Włoska grupa Lampre rozpoczyna budowę hali produkcyjnej w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej.
Będzie tam produkować stal powlekaną, stosowaną do produkcji lodówek, chłodni itp. Szacowany obrót fabryki to 40 mln euro rocznie. Na polskim rynku Lampre obecna jest od 1993 r. i zasłynęła tym, że sponsoruje polskie kolarstwo.
Wyścig po polski atom
Wydłuża się kolejka chętnych do wybudowania elektrowni atomowej w Polsce. Do stojących w niej firm ze Stanów Zjednoczonych, z Francji, Kanady i Korei dołączają Finowie.
Pierwsza polska elektrownia atomowa jeszcze nie wyszła poza plany w głowach rządzących, a już globalne firmy dysponujące atomowym know-how lobbują na rzecz swoich rozwiązań. – Mamy do wyboru kilka technologii. Za każdą z nich stoi wielka firma kusząca decydentów offsetem, czyli specjalnymi warunkami, na jakich dokonamy zakupu technologii – mówi prof. Stefan Chwaszczewski z Instytutu Energii Atomowej „Polatom" w Świerku. W kolejce po polski kontrakt ustawiła się fińska firma Fortum, która chciałaby nam sprzedać patent na elektrownię atomową podpiętą pod sieć ciepłowniczą. Obecnie taki reaktor powstaje na fińskiej wyspie Olkiluoto. – To najbardziej opłacalne rozwiązanie, bo produkuje nie tylko energię elektryczną, lecz także ciepło, którym można np. ogrzewać domy – przekonuje Peter Tuominen z Fortum.
Dla strony polskiej ważniejszą rolę mogą jednak odgrywać kwestie finansowe, a tu kuszącą propozycję złożyli nam Francuzi. Jean-Noel Poirier, dyrektor ds. międzynarodowych Arevy, francuskiej firmy produkującej reaktory, jest konkretny. Zapewnia, że jeśli zdecydujemy się na atom z Francji, to Areva pomoże nam w zorganizowaniu sfinansowania przedsięwzięcia (Polska Grupa Energetyczna szacuje, że koszt budowy dwóch elektrowni atomowych wyniesie ok. 18 mld euro). – Elektrownia w Polsce mogłaby ruszyć w latach 2018- -2020 – kusi Poirier. Zarobić na polskim atomie chcieliby także Kanadyjczycy z AECL oraz Amerykanie z General Electric, ale szczegóły ich oferty nie są jeszcze znane.
Na świecie buduje się 36 elektrowni atomowych, a planowanych jest około 170. Na realizację zamówień na podstawowe urządzenia czeka się około dwóch lat.
Rolex od Kruka
Za 120 tys. zł można kupić przyzwoitego mercedesa, mieszkanