Bartosz Czartoryski
Jeszcze niedawno kariera Vegi była kolejną historyjką o pięknym wczoraj i paskudnym dzisiaj. Utalentowany debiutant po dziarskim starcie („Pitbull”, 2005) potknął się bowiem nieraz, ale powrócił do gry w godnym pozazdroszczenia stylu, a jego odpowiedzią na zjadliwą krytykę pozostają bezprecedensowe sukcesy frekwencyjne. Vega, z osuwającego się po równi pochyłej twórcy żenująco nieśmiesznych komedii, przepoczwarzył się nie tylko w najpopularniejszego bodaj polskiego filmowca, ale i wytrawnego biznesmena. Przez niemal dekadę wydawało się, że fabuła „Pitbulla” pozostanie zarówno jaskółką zwiastującą nowy talent, jak i swoistym testamentem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.