Iga Nyc
Dziennikarka działu Kultura i Styl
„Czeszka tylko mnie rozśmiesza, chociaż lubię Czechów, gdybym wydał się za Czeszkę, umarłbym ze śmiechu" – tę wiekopomną frazę Andrzeja Rosiewicza warto przypominać, gdy Polacy przeżywają kolejną modę na czeską kulturą. Ten kompleks czeski jest jak grypa, pojawia się znienacka, trwa krótko i szybko znika.
Teraz rozsadnikiem epidemii są „Butelki zwrotne" Svéráków (ojca i syna) i popularność internetowego klipu „Jožin z bažin", zespołu Ivan Mládek & Banjo Band z 1978 r. Znowu pojawiają się opinie o oceanicznych głębiach czeskich komedii, ich metafizyce i dystansie Czechów do samych siebie. Jak z rękawa potrafimy sypać tytułami komedii i piosenek, nawet niektóre z nich nazwać w oryginale (np. „Holky z naszši školky” itd.), co niezawodnie wywołuje efekt komiczny. Dorzucamy do tego żarty z bohaterskiego narodu czeskiego, który tylko się poddawał, czy karykaturalnych gwiazd czeskiego popu, jeszcze piwo, knedliki i resztę tej czeskiej cepeliady. I tyle.
Nie śmiejemy się z czeskich filmów, lecz z Czechów. Wszak klip o Józku z bagien pokazujemy sobie nie dlatego, że nam się podoba, tylko by poczuć na plecach ten dreszcz żenady, jak to dorośli mężczyźni robią z siebie idiotów. To błazeńskie oblicze czeskiej kultury nie ma oczywiście wiele wspólnego z rzeczywistością. Ten stereotyp jest taki, jakim go chcemy widzieć.
Dziennikarka działu Kultura i Styl
„Czeszka tylko mnie rozśmiesza, chociaż lubię Czechów, gdybym wydał się za Czeszkę, umarłbym ze śmiechu" – tę wiekopomną frazę Andrzeja Rosiewicza warto przypominać, gdy Polacy przeżywają kolejną modę na czeską kulturą. Ten kompleks czeski jest jak grypa, pojawia się znienacka, trwa krótko i szybko znika.
Teraz rozsadnikiem epidemii są „Butelki zwrotne" Svéráków (ojca i syna) i popularność internetowego klipu „Jožin z bažin", zespołu Ivan Mládek & Banjo Band z 1978 r. Znowu pojawiają się opinie o oceanicznych głębiach czeskich komedii, ich metafizyce i dystansie Czechów do samych siebie. Jak z rękawa potrafimy sypać tytułami komedii i piosenek, nawet niektóre z nich nazwać w oryginale (np. „Holky z naszši školky” itd.), co niezawodnie wywołuje efekt komiczny. Dorzucamy do tego żarty z bohaterskiego narodu czeskiego, który tylko się poddawał, czy karykaturalnych gwiazd czeskiego popu, jeszcze piwo, knedliki i resztę tej czeskiej cepeliady. I tyle.
Nie śmiejemy się z czeskich filmów, lecz z Czechów. Wszak klip o Józku z bagien pokazujemy sobie nie dlatego, że nam się podoba, tylko by poczuć na plecach ten dreszcz żenady, jak to dorośli mężczyźni robią z siebie idiotów. To błazeńskie oblicze czeskiej kultury nie ma oczywiście wiele wspólnego z rzeczywistością. Ten stereotyp jest taki, jakim go chcemy widzieć.
Więcej możesz przeczytać w 4/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.