Piotr Krysiak
Dziennikarz działu Polska Wydarzenia
Mimo przedwyborczych gróźb natychmiastowego odwołania szefa CBA po dwóch miesiącach od ukonstytuowania się nowego rządu premier nie znalazł nawet czasu, by spotkać się z Mariuszem Kamińskim. Na dodatek zamiast zapowiadanej dymisji szefa CBA jest dymisja… ministra Pawła Grasia, który odpowiadał w kancelarii premiera za służby specjalne.
Dymisja Grasia jest o tyle ciekawa, że ponoć jej podłożem był konflikt w sprawie podległości służb. Według nieoficjalnych informacji, Graś nie zgadzał się m.in. na podporządkowanie ABW resortowi spraw wewnętrznych, nie podobało mu się też, że premier nie dał mu żadnych faktycznych kompetencji dotyczących specsłużb.
Kamiński w stanie zawieszenia, Graś bez kompetencji, wreszcie Julia Pitera, która we wszystkich wywiadach powtarza, że chce się trzymać jak najdalej od służb. Kto je zatem kontroluje? Teoretycznie sam premier. Tyle że szef rządu swoimi działaniami sprawia wrażenie, jakby go ta „brudna sfera" polityki w ogóle nie interesowała. Stare przysłowie mówi jednak, że gdy kot śpi, myszy harcują. A doświadczenie uczy dodatkowo, że jeśli politycy nie kontrolują służb, prędzej czy później służby zaczynają kontrolować polityków.
Dziennikarz działu Polska Wydarzenia
Mimo przedwyborczych gróźb natychmiastowego odwołania szefa CBA po dwóch miesiącach od ukonstytuowania się nowego rządu premier nie znalazł nawet czasu, by spotkać się z Mariuszem Kamińskim. Na dodatek zamiast zapowiadanej dymisji szefa CBA jest dymisja… ministra Pawła Grasia, który odpowiadał w kancelarii premiera za służby specjalne.
Dymisja Grasia jest o tyle ciekawa, że ponoć jej podłożem był konflikt w sprawie podległości służb. Według nieoficjalnych informacji, Graś nie zgadzał się m.in. na podporządkowanie ABW resortowi spraw wewnętrznych, nie podobało mu się też, że premier nie dał mu żadnych faktycznych kompetencji dotyczących specsłużb.
Kamiński w stanie zawieszenia, Graś bez kompetencji, wreszcie Julia Pitera, która we wszystkich wywiadach powtarza, że chce się trzymać jak najdalej od służb. Kto je zatem kontroluje? Teoretycznie sam premier. Tyle że szef rządu swoimi działaniami sprawia wrażenie, jakby go ta „brudna sfera" polityki w ogóle nie interesowała. Stare przysłowie mówi jednak, że gdy kot śpi, myszy harcują. A doświadczenie uczy dodatkowo, że jeśli politycy nie kontrolują służb, prędzej czy później służby zaczynają kontrolować polityków.
Więcej możesz przeczytać w 4/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.