Do Moskwy pojechał Radek Sikorski. Jego ego zostało tym razem w kraju, bo musiałby płacić liniom lotniczym za nadbagaż.
Okazało się, że rząd odniósł kolejny sukces i Słońce Peru udało się na szczyt europejski do Pragi. A to dlatego, że nie udał się tam Mały Kaczor. Oficjalnie dlatego, że świętowano tam wielkie zwycięstwo polskiej polityki międzynarodowej, jakieś Partnerstwo Wschodnie czy coś takiego. Ale my podejrzewamy, że są i inne przyczyny absencji Kaczora. Podobno pokazano mu zdjęcie Grasia, mówiąc: „on też tam będzie", i głowie państwa zrobiło się słabo. Grypa żołądkowa.
A przy okazji okazało się, że ten szczyt europejski to taki szczyt jak z koziej dupy trąba – nie było Browna, Sarkozy’ego, Berlusconiego, Zapatero. Nawet z Litwy przyjechał jakiś minister. I wśród tej trzeciej ligi pląsałby Kaczorek – a to by mieli nasi dziennikarze używanie! A tak podkreślają wagę problemu i rolę Tuska. Podobno genialnie wsuwa krewetki.
Pozostańmy poza granicami i z Pragi przenieśmy się do Szczecina. Oto prezydent tego grodu, Piotr Krzystek z PO (ten sam, który musi oddać miastu 148-metrowe mieszkanie, wykupione za 32 tys.), ma szwagra. Zamożnego. Pożyczył więc od niego 150 tys. I na tym kończy się część pierwsza, teraz reklamy, ale po przerwie wracamy, więc zostańcie z nami.
Oto miasto Szczecin postanowiło się trochę podpromować, bo jednak fryzura, a zwłaszcza nieziemskie zakola Krzystka to trochę za mało jak na perłę Bałtyku. Więc ogłosiło przetarg na gadżety. Jedna fi rma chciała zrobić je za 194 tys., ale się miejskim urzędnikom nie spodobały i wybrali fi rmę pana Milewskiego, której z kolei trzeba zapłacić 222 tys. zł. Za to ów Milewski to szwagier prezydenta Krzystka. I ot, cała historia. No, to chlup, chłopaki, by żyło się lepiej!
Ukochany przywódca Lech Wałęsa pozwał Małego Kaczora za nazwanie go „Bolkiem", co zrujnowało, zdaniem Wałęsy, jego wizerunek. Zrujnowanie nastąpiło rok temu, ale dopiero teraz Wałek się zorientował, że coś mu się zrujnowało.
Pociąg narodu do władzy trwa. Związkowcy z Sierpnia ’80 wpadli na dłużej do biur poselskich Tuska, Nitrasa, Palikota, Niesiołowskiego i pomniejszych platformersów. Przyjęto ich tam chlebem, solą, pałkami gumowymi oraz oddziałami policji.
A o tym, że władze PO potrafi ą być okrutne przekonali się sopoccy radni Partii Miłości, którzy bardziej niż gołąbka na dachu wolą wróbla w garści, czyli konfitury od prezydenta Karnowskiego. Siedmioro z nich zostało, uwaga, zawieszonych, i to za członkostwo, i to na rok! Aktu tego dokonano jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, dzięki czemu Sopotowi przybędzie kolejna atrakcja turystyczna.
Biedna ta Róża Thun von coś tam, coś tam. Z badań wynika, że w Krakowie nie zna jej pies z kulawą nogą, bo Krakówek to jednak nie to samo, co Kraków, a poza tym na każdym kroku upokarza ją Ziobro, ignorując jej błagania o debatę telewizyjną, i mówiąc, że debatować, to on może z Sonikiem albo Miodowiczem, a nie z jakimś anonimem. No cóż, Tusk i Schetyna za nic nie chcieli Sonikowi dać „jedynki", więc mają teraz lokomotywę co się zowie. Temperament to ma kobita taki bardziej z Mazowieckiego, nie?
Jest tak: w Stalowej Woli grają w koszykówkę, i to nawet od nowego sezonu w najwyższej lidze. Tamtejszy prezydent, cokolwiek ekscentryczny umysłowo, oznajmił, że on owszem, kasę na klub dawać będzie, ale tylko Polakom, żadnym tam obcym. Na ten bezprzykładny akt ksenofobii rzuciła się wiadoma gazeta, tym bardziej że kilka lat temu prezydent przez chwilę był w PiS. Niestety, zaraz z tropieniem rasizmu gazeta ta sobie odpuściła. Dlaczego? Oto pomysł popiera bowiem całym sercem szef związku koszykarskiego niejaki Roman Ludwiczuk, jednocześnie senator PO i bliski przyjaciel Grześka Schetyny. Ksenofobia w platformie? No nie, tego by red. Pacewicz nie przeżył.
