To zabawne. Podczas telewizyjnej nawalanki Andrzeja Celińskiego z jakimś PiS-owcem (kim? sorki, nie znamy gościa i nie chcemy poznawać), PiS-owiec zakrzyknął do pana Andrzeja: „Czy pan w ogóle myśli, co mówi?!". Celiński odparł godnie: „Tym się właśnie różnimy, że ja nieustannie myślę nad tym, co mówię". Jeśli rodzina Borowskich oglądała tę pyskówkę, musiała ryknąć śmiechem. My też zresztą ryknęliśmy.
W obecnej kampanii wyborczej PiS koncentruje się na stoczniach, które – jak wiadomo – są niszczone przez rząd Platformy Obywatelskiej. W Szczecinie Michał Kamiński osobiście zademonstrował, że w Polsce powstawały jednostki o doprawdy gigantycznej wyporności.
Po tym jak Lech Wałęsa wystąpił za kasę na zlocie ganleyowców, został zrugany przez wiele autorytetów, w tym Władysława Frasyniuka (no, on, powiedzmy, jest młodszym autorytetem sztabowym). Legenda podziemia stwierdziła przy okazji, że on Wałęsę krytykować może. No bo są tacy, którzy mogą, i tacy, którzy nie mogą. Niestety, z rachub Frasyniuka wynika chyba, że w kwestii Wałęsy 99,99 procent narodu to impotenci – nie mogą. Kaczory – wiadomo – nie mogą. Ale za to Mazowiecki jak może! Ho, ho!
Nieszczęsny Kaczor, któremu – jak kiedyś komunistom – na łeb spadają dachówki w drewnianym kościele, wezwał do popierania Platformy Obywatelskiej. Biedny. Już naprawdę musi z nim być niedobrze, skoro nie budzi strachu, tylko współczucie. A nawet politowanie.
Po zeszłotygodniowej okładce „Wprost" głównym tematem politycznym na lewicy stał się stan opierzenia Wojciecha Olejniczaka. Klata byłego szefa SLD to wstęp do kolejnych fundamentalnych dla lewicy kwestii: pośladków Napieralskiego (oglądaliśmy, mucha nie siada), policzków Szmajdzińskiego (jest na czym oko zawiesić), biustu Piekarskiej (ten temat lepiej zostawmy) czy pępka Kalisza (to cel dla dziennikarzy śledczych, niełatwo będzie dotrzeć do prawdy). Szczerze mówiąc, nie sądziliśmy, że w SLD zostało jeszcze tyle członków.
Wszelkiego rodzaju Solidarności uwzięły się na rząd, budząc słuszne obrzydzenie uczciwych obywateli oraz mediów. No tak, robole to nie pielęgniarki, więc nikt im nie podtyka hamburgerów, nie przynosi róż i nie roztkliwia się nad ich smutnym losem. Poza tym spóźnili się z protestami o jakieś dwa lata. Jakby bruździli Kaczorom, to może udałoby się w nich dostrzec jakieś resztki człowieczeństwa.
Kiedyś naród szukał aktora do roli Kmicica, potem pracy dla Marcinkiewicza, a teraz przydałoby się zadumać nad Anną Fotygą. Wiele wskazuje na to, że nie wepchniemy jej żadnym cudzoziemcom, nawet tym tłumokom z ONZ. Ludzie z Pałacu Prezydenckiego też się przed nią bronią rękami, nogami i brodami, bo przecież jeden nabzdyczony Kaczor im starczy. Skądinąd Tusk zrobił Polsce straszne świństwo, blokując ambasadorską nominację byłej minister. Panie premierze – może do Mongolii ją? To świetne miejsce do konstruowania polityki wschodniej.
– W Gdańsku będzie Polska, a na Wawelu będzie ZOMO – profetycznie stwierdził Karol Guzikiewicz z „Solidarności". Piękne słowa, inspirowane klasycznym już idiotyzmem Dużego Kaczora o tym, gdzie kto stoi. Z tego typu sentencji najbardziej lubimy jednak pozytywną deklarację Józefa Zycha, że często mu staje przed wysoką izbą.
Głupio pisać o takich sprawach, ale prezydent jest chyba chory – jak to od jakiegoś czasu sugeruje Janusz Palikmiot. No tak – pozwolił Tuskowi samemu jechać na szczyt UE do Pragi. Przecież gdyby był zdrowy, toby nie pozwolił.
Wałęsa skarży Kaczyńskiego za „Bolka", Wałęsę skarży Czarnecki za „cwaniaka politycznego", który „wszędzie chce się załapać". Hm, co do „Bolka”, to nie wiemy, jak było, ale z Czarneckim to jakieś jaja. Przecież facet zmieniłby nawet płeć i startował z Partii Kobiet, byle tylko dostać miejsce na liście wyborczej.
