Robert Leszczyński
Szef działu Kultura i Styl
W środę minie rok od śmierci Ryszarda Kapuścińskiego. W przeddzień rocznicy na rynku pojawi się kolejna książka o nim. Niestety, bardzo niedobra. Kapuścińskiego w niej niewiele. Jest za to dziwaczny konglomerat tekstów o jego ostatniej podróży do Włoch. Wszystko utrzymane w tonie banalnym i nieznośnie czułostkowym (każdy, kto chociaż raz się z nim spotkał, wie, że taka czołobitność najzwyczajniej go krępowała). Autor jednego z tekstów kilkakrotnie zapewnia nas na przykład, że Kapuściński wyglądał na szczęśliwego.
Dlaczego zatem zajmować się słabą książką? Ano dlatego, że stanie się bestsellerem, jak każda opatrzona nazwiskiem autora „Cesarza". Wśród ubiegłorocznych bestsellerów Czytelnika – dziewięć to Kapuściński. W Znaku – pięć. Nic dziwnego, że wydawnictwa żyłują koniunkturę. Podobne zjawisko znamy z rynku muzycznego. Po rozpadzie zespołów i śmierci znanych muzyków pojawia się fala płyt z „dziełami rozproszonymi": odrzuconymi, archiwalnymi, koncertowymi. Często są to utwory nieudane, o których sam artysta wolałby zapomnieć. Ale po śmierci nikt o to nie pyta. Podobnie jest z Kapuścińskim.
Szef działu Kultura i Styl
W środę minie rok od śmierci Ryszarda Kapuścińskiego. W przeddzień rocznicy na rynku pojawi się kolejna książka o nim. Niestety, bardzo niedobra. Kapuścińskiego w niej niewiele. Jest za to dziwaczny konglomerat tekstów o jego ostatniej podróży do Włoch. Wszystko utrzymane w tonie banalnym i nieznośnie czułostkowym (każdy, kto chociaż raz się z nim spotkał, wie, że taka czołobitność najzwyczajniej go krępowała). Autor jednego z tekstów kilkakrotnie zapewnia nas na przykład, że Kapuściński wyglądał na szczęśliwego.
Dlaczego zatem zajmować się słabą książką? Ano dlatego, że stanie się bestsellerem, jak każda opatrzona nazwiskiem autora „Cesarza". Wśród ubiegłorocznych bestsellerów Czytelnika – dziewięć to Kapuściński. W Znaku – pięć. Nic dziwnego, że wydawnictwa żyłują koniunkturę. Podobne zjawisko znamy z rynku muzycznego. Po rozpadzie zespołów i śmierci znanych muzyków pojawia się fala płyt z „dziełami rozproszonymi": odrzuconymi, archiwalnymi, koncertowymi. Często są to utwory nieudane, o których sam artysta wolałby zapomnieć. Ale po śmierci nikt o to nie pyta. Podobnie jest z Kapuścińskim.
Więcej możesz przeczytać w 4/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.