Jak się pan czuje w trudnej dla Zjednoczonej Prawicy rzeczywistości?
Czuję się szczęśliwy, że udało nam się po raz kolejny uzyskać samodzielną większość. Cztery lata temu byliśmy pierwszą w historii formacją, która to osiągnęła. Wtedy dominowały głosy, że to był zbieg okoliczności, dzieło przypadku. Przez większą część mijającej kadencji przewidywano, że nie da się tego powtórzyć. To się oczywiście zmieniło po wyborach europejskich. Wtedy nasze apetyty bardzo wzrosły. I zaczęło się mówić, że możemy osiągnąć 50 proc. Niemniej jeśli chodzi o Sejm, nasz plan został zrealizowany.
A jeśli chodzi o Senat, nie został. I teraz zgłaszacie protesty wyborcze co do niektórych wyników. Odbicie przez opozycję Senatu oznacza dla was cztery ciężkie lata.
Rzeczywistość senacka jest i będzie dla nas trudna. Mimo że w skali kraju uzyskaliśmy więcej głosów od opozycji, to przegraliśmy kilka kluczowych mandatów w tzw. okręgach bitewnych. W dużej mierze na własne życzenie. I to jest coś, z czego będziemy musieli wyciągnąć wnioski na wybory za cztery lata. Bo przy poparciu, które otrzymaliśmy, powinniśmy mieć bezpieczną większość w Senacie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.