Świątynia Opatrzności Bożej nie jest potrzebna
Nie chcecie? No to będziecie mieli - Świątynię Opatrzności Bożej. "To jest inicjatywa wielka, historyczna, powinna być skończona, powinniśmy traktować ją jako zadanie narodowe i w ramach, które dopuszcza prawo, a takie ramy można znaleźć, ją wesprzeć" - mówił premier Kaczyński o Świątyni Opatrzności Bożej. I jak mówił, tak robił. Tyle że na drodze do realizacji jego pomysłów stanęło polskie prawo. Aby świątynia mogła być finansowana z państwowych pieniędzy, konieczne są zmiany w przepisach. Zmiany, których jedynym celem ma być przekazanie publicznych środków na budowę kościoła, którego nie chce większość wiernych.
Pieniądze na Świątynię Opatrzności Bożej są przekazywane od początku rządów PiS. W ubiegłym roku było to 20 mln zł z rezerwy budżetowej, w tym roku jest dwa razy więcej, bo 40 mln zł. A zapewne będą kolejne pieniądze, bo - jak mówił premier Jarosław Kaczyński po ubiegłorocznym spotkaniu z prymasem Polski - państwo wspiera tę budowę, a sam premier ma ją głęboko w sercu.
Pieniądze na Świątynię Opatrzności Bożej są przekazywane od początku rządów PiS. W ubiegłym roku było to 20 mln zł z rezerwy budżetowej, w tym roku jest dwa razy więcej, bo 40 mln zł. A zapewne będą kolejne pieniądze, bo - jak mówił premier Jarosław Kaczyński po ubiegłorocznym spotkaniu z prymasem Polski - państwo wspiera tę budowę, a sam premier ma ją głęboko w sercu.
Więcej możesz przeczytać w 7/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.