Podobno szykuje się wielki rozłam w Geriatrach.pl. Część tej wybitnej formacji chce dalej i głębiej kolaborować z LiD, a druga część czeka do lata (w innej wersji - do jesieni), aż Aleksander Kwaśniewski z Andrzejem Olechowskim założą nową partię. Rozłam w Geriatrach? To znaczy jak? Janusz chce do LiD, a Onyszkiewicz się buntuje?
Ale wspólnej partii Kwaśniewskiego i Olechowskiego wszyscy wyglądają: geriatrzy, komuniści, "Gazeta Wyborcza", producenci taboretów. Producenci taboretów? Ani chybi, bo jak Kwaśniewski ma obok Olechowskiego stanąć, to jednak na stołku, inaczej będzie miał twarz na wysokości spodni kolegi.
Oczywiście żadnej partii oni obaj nie założą (chyba żeby za nich wszystko załatwił Paweł Piskorski, co nie jest takie od rzeczy i napędziłoby platformie sporo strachu), bo do tego trzeba by czasem rano wstać, a na to żaden z tego duetu się nie zdecyduje. Pod tym względem mogliby jedną formację z premierem Olszewskim tworzyć.
Kończąc sagę o Kwaśniewskim, musimy wspomnieć o tym, że za wykłady w USA skasował 100 tysięcy w bonach PKO. Rany, ile on za to flaszek w Peweksie sobie kupi!
Żywego przedstawiciela PSL nie widziano w żadnym telewizorze (a tam, jak wiadomo, bytują politycy) mniej więcej od października. Nasza rubryka postanowiła więc zawiadomić program "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?" oraz uznać sądownie PSL za zaginione.
Nasi niezawodni czytelnicy donieśli nam, że zachęcający nas do ustrzelenia Fotygi asystent Komorowskiego Jaromir Sokołowski (też PO) przedstawia się jako "specjalista od problematyki międzynarodowej, znawca tematyki niemieckiej". Co za skromność, my dorzucilibyśmy mu jeszcze genetykę. Z pochodzenia Fotygi chce się podobno doktoryzować.
A my sami dostrzegliśmy Sokołowskiego w warszawskiej filharmonii na koncercie genialnego austriackiego pianisty Alfreda Brendela. Z pewnością dowiemy się teraz od Sokołowskiego co siedmioletni Fredek robił w czasie Anschlussu.
Specjalista od cudzej moralności Bronisław Komorowski w sprawie swego pomagiera nabrał wody w usta. Może to i lepiej? Rzadziej będzie gadał.
Jest coś, co ich do siebie pcha. Niby jeden drugiego chce odwołać, niby się spierają, ale jednak coś tam ich do siebie przyciąga. Tym razem Donalda Tuska i Andrzeja Leppera połączyła niechęć do tarczy antyrakietowej. A wszystko, by dokopać kaczkom. Jakie to emocje wywołuje w ludziach drób.
Mamy nową partię - Partię Kobiet, która swój statut zaczyna słowami: "My, kobiety mieszkające w Polsce" A oto Matki-Założycielki nowego ciała (bierzemy w cudzysłów, byście nie pomyśleli państwo, że manipulujemy): "Manuela Gretkowska, Ilona Kanclerz, Lidia Popiel, Wiktor Osiatyński". Pani Wiktorio, pora na walerianę.
Sprostowanie: koszmarny błąd popełniliśmy, ufając polskiej prasie. Otóż, jak się okazało, podczas Begergate Donald Tusk wcale nie wypoczywał z małżonką w Egipcie, tylko odbywał z nią ważną wizytę międzynarodową na Krecie. Na swoje usprawiedliwienie mamy tylko to, że jesteśmy wyjątkowymi ciemniakami i nie rozróżniamy Kreteńczyków od Egipcjan, a Knossos od piramid.
Fot: Z. Furman, A. Jagielak, K. Mikuła
Ale wspólnej partii Kwaśniewskiego i Olechowskiego wszyscy wyglądają: geriatrzy, komuniści, "Gazeta Wyborcza", producenci taboretów. Producenci taboretów? Ani chybi, bo jak Kwaśniewski ma obok Olechowskiego stanąć, to jednak na stołku, inaczej będzie miał twarz na wysokości spodni kolegi.
Oczywiście żadnej partii oni obaj nie założą (chyba żeby za nich wszystko załatwił Paweł Piskorski, co nie jest takie od rzeczy i napędziłoby platformie sporo strachu), bo do tego trzeba by czasem rano wstać, a na to żaden z tego duetu się nie zdecyduje. Pod tym względem mogliby jedną formację z premierem Olszewskim tworzyć.
Kończąc sagę o Kwaśniewskim, musimy wspomnieć o tym, że za wykłady w USA skasował 100 tysięcy w bonach PKO. Rany, ile on za to flaszek w Peweksie sobie kupi!
Żywego przedstawiciela PSL nie widziano w żadnym telewizorze (a tam, jak wiadomo, bytują politycy) mniej więcej od października. Nasza rubryka postanowiła więc zawiadomić program "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?" oraz uznać sądownie PSL za zaginione.
Nasi niezawodni czytelnicy donieśli nam, że zachęcający nas do ustrzelenia Fotygi asystent Komorowskiego Jaromir Sokołowski (też PO) przedstawia się jako "specjalista od problematyki międzynarodowej, znawca tematyki niemieckiej". Co za skromność, my dorzucilibyśmy mu jeszcze genetykę. Z pochodzenia Fotygi chce się podobno doktoryzować.
A my sami dostrzegliśmy Sokołowskiego w warszawskiej filharmonii na koncercie genialnego austriackiego pianisty Alfreda Brendela. Z pewnością dowiemy się teraz od Sokołowskiego co siedmioletni Fredek robił w czasie Anschlussu.
Specjalista od cudzej moralności Bronisław Komorowski w sprawie swego pomagiera nabrał wody w usta. Może to i lepiej? Rzadziej będzie gadał.
Jest coś, co ich do siebie pcha. Niby jeden drugiego chce odwołać, niby się spierają, ale jednak coś tam ich do siebie przyciąga. Tym razem Donalda Tuska i Andrzeja Leppera połączyła niechęć do tarczy antyrakietowej. A wszystko, by dokopać kaczkom. Jakie to emocje wywołuje w ludziach drób.
Mamy nową partię - Partię Kobiet, która swój statut zaczyna słowami: "My, kobiety mieszkające w Polsce" A oto Matki-Założycielki nowego ciała (bierzemy w cudzysłów, byście nie pomyśleli państwo, że manipulujemy): "Manuela Gretkowska, Ilona Kanclerz, Lidia Popiel, Wiktor Osiatyński". Pani Wiktorio, pora na walerianę.
Sprostowanie: koszmarny błąd popełniliśmy, ufając polskiej prasie. Otóż, jak się okazało, podczas Begergate Donald Tusk wcale nie wypoczywał z małżonką w Egipcie, tylko odbywał z nią ważną wizytę międzynarodową na Krecie. Na swoje usprawiedliwienie mamy tylko to, że jesteśmy wyjątkowymi ciemniakami i nie rozróżniamy Kreteńczyków od Egipcjan, a Knossos od piramid.
Fot: Z. Furman, A. Jagielak, K. Mikuła
Więcej możesz przeczytać w 8/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.