Od czego by tu zacząć? Dymisje? Przetasowania? Nominacje? A może genetyczna lustracja kolejnych kandydatów na ojca dziecka Anety Krawczyk? Zacznijmy od czegoś ciepłego, bo zima trochę się uaktywniła. Prezydent Lech Kaczyński będzie miał podgrzewany chodnik przed swoim pałacem. Przy okazji warto by też odwrócić pomnik księcia Józefa Poniatowskiego stojący przed siedzibą głowy państwa. Bo teraz prezydent i jego goście muszą patrzeć na koński zad. A zad nad głową - to jakoś nie teges.
No, ale teraz do rzeczy. Zamiast jednego małego Polaczka premier ustrzelił w ramach rekonstrukcji rządu całkiem spore okazy. Widać, że mu to sprawiło frajdę, bo na kolejnych konferencjach prasowych kraśniał jak dziecko po wizycie Mikołaja. Wieczorami zadowolony premier pewnie kartkuje w domu zaczytany egzemplarz "Wielkiego terroru" Conquesta, a nocami śni o kolejnych czystkach. Cóż, każdy szuka w życiu jakichś przyjemności.
Radosław Sikorski poległ w wyniku konfliktu z ministrem Macierewiczem, ale braciom Kaczyńskim podpadał i bez likwidatora WSI. Sikorski był zapewne jednym z sensowniejszych i z całą pewnością najdrętwiejszym ministrem tego rządu. Pewna nasza znajoma, gawędząc z Sikorskim o Londynie, w którym obojgu zdarzyło się spędzić trochę czasu, powiedziała mu, gdzie mieszkała. A było to na południe od Tamizy, gdzie snoby się nie zapuszczają. Sikorski stężał. - Uuu, tam to nie bywałem - wycedził. Szkoda, bo to znaczy, że nigdy nie był w kapitalnym Imperial War Museum, a on przecież tak bardzo lubi wojsko.
Żegnając się z armią, Sikorski miał łzy w oczach. Co prawda dżentelmen nie powinien w ten sposób wyrażać swoich emocji, ale wybaczamy mu, bo sam wielki Churchill wzruszał się nieustannie i ciągle płakał. No, ale Churchill był o wiele mniej brytyjski od Sikorskiego.
Sikorskiego zastąpił Aleksander Szczygło. No i to już przesada: dwaj Kaczyńscy, Szczygło, Sikorski, Kruk w Krajowej Radzie Tego i Owego. Czy Alfred Hitchcock ożył i kręci w Polsce "Ptaki 2"?
Nie tak dawno, kiedy spożywaliśmy z ministrem Dornem obiad, tenże przechwalał się, że zatrudnia w resorcie ludzi spoza PiS i w ogóle prowadzi bardzo autorską politykę personalną. No i się doigrał. Minister Ziobro z pomocą premiera chcieli mu narzucać rozmaitych zaufanych ludzi, a ten się zawziął. No i musiał odejść. Bez dwóch zdań, jego dymisja to jedna z największych niespodzianek w dziejach świata. Druga jest taka, że my Dorna ogromnie lubimy - mało jest arogantów z tak dużym urokiem.
A podobno dymisja Dorna była już przesądzona od miesiąca. Wiedziano o tym w PiS, wiedziano w MSWiA. Czyli są w Polsce rzeczy naprawdę tajne, które nie wyciekają. Może nie raport o likwidacji WSI, ale dymisja "trzeciego bliźniaka" już tak.
Od ciekawej strony zaprezentował się Przemysław Edgar Gosiewski, który rano w TVN 24 zapewniał, że roszady w rządzie się skończyły, a zaraz po jego wyjściu okazało się, że premier przyjął dymisję Dorna. No i teraz są dwie możliwości: albo Edgar to straszny łgarz i krętacz, albo nic o dymisji nie wiedział. - Ja nie wiedziałem?! Ja?! - oburzyłby się zapewne Gosio.
Ostatnio w Wirtualnej Polsce prezes Wildstein zachwalał TVP 3, jak to niedługo rozniesie TVN 24. Zachęceni daliśmy publicznej szansę i w momencie wybuchu sensacji o upadku Dorna przełączyliśmy się z TVN 24. Prosto na ciągnące się w nieskończoność wiadomości kulturalne, po których nastąpiły totalnie nie zachęcające materiały autopromocyjne. Może i TVP 3 da popalić konkurencji, ale raczej nie za naszego życia. Może nasze córki doczekają?
Andrzej Lepper nie jest ojcem dziecka Anety Krawczyk. To chyba żadna sensacja i nie wątpimy, że pani Aneta ma jeszcze w zanadrzu kilku kandydatów do ojcostwa. Natomiast pewnym zaskoczeniem jest, że najsłynniejszy polski Mulat ma zwykłe, ludzkie DNA. Znaczy się nie pochodzi z kosmosu, tylko rzeczywiście z PGR.
