W rodzinie Kaczyńskich bardzo silna jest tęsknota do świata wierzeń pierwotnych
Kiedyś wszystko było prostsze. Jak chłopakowi dano na chrzcie imię Józef, co znaczy „niech przyda (Bóg)", to od razu było wiadomo, że zostanie on biskupem (jak Glemp, Michalik czy Życiński), a przynajmniej ministrantem (jak Oleksy). A dziś? Nikt nie zaprząta sobie głowy etymologią, nie konfrontuje daty narodzin z kalendarzem, a tym bardziej nie czyta żywotów świętych. Michałowi Wiśniewskiemu jeszcze się czwarte dziecko nie urodziło, a już zdążył je nazwać Falco i ogłosić swój wybór w tabloidach. Zważywszy na to, że król polskiej estrady wcześniej dorobił się syna Xaviera oraz córek Fabienne i Etienette, można cofnąć się w wyobraźni do XVIII stulecia i - jak żona modna z satyry Ignacego Krasickiego - „zapłakać w ogródku pomiędzy cyprysy nad nieszczęściem Pameli albo Heloisy”. Imaginuj sobie, drogi czytelniku, jak trudno było szlachcicowi ze wsi wymówić te egzotyczne imiona.
Więcej możesz przeczytać w 12/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.