To przesada. Takie pogłoski rozdmuchała gazeta, której fotografowie przyłapali przyłapali mnie mnie na na robieniu zdjęć w w sali obrad. Prawda jest taka, że robiłem wówczas zdjęcie przemawiającemu Pawłowi Suskiemu, Suskiemu, który mnie o to poprosił. Coś mnie podkusiło i zacząłem też robić zdjęcia sali. Wtedy mnie złapali.
Jako fotograf chyba ich pan rozumie?
Jak najbardziej. Nie chowam do nich urazy, bo znam uczucie, które towarzyszy uwiecznianiu czegoś szczególnego. Sam przeżyłem taki moment w Egipcie. Zrobiłem zdjęcie policjantowi, który podczas służby rozłożył dywanik i zaczął się modlić. Przed sobą położył karabin, co wyglądało, jakby modlił się do niego. Zacząłem robić zdjęcia. Wtedy podeszli do mnie agenci tajnej policji. Zaczęli krzyczeć, grozili aresztem. Byłem przerażony i przy nich skasowałem to zdjęcie. Do dziś żałuję.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.