To nie PO, lecz PSL staje się pragmatyczną partią władzy. Tej najważniejszej - gospodarczej
Z Polskim Stronnictwem Ludowym jest odwrotnie niż z Kubusiem Puchatkiem szukającym Prosiaczka. Im bardziej go nie ma – w Sejmie, mediach, świadomości wyborców – tym bardziej jest. Tam, gdzie zapadają naprawdę istotne decyzje. Już podczas wcześniejszego współrządzenia z SLD ludowcy umiejętnie wpoili Polakom przekonanie, że sprawy zaangażowania państwa na rynku rolnym, prywatyzacji przedsiębiorstw rolnych i spożywczych, obrotu gruntami czy rozdziału środków unijnych dla wsi (oraz związane z nimi posady) są „genetycznie" przynależne PSL. Teraz, wywalczywszy stanowisko wicepremiera i ministra gospodarki, Waldemar Pawlak otworzył nowy rozdział w dziejach partii. Peeselowcy sięgają po prawdziwe „konfitury" – biznesowo i politycznie: posady w strategicznych spółkach skarbu państwa, nadzór nad prywatyzacją sektora energetycznego i innych, wpływ na decyzje o projektach infrastrukturalnych.
Więcej możesz przeczytać w 14/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.