Paweł Huelle popełnił błyskotliwą powieść z kluczem, która wywoła sporo zamieszania nie tylko w środowisku trójmiejskich wykształciuchów. Pisarz prorokuje, że krajobraz Gdańska wkrótce wzbogaci się o meczety, islamski uniwersytet i aleję imienia braci Kaczyńskich. W takim otoczeniu powstaje nowa wersja "Ostatniej wieczerzy". Wśród tuzina apostołów modeli znajdują się biznesmen seksoholik, sprzedający cudowne środki na potencję i wycieczki do miejsc świętych, lekarz represjonowany w czasach PRL za swą opozycyjną działalność i ksiądz, mający upodobanie do luksusu i młodych chłopców o urodzie efebów. Panowie spierają się, kto z nich będzie Jezusem, a kto Judaszem. Pojawia się też pisarz o imieniu Paweł. Wyrazistość bohaterów, pomysłowa konstrukcja i nienaganny styl, jak zawsze u Huellego, dodają tej prozie sporo uroku. O jej wartości decyduje jednak przede wszystkim tocząca się w tle dyskusja o źródłach religii i sensie wiary. Mniej przekonujący, bo powierzchowny, jest osąd współczesnej sztuki. Autor utożsamia awangardowość z bezmyślnym niszczeniem. A przecież taki punkt widzenia stawia pod znakiem zapytania sens nowatorstwa w ogóle.
Paweł Huelle "Ostatnia wieczerza", Znak
Więcej możesz przeczytać w 7/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.