Kto ma vitarę i jeździ nią wyłącznie po mieście, jest motoryzacyjnym ignorantem. Równie dobrze mógłby kupić psa i trzymać go w akwarium.
Mój sąsiad wiosną ubiegłego roku zaskoczył całą wieś – choć ma ogródek o powierzchni mojej lodówki, kupił sobie kosiarkę do trawy do złudzenia przypominającą mały ciągnik. Gdyby zechciał wyjechać nią poza bramę swojej „posiadłości", musiałby najpierw zrobić prawo jazdy kategorii D+E. Uruchamiał to ustrojstwo w każdą sobotę o godz. 8 rano, z miejsca osiągając zamierzony efekt – skupiał na sobie uwagę wszystkich sąsiadów. Przejazd po trawniku w jedną stronę zajmował mu pięć sekund, po czym 20 minut trwało wykręcenie między płotem a oknem sypialni. I tak koszenie całego latyfundium zajmowało sąsiadowi 30 sekund, wykręcanie – dwie godziny, a resztę dnia poświęcał na mycie, polerowanie i woskowanie sprzętu.
Więcej możesz przeczytać w 10/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.