Historia Rzymu jest krwawa. Rozpoczął ją, jak wiadomo, założyciel miasta Romulus, zabijając swego brata bliźniaka Remusa. A i potem ofiar nie brakowało. Ludzie ginęli w pałacach, zaułkach i kościołach. Dlatego jedni idą na plac św. Piotra z pobudek religijnych, a inni po to, by zobaczyć, gdzie popełniono morderstwo w książce Dana Browna. Bo w Wiecznym Mieście jest wiele śladów przeszłości z nieco zacienionym tłem (moralnym).
W Rzymie o władzę zawsze walczono podstępem. Juliusz Cezar został zakłuty rylcami (senatorom nie wolno było wnosić broni do sali obrad) na schodach Senatu przez spiskowców i swego protegowanego Brutusa. Spiski i sztylet znaczyły kolejne wieki. Kara śmierci była środkiem rządzenia przez dwadzieścia wieków. Dopóki trwała władza papieży, kat odgrywał pierwszoplanową rolę w administracji miejskiej. Byli i tacy następcy Świętego Piotra, którzy skarżyli się swoim kardynałom, że w pokojach pałacu watykańskiego nie dość głośno słyszą jęki torturowanych. A to było znakiem, że Święte Oficjum inkwizycji słabo przykłada się do dzieła zbawienia.
Więcej możesz przeczytać w 10/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.