Okazało się, że rząd odniósł kolejny sukces i Słońce Peru udało się na szczyt europejski do Pragi. A to dlatego, że nie udał się tam Mały Kaczor. Oficjalnie dlatego, że świętowano tam wielkie zwycięstwo polskiej polityki międzynarodowej, jakieś Partnerstwo Wschodnie czy coś takiego. Ale my podejrzewamy, że są i inne przyczyny absencji Kaczora. Podobno pokazano mu zdjęcie Grasia, mówiąc: „on też tam będzie", i głowie państwa zrobiło się słabo. Grypa żołądkowa.
A przy okazji okazało się, że ten szczyt europejski to taki szczyt jak z koziej dupy trąba – nie było Browna, Sarkozy’ego, Berlusconiego, Zapatero. Nawet z Litwy przyjechał jakiś minister. I wśród tej trzeciej ligi pląsałby Kaczorek – a to by mieli nasi dziennikarze używanie! A tak podkreślają wagę problemu i rolę Tuska. Podobno genialnie wsuwa krewetki.
Pozostańmy poza granicami i z Pragi przenieśmy się do Szczecina. Oto prezydent tego grodu, Piotr Krzystek z PO (ten sam, który musi oddać miastu 148-metrowe mieszkanie, wykupione za 32 tys.), ma szwagra. Zamożnego. Pożyczył więc od niego 150 tys. I na tym kończy się część pierwsza, teraz reklamy, ale po przerwie wracamy, więc zostańcie z nami.
Oto miasto Szczecin postanowiło się trochę podpromować, bo jednak fryzura, a zwłaszcza nieziemskie zakola Krzystka to trochę za mało jak na perłę Bałtyku. Więc ogłosiło przetarg na gadżety. Jedna fi rma chciała zrobić je za 194 tys., ale się miejskim urzędnikom nie spodobały i wybrali fi rmę pana Milewskiego, której z kolei trzeba zapłacić 222 tys. zł. Za to ów Milewski to szwagier prezydenta Krzystka. I ot, cała historia. No, to chlup, chłopaki, by żyło się lepiej!
Ukochany przywódca Lech Wałęsa pozwał Małego Kaczora za nazwanie go „Bolkiem", co zrujnowało, zdaniem Wałęsy, jego wizerunek. Zrujnowanie nastąpiło rok temu, ale dopiero teraz Wałek się zorientował, że coś mu się zrujnowało.
Pociąg narodu do władzy trwa. Związkowcy z Sierpnia ’80 wpadli na dłużej do biur poselskich Tuska, Nitrasa, Palikota, Niesiołowskiego i pomniejszych platformersów. Przyjęto ich tam chlebem, solą, pałkami gumowymi oraz oddziałami policji.
A o tym, że władze PO potrafi ą być okrutne przekonali się sopoccy radni Partii Miłości, którzy bardziej niż gołąbka na dachu wolą wróbla w garści, czyli konfitury od prezydenta Karnowskiego. Siedmioro z nich zostało, uwaga, zawieszonych, i to za członkostwo, i to na rok! Aktu tego dokonano jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, dzięki czemu Sopotowi przybędzie kolejna atrakcja turystyczna.
Biedna ta Róża Thun von coś tam, coś tam. Z badań wynika, że w Krakowie nie zna jej pies z kulawą nogą, bo Krakówek to jednak nie to samo, co Kraków, a poza tym na każdym kroku upokarza ją Ziobro, ignorując jej błagania o debatę telewizyjną, i mówiąc, że debatować, to on może z Sonikiem albo Miodowiczem, a nie z jakimś anonimem. No cóż, Tusk i Schetyna za nic nie chcieli Sonikowi dać „jedynki", więc mają teraz lokomotywę co się zowie. Temperament to ma kobita taki bardziej z Mazowieckiego, nie?
Jest tak: w Stalowej Woli grają w koszykówkę, i to nawet od nowego sezonu w najwyższej lidze. Tamtejszy prezydent, cokolwiek ekscentryczny umysłowo, oznajmił, że on owszem, kasę na klub dawać będzie, ale tylko Polakom, żadnym tam obcym. Na ten bezprzykładny akt ksenofobii rzuciła się wiadoma gazeta, tym bardziej że kilka lat temu prezydent przez chwilę był w PiS. Niestety, zaraz z tropieniem rasizmu gazeta ta sobie odpuściła. Dlaczego? Oto pomysł popiera bowiem całym sercem szef związku koszykarskiego niejaki Roman Ludwiczuk, jednocześnie senator PO i bliski przyjaciel Grześka Schetyny. Ksenofobia w platformie? No nie, tego by red. Pacewicz nie przeżył.
Więcej możesz przeczytać w 20/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.