Załamanie się dochodów budżetu państwa jest dla nas znacznie groźniejsze niż krach na giełdzie. Dla polityków to zupełne zaskoczenie, a jedyną ich reakcją jest kompletna bezradność i zaklinanie rzeczywistości.
Obserwujemy dziś początek poważnego spadku dochodów budżetu. Rozpoczęło się to pod koniec III kwartału 2008 r. mimo zaklęć rządowej propagandy, że wszystko jest dobrze. To nie tylko wynik błędnej prognozy makroekonomicznej, którą przyjęto za podstawę planowania dochodów budżetowych. Znacznie niższe od zakładanych będą przede wszystkim wpływy z podatków, zwłaszcza pośrednich (VAT, akcyza). Działa tu typowy mechanizm: niższe dochody bu?dżetu powodują cięcia wydatków w sektorze publicznym, co sprawia, że mniej pieniędzy otrzymają i wydadzą wszyscy związani z tym sektorem, co przełoży się na jeszcze większy spadek dochodów budżetu, wymusi dalsze cięcia wydatków itd. Spirala nakręca się i nikt nie wie, kiedy się zatrzyma. Sektor publiczny „zwija się", będąc jednym z najważniejszych czynników kryzysogennych.
Więcej możesz przeczytać w 13/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.