Kiedy zadzwonił do niego Jim Jarmusch, Adam Driver gotów był powiedzieć „tak”, zanim jeszcze poznał temat filmu – tak ogromnym szacunkiem darzy tego kultowego reżysera kina niezależnego. Film „Paterson” o kierowcy autobusu, który pisze poezję, podbił serca widzów na całym świecie. Choć jest byłym żołnierzem marines Driver sprawia wrażenie zwykłego faceta, który codziennym problemom stawia czoła z odwagą, humorem i dystansem. Porównajcie ten obraz z rolą małodusznego miejskiego oszusta w serialu „Dziewczyny”. To jak dwa nieprzystające do siebie światy. Właśnie wrócił na wielki ekran w komediodramacie Stevena Soderbergha „Logan Lucky”. Reżyser zaangażował Drivera oraz znacznie od niego niższego, krępego Channinga Tatuma w rolach dwóch głupawych braci, starających się podczas wyścigu Coca-Cola ukraść 14 mln dolarów. Zdaje się, że ten filmowy wyścig to dla Drivera ostatnia prosta w wyścigu do wielkiej sławy. Jak popularność wpływa na aktora? Wydaje mi się, że Adam bardziej przypomina głównego bohatera „Petersona” – poetę, który nie lubi poezji – niż hollywoodzką gwiazdę. Jest nieprzyzwyczajony do bycia celebrytą, wolałby, aby zostawić go w spokoju. Oczywiście to niemożliwe; ludzie nieustannie go obserwują i to nie tylko podczas pracy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.