Wrze
Jack bez Meg
Drugi, nagrany na początku marca album The Raconteurs – grupy firmowanej przez Jacka White’a (White Stripes) i jego przyjaciela z Detroit, wokalistę Brendana Bensona – jest kompletnym zaskoczeniem. „Consolers of the Lonely" ukazał się bez przedpremierowej wrzawy. Tak miało być, bo – jak mówią członkowie zespołu – to jest album dla fanów, a nie recenzentów. Niech się broni sam, bez pomocy medialnych suflerów. No i broni się znakomicie. White i Benson przypominają dwóch urwisów, którzy buszują po strychu z płytami ich rodziców i dziadków z amerykańską muzyką ludową i klasyką rocka. Na tym zaś, co wspólnie wypichcili, przedrockowa tradycja tak harmonijnie łączy się z elementami przywodzącymi na myśl Led Zeppelin lub The Rolling Stones, że finalny efekt ich poczynań zyskuje tę integralność artystyczną, jaka cechowała pomnikowe albumy The Beatles, Boba Dylana czy Neila Younga.
Jerzy A. Rzewuski
The Raconteurs „Consolers of the Lonely" (XL Recordings
Ani ziębi, ani grzeje
Maleńczuk w transie
Maleńkiego najwyraźniej rozpiera twórcza energia. Można go posłuchać solo, w wersji akustycznej lub elektronicznej, jako Kolegę Wojciecha Waglewskiego, w repertuarze religijnym albo z macierzystym Homo Twistem. Fakt, że nie można go posłuchać z Pudelsami, ale to jest zapewne chwilowe. I bardzo dobrze! Jeden z najzdolniejszych autorsko, wykonawczo i osobowościowo artystów w historii naszej muzyki najwyraźniej uporał się ze swoimi autodestrukcyjnymi instynktami oraz snami o masowej popularności i wreszcie zajął się robieniem muzyki. Jakby chciał nadgonić stracony czas. Nowy album Homo Twist jest mocny, ale monotonny, wręcz – transowy. Świetny tekstowo, ale też hermetyczny. Bez czynienia ukłonów w stronę mediów kultury pop. Dobry, ale bez wstrząsu – dla pewnego typu wariatów.
Robert Leszczyński
Homo Twist „Matematyk", EMI Music 2008
Wrze
Młody jak 80-latek
Sztuka radości, zadumy i barwy. Tak prezentuje się zestaw 120 prac 87-letniego Leszka Dutki. Artysta koloru nauczył się w pracowni Hanny Rudzkiej-Cybisowej, rysunku u Zbigniewa Pronaszki, a techniki malarskie doskonalił u mistrza Wacława Taranczewskiego. Jego prace, wystawione w krakowskim Pałacu Sztuki w 1937 r., wisiały obok płócien Wyspiańskiego i Mehoffera. Dzieła wiekowego, choć emanującego młodzieńczą energią artysty po latach bronią się znakomicie. Nie dają się łatwo zaszufladkować, bo malarz nigdy nie spoczął na laurach i wciąż szuka formy wyrazu. Niektóre obrazy wyglądają, jakby malował je Wilhelm Sasnal. Tyle że Dutka robił to 40 lat temu. Warte obejrzenia – to prawdziwa sztuka, pełna fantazji i znakomita warsztatowo. Przywraca widzowi wrażliwość, którą w zamęcie codzienności zdążył zagubić.
Łukasz Radwan
„Płonący ptak", Leszek Dutka, Galeria Panorama – Dwór w Tomaszowicach koło Krakowa, od 4 kwietnia do 30 maja
Jack bez Meg
Drugi, nagrany na początku marca album The Raconteurs – grupy firmowanej przez Jacka White’a (White Stripes) i jego przyjaciela z Detroit, wokalistę Brendana Bensona – jest kompletnym zaskoczeniem. „Consolers of the Lonely" ukazał się bez przedpremierowej wrzawy. Tak miało być, bo – jak mówią członkowie zespołu – to jest album dla fanów, a nie recenzentów. Niech się broni sam, bez pomocy medialnych suflerów. No i broni się znakomicie. White i Benson przypominają dwóch urwisów, którzy buszują po strychu z płytami ich rodziców i dziadków z amerykańską muzyką ludową i klasyką rocka. Na tym zaś, co wspólnie wypichcili, przedrockowa tradycja tak harmonijnie łączy się z elementami przywodzącymi na myśl Led Zeppelin lub The Rolling Stones, że finalny efekt ich poczynań zyskuje tę integralność artystyczną, jaka cechowała pomnikowe albumy The Beatles, Boba Dylana czy Neila Younga.
Jerzy A. Rzewuski
The Raconteurs „Consolers of the Lonely" (XL Recordings
Ani ziębi, ani grzeje
Maleńczuk w transie
Maleńkiego najwyraźniej rozpiera twórcza energia. Można go posłuchać solo, w wersji akustycznej lub elektronicznej, jako Kolegę Wojciecha Waglewskiego, w repertuarze religijnym albo z macierzystym Homo Twistem. Fakt, że nie można go posłuchać z Pudelsami, ale to jest zapewne chwilowe. I bardzo dobrze! Jeden z najzdolniejszych autorsko, wykonawczo i osobowościowo artystów w historii naszej muzyki najwyraźniej uporał się ze swoimi autodestrukcyjnymi instynktami oraz snami o masowej popularności i wreszcie zajął się robieniem muzyki. Jakby chciał nadgonić stracony czas. Nowy album Homo Twist jest mocny, ale monotonny, wręcz – transowy. Świetny tekstowo, ale też hermetyczny. Bez czynienia ukłonów w stronę mediów kultury pop. Dobry, ale bez wstrząsu – dla pewnego typu wariatów.
Robert Leszczyński
Homo Twist „Matematyk", EMI Music 2008
Wrze
Młody jak 80-latek
Sztuka radości, zadumy i barwy. Tak prezentuje się zestaw 120 prac 87-letniego Leszka Dutki. Artysta koloru nauczył się w pracowni Hanny Rudzkiej-Cybisowej, rysunku u Zbigniewa Pronaszki, a techniki malarskie doskonalił u mistrza Wacława Taranczewskiego. Jego prace, wystawione w krakowskim Pałacu Sztuki w 1937 r., wisiały obok płócien Wyspiańskiego i Mehoffera. Dzieła wiekowego, choć emanującego młodzieńczą energią artysty po latach bronią się znakomicie. Nie dają się łatwo zaszufladkować, bo malarz nigdy nie spoczął na laurach i wciąż szuka formy wyrazu. Niektóre obrazy wyglądają, jakby malował je Wilhelm Sasnal. Tyle że Dutka robił to 40 lat temu. Warte obejrzenia – to prawdziwa sztuka, pełna fantazji i znakomita warsztatowo. Przywraca widzowi wrażliwość, którą w zamęcie codzienności zdążył zagubić.
Łukasz Radwan
„Płonący ptak", Leszek Dutka, Galeria Panorama – Dwór w Tomaszowicach koło Krakowa, od 4 kwietnia do 30 maja
Więcej możesz przeczytać w 14/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.