— Palenie opon to normalka – stwierdził szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, oceniając decyzję premiera o przeniesieniu uroczystości 4 czerwca. Święte słowa, od tego mamy wolność, żeby palić opony albo na przykład porównywać głowę państwa do kartofla. Nie, to ostatnie to oczywiście hańba. Właściwie dlaczego wtedy nie wypowiedzieliśmy wojny Niemcom? inspirowane klasycznym już idiotyzmem Dużego wtedy nie wypowiedzieliśmy wojny Niemcom?
W obecnej kampanii wyborczej PiS koncentruje się na stoczniach, które – jak wiadomo – są niszczone przez rząd Platformy Obywatelskiej. W Szczecinie Michał Kamiński osobiście zademonstrował, że w Polsce powstawały jednostki o doprawdy gigantycznej wyporności.
Po tym jak Lech Wałęsa wystąpił za kasę na zlocie ganleyowców, został zrugany przez wiele autorytetów, w tym Władysława Frasyniuka (no, on, powiedzmy, jest młodszym autorytetem sztabowym). Legenda podziemia stwierdziła przy okazji, że on Wałęsę krytykować może. No bo są tacy, którzy mogą, i tacy, którzy nie mogą. Niestety, z rachub Frasyniuka wynika chyba, że w kwestii Wałęsy 99,99 procent narodu to impotenci – nie mogą. Kaczory – wiadomo – nie mogą. Ale za to Mazowiecki jak może! Ho, ho!
Nieszczęsny Kaczor, któremu – jak kiedyś komunistom – na łeb spadają dachówki w drewnianym kościele, wezwał do popierania Platformy Obywatelskiej. Biedny. Już naprawdę musi z nim być niedobrze, skoro nie budzi strachu, tylko współczucie. A nawet politowanie.
Po zeszłotygodniowej okładce „Wprost" głównym tematem politycznym na lewicy stał się stan opierzenia Wojciecha Olejniczaka. Klata byłego szefa SLD to wstęp do kolejnych fundamentalnych dla lewicy kwestii: pośladków Napieralskiego (oglądaliśmy, mucha nie siada), policzków Szmajdzińskiego (jest na czym oko zawiesić), biustu Piekarskiej (ten temat lepiej zostawmy) czy pępka Kalisza (to cel dla dziennikarzy śledczych, niełatwo będzie dotrzeć do prawdy). Szczerze mówiąc, nie sądziliśmy, że w SLD zostało jeszcze tyle członków.
Wszelkiego rodzaju Solidarności uwzięły się na rząd, budząc słuszne obrzydzenie uczciwych obywateli oraz mediów. No tak, robole to nie pielęgniarki, więc nikt im nie podtyka hamburgerów, nie przynosi róż i nie roztkliwia się nad ich smutnym losem. Poza tym spóźnili się z protestami o jakieś dwa lata. Jakby bruździli Kaczorom, to może udałoby się w nich dostrzec jakieś resztki człowieczeństwa.
Kiedyś naród szukał aktora do roli Kmicica, potem pracy dla Marcinkiewicza, a teraz przydałoby się zadumać nad Anną Fotygą. Wiele wskazuje na to, że nie wepchniemy jej żadnym cudzoziemcom, nawet tym tłumokom z ONZ. Ludzie z Pałacu Prezydenckiego też się przed nią bronią rękami, nogami i brodami, bo przecież jeden nabzdyczony Kaczor im starczy. Skądinąd Tusk zrobił Polsce straszne świństwo, blokując ambasadorską nominację byłej minister. Panie premierze – może do Mongolii ją? To świetne miejsce do konstruowania polityki wschodniej.
– W Gdańsku będzie Polska, a na Wawelu będzie ZOMO – profetycznie stwierdził Karol Guzikiewicz z „Solidarności". Piękne słowa, inspirowane klasycznym już idiotyzmem Dużego Kaczora o tym, gdzie kto stoi. Z tego typu sentencji najbardziej lubimy jednak pozytywną deklarację Józefa Zycha, że często mu staje przed wysoką izbą.
Głupio pisać o takich sprawach, ale prezydent jest chyba chory – jak to od jakiegoś czasu sugeruje Janusz Palikmiot. No tak – pozwolił Tuskowi samemu jechać na szczyt UE do Pragi. Przecież gdyby był zdrowy, toby nie pozwolił.
Wałęsa skarży Kaczyńskiego za „Bolka", Wałęsę skarży Czarnecki za „cwaniaka politycznego", który „wszędzie chce się załapać". Hm, co do „Bolka”, to nie wiemy, jak było, ale z Czarneckim to jakieś jaja. Przecież facet zmieniłby nawet płeć i startował z Partii Kobiet, byle tylko dostać miejsce na liście wyborczej.
— Palenie opon to normalka – stwierdził szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, oceniając decyzję premiera o przeniesieniu uroczystości 4 czerwca. Święte słowa, od tego mamy wolność, żeby palić opony albo na przykład porównywać głowę państwa do kartofla. Nie, to ostatnie to oczywiście hańba. Właściwie dlaczego wtedy nie wypowiedzieliśmy wojny Niemcom? inspirowane klasycznym już idiotyzmem Dużego wtedy nie wypowiedzieliśmy wojny Niemcom?
Więcej możesz przeczytać w 20/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.