No, ale teraz do rzeczy. Zamiast jednego małego Polaczka premier ustrzelił w ramach rekonstrukcji rządu całkiem spore okazy. Widać, że mu to sprawiło frajdę, bo na kolejnych konferencjach prasowych kraśniał jak dziecko po wizycie Mikołaja. Wieczorami zadowolony premier pewnie kartkuje w domu zaczytany egzemplarz "Wielkiego terroru" Conquesta, a nocami śni o kolejnych czystkach. Cóż, każdy szuka w życiu jakichś przyjemności.
Radosław Sikorski poległ w wyniku konfliktu z ministrem Macierewiczem, ale braciom Kaczyńskim podpadał i bez likwidatora WSI. Sikorski był zapewne jednym z sensowniejszych i z całą pewnością najdrętwiejszym ministrem tego rządu. Pewna nasza znajoma, gawędząc z Sikorskim o Londynie, w którym obojgu zdarzyło się spędzić trochę czasu, powiedziała mu, gdzie mieszkała. A było to na południe od Tamizy, gdzie snoby się nie zapuszczają. Sikorski stężał. - Uuu, tam to nie bywałem - wycedził. Szkoda, bo to znaczy, że nigdy nie był w kapitalnym Imperial War Museum, a on przecież tak bardzo lubi wojsko.
Żegnając się z armią, Sikorski miał łzy w oczach. Co prawda dżentelmen nie powinien w ten sposób wyrażać swoich emocji, ale wybaczamy mu, bo sam wielki Churchill wzruszał się nieustannie i ciągle płakał. No, ale Churchill był o wiele mniej brytyjski od Sikorskiego.
Sikorskiego zastąpił Aleksander Szczygło. No i to już przesada: dwaj Kaczyńscy, Szczygło, Sikorski, Kruk w Krajowej Radzie Tego i Owego. Czy Alfred Hitchcock ożył i kręci w Polsce "Ptaki 2"?
Nie tak dawno, kiedy spożywaliśmy z ministrem Dornem obiad, tenże przechwalał się, że zatrudnia w resorcie ludzi spoza PiS i w ogóle prowadzi bardzo autorską politykę personalną. No i się doigrał. Minister Ziobro z pomocą premiera chcieli mu narzucać rozmaitych zaufanych ludzi, a ten się zawziął. No i musiał odejść. Bez dwóch zdań, jego dymisja to jedna z największych niespodzianek w dziejach świata. Druga jest taka, że my Dorna ogromnie lubimy - mało jest arogantów z tak dużym urokiem.
A podobno dymisja Dorna była już przesądzona od miesiąca. Wiedziano o tym w PiS, wiedziano w MSWiA. Czyli są w Polsce rzeczy naprawdę tajne, które nie wyciekają. Może nie raport o likwidacji WSI, ale dymisja "trzeciego bliźniaka" już tak.
Od ciekawej strony zaprezentował się Przemysław Edgar Gosiewski, który rano w TVN 24 zapewniał, że roszady w rządzie się skończyły, a zaraz po jego wyjściu okazało się, że premier przyjął dymisję Dorna. No i teraz są dwie możliwości: albo Edgar to straszny łgarz i krętacz, albo nic o dymisji nie wiedział. - Ja nie wiedziałem?! Ja?! - oburzyłby się zapewne Gosio.
Ostatnio w Wirtualnej Polsce prezes Wildstein zachwalał TVP 3, jak to niedługo rozniesie TVN 24. Zachęceni daliśmy publicznej szansę i w momencie wybuchu sensacji o upadku Dorna przełączyliśmy się z TVN 24. Prosto na ciągnące się w nieskończoność wiadomości kulturalne, po których nastąpiły totalnie nie zachęcające materiały autopromocyjne. Może i TVP 3 da popalić konkurencji, ale raczej nie za naszego życia. Może nasze córki doczekają?
Andrzej Lepper nie jest ojcem dziecka Anety Krawczyk. To chyba żadna sensacja i nie wątpimy, że pani Aneta ma jeszcze w zanadrzu kilku kandydatów do ojcostwa. Natomiast pewnym zaskoczeniem jest, że najsłynniejszy polski Mulat ma zwykłe, ludzkie DNA. Znaczy się nie pochodzi z kosmosu, tylko rzeczywiście z PGR.
Fot: A. Jagielak (Sikorski); S. Kamiński/AG (Dorn); M. Stelmach (Lepper, Wildstein)
Więcej możesz przeczytać w 7/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.