunitet i zarzut prokuratorski za nazbyt gorliwą ochronę środowiska, a teraz chcą go jeszcze do więzienia wsadzić. I to za przyjaźń! Za przyjaźń z Markiem Dochnalem, skromnie nazywanym lobbystą. Nasz drogi (oj, drogi, drogi, tylko na jego ochronie środowiska państwo jest jakieś 40 mln zł w plecy) działacz lewicy ma spore szanse na sprawowanie mandatu posła zza krat. W ten sposób stanie się kolejnym, po kaszy jaglanej, Pęczakiem, który przejdzie do historii!
Inny baron, Grzegorz Kurczak, to jest Kurczuk, przepraszamy, pozazdrościł sławy Rywinowi i też dał się nagrać naczelnemu lubelskiego "Dziennika Wschodniego". W rozmowie z nim Kurczak-Kurczuk zagroził, że jak się pismaki nie poprawią, to on im reklamy cofnie. A gazeta wszystko opisała i jeszcze ABW doniosła. I Kurczak-Kurczuk groteskowo wkopał się po uszy. Swoją drogą, strzeżcie się, ludzie, naczelnych! Oni ponoć mają teraz dyktafony fabrycznie wmontowane w marynarki.
Inny groteskowy dwunazwiskowiec Wybitny Medioznawca Tomasz Goban-Klas (SLD) uciekł z Krajowej Rady Tego i Owego do Krakowa przed lustracją. Niestety, bidula spóźnił się o dni kilka i jednak będą go ścigać. W jego wypadku karą za kłamstwo lustracyjne nie powinien być zakaz pełnienia jakichkolwiek funkcji, ale publiczne wyśmianie na krakowskim Rynku Głównym.
Unia Pracy obiecała, że już nigdy, przenigdy nie wystartuje w wyborach razem z SLD. I w związku z tym, że już nigdy, przenigdy nie wejdzie do Sejmu.
Nowe Starachowice się szykują. Okazało się, że rok temu prezydencki minister Marek Ungier, tak po przyjacielsku, pogadał ze swoim kumplem Wiesławem Kaczmarkiem i spytał, czy Wiesiek wziął marne pięć baniek dolców łapówki od Ruskich za sprzedaż Rafinerii Gdańskiej. No i ostrzegł przyjaciela, że teraz ABW go sprawdza. Hm, skoro miganie światłami i ostrzeganie przed kontrolą drogówki jest wykroczeniem, to za to Ungier powinien na Kołymę trafić. Bo w regularnej ciupie może być straszny tłok: Sobotka, Jagiełło, Długosz, Pęczak, Siemiątkowski...
Lud wdarł się do Sejmu! Sami widzieliśmy, jak po parlamencie przechadzał się nieuleczalny rewolucjonista Piotr Ikonowicz. Ale jakiś zestrachany: niczego nie podpalił, barykady nie ustawił, Oleksego jako zakładnika nie wziął.
Zadzwoniliśmy do gwiazdy śp. Telewizji Białoruskiej oddział w Warszawie Andrzeja Kwiatkowskiego, żeby spytać, czy mu nie przykro, że raczej nie wejdzie do Krajowej Rady Tego i Owego. "Proszę zadzwonić za kwadrans, bo właśnie jestem w sklepie, przy kasie" - odpowiedział. I przez dwa kolejne dni nie odbierał telefonu. Panie Andrzeju, hop, hop! Nic panu nie zrobimy, niech pan już wyjdzie z tego sklepu!
Na lotnisku w Brukseli na prezydencką parę czekali król, królowa i stado koni. Kwaśniewski królowi uścisnął dłoń, do królowej zagadał, a na konie tylko popatrzył. Rozwija się nam prezydent. Jeszcze na Białorusi w bagażniku podróżował, a tu, proszę, żadnej gafy! Że też nic mu się nie pomyliło i wiedział, co komu zrobić, no, no. Tydzień go uczyli i w mig pojął. Łebski facet.
Bardzo się zżył Józef Oleksy ze swoim procesem lustracyjnym i za wszelką cenę próbuje go przedłużyć (bo z fotelem marszałka Sejmu też się zżył i przykro byłoby go tak głupio stracić). Ale nie dziwota, że się przyzwyczaił, bo to już pięć lat, jak go lustrują! Może by więc jakąś bibkę z okazji jubileuszu zorganizował? Tylko gdzie? My proponujemy Łubiankę.
