Pozory mylą. Wielka La Scala czy Opera Wiedeńska żyją dziś głównie swoją legendą, a ich muzycy zamiast grać, protestują przeciwko zwolnieniom. Muzycznej uczty trzeba więc szukać gdzie indziej.
Gdyby chcieć polecać komuś w ciemno operową wycieczkę do któregoś z teatrów Europy, nie znając aktualnego repertuaru ani występujących solistów, najlepszym wyborem byłaby londyńska Covent Garden. Niezależnie od tego, na co kupimy bilet, będziemy świadkami dopracowanego w każdym calu, świetnego przedstawienia. Tu nie ma wpadek, choć oczywiście jakaś inscenizacja może się nie podobać. Po gruntownym remoncie wysłużony gmach ma jedno z najnowocześniejszych zapleczy technicznych na świecie. Rozbudowano też imponujące patio, przeszklone i pełne zieleni. Co jednak najważniejsze, teatr nie stracił doskonałej akustyki, pozwalającej smakować najdrobniejsze muzyczne detale. A jest czego słuchać, bo główny dyrygent i dyrektor muzyczny Covent Garden, angielski Włoch Antonio Pappano to artysta wybitny. Obok klasyki proponuje dzieła nowe, a spektakle łączą najlepiej pojętą tradycję z nowoczesnością. Nigdy staromodnie, ale i nie nazbyt awangardowo. Pappano ma do dyspozycji same gwiazdy, z Angelą Gheorghiu czy „walijskim skarbem narodowym" barytonem Brynem Terflem na czele. Niedawna inscenizacja „Pierścienia Nibelunga” Ryszarda Wagnera oszałamia wizją jak z najlepszego filmu fantasy.
Więcej możesz przeczytać w 10/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.