Jedno z dzieci zabitych przez własnych rodziców wywołało w Polsce szczególne emocje. Szymon z Będzina, dwulatek, którego ciało wyłowiono siedem lat temu ze stawu w Cieszynie. Przez dwa lata nie było wiadomo, jak ma na imię, kim są jego rodzice i gdzie mieszkał. W książce „Był sobie chłopczyk” Ewa Winnicka pisze: „2010. Piątek, 19 marca, 15.30. Po drugiej stronie słuchawki zdenerwowana kobieta mówi o dziwnej lalce leżącej w błotnistym stawie rybnym między Ustroniem a Cieszynem, przy wjeździe do miasta. – Gumowa lalka, a może dziecko? – Nie potrafi się zdecydować. W Komendzie Powiatowej Policji (...) w Cieszynie już czekali na weekend. Wygląda na to, że na razie się nie zacznie. 15.45. Hutyra dzwoni po strażaków, którzy wyciągną z płytkiego stawu tę dziwną – ma nadzieję – lalkę. (…) zgłoszony obiekt leży dwa metry od brzegu. Strażak powoli pełznie w błocie. – Teraz lalki są dziwne – pociesza się Jacek Hutyra, który od 1991 r. zajmuje się włamaniami z kradzieżami, oszustwami przy podpisywaniu umów. (...) 16.00. Strażak, który dotarł do czerwonej szmatki, podnosi głowę, krzyczy, że to dziecko, i zapada się w błocie po kolana. Ci z brzegu łapią się za ręce, wyciągają strażaka, a potem na brezentowej płachcie ciało. To chłopczyk. 16.05. (…) Utopił się komuś – myśli na razie Hutyra. – (...) Tylko dlaczego jeszcze nie ma zapłakanych rodziców?”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.