Kto i kiedy to powiedział? "Przewodniczący i wiceprzewodniczący komisji śledczej powinni organizować sprawnie prace komisji, a nie snuć hipotezy i stroić tajemnicze miny". He, he, nie zgadli państwo, to Tomasz Nałęcz (SDPL) w ubiegłym tygodniu. Ale głupia sprawa, panie wicemarszałku, bo to plagiat. Pierwsza takie rzeczy napisała "Trybuna" - o panu. Różne wolty Tomasza Nałęcza świat widział, ale żeby mówił "Trybuną" to nowość jakaś.
Dzielny eksbaron SLD,poseł co to się prokuratorom nie kłaniał Andrzej Pęczak ma już uchylony immunitet i zarzut prokuratorski za nazbyt gorliwą ochronę środowiska, a teraz chcą go jeszcze do więzienia wsadzić. I to za przyjaźń! Za przyjaźń z Markiem Dochnalem, skromnie nazywanym lobbystą. Nasz drogi (oj, drogi, drogi, tylko na jego ochronie środowiska państwo jest jakieś 40 mln zł w plecy) działacz lewicy ma spore szanse na sprawowanie mandatu posła zza krat. W ten sposób stanie się kolejnym, po kaszy jaglanej, Pęczakiem, który przejdzie do historii!
Inny baron, Grzegorz Kurczak, to jest Kurczuk, przepraszamy, pozazdrościł sławy Rywinowi i też dał się nagrać naczelnemu lubelskiego "Dziennika Wschodniego". W rozmowie z nim Kurczak-Kurczuk zagroził, że jak się pismaki nie poprawią, to on im reklamy cofnie. A gazeta wszystko opisała i jeszcze ABW doniosła. I Kurczak-Kurczuk groteskowo wkopał się po uszy. Swoją drogą, strzeżcie się, ludzie, naczelnych! Oni ponoć mają teraz dyktafony fabrycznie wmontowane w marynarki.
Inny groteskowy dwunazwiskowiec Wybitny Medioznawca Tomasz Goban-Klas (SLD) uciekł z Krajowej Rady Tego i Owego do Krakowa przed lustracją. Niestety, bidula spóźnił się o dni kilka i jednak będą go ścigać. W jego wypadku karą za kłamstwo lustracyjne nie powinien być zakaz pełnienia jakichkolwiek funkcji, ale publiczne wyśmianie na krakowskim Rynku Głównym.
Unia Pracy obiecała, że już nigdy, przenigdy nie wystartuje w wyborach razem z SLD. I w związku z tym, że już nigdy, przenigdy nie wejdzie do Sejmu.
Nowe Starachowice się szykują. Okazało się, że rok temu prezydencki minister Marek Ungier, tak po przyjacielsku, pogadał ze swoim kumplem Wiesławem Kaczmarkiem i spytał, czy Wiesiek wziął marne pięć baniek dolców łapówki od Ruskich za sprzedaż Rafinerii Gdańskiej. No i ostrzegł przyjaciela, że teraz ABW go sprawdza. Hm, skoro miganie światłami i ostrzeganie przed kontrolą drogówki jest wykroczeniem, to za to Ungier powinien na Kołymę trafić. Bo w regularnej ciupie może być straszny tłok: Sobotka, Jagiełło, Długosz, Pęczak, Siemiątkowski...
Lud wdarł się do Sejmu! Sami widzieliśmy, jak po parlamencie przechadzał się nieuleczalny rewolucjonista Piotr Ikonowicz. Ale jakiś zestrachany: niczego nie podpalił, barykady nie ustawił, Oleksego jako zakładnika nie wziął.
Zadzwoniliśmy do gwiazdy śp. Telewizji Białoruskiej oddział w Warszawie Andrzeja Kwiatkowskiego, żeby spytać, czy mu nie przykro, że raczej nie wejdzie do Krajowej Rady Tego i Owego. "Proszę zadzwonić za kwadrans, bo właśnie jestem w sklepie, przy kasie" - odpowiedział. I przez dwa kolejne dni nie odbierał telefonu. Panie Andrzeju, hop, hop! Nic panu nie zrobimy, niech pan już wyjdzie z tego sklepu!
Więcej możesz przeczytać w 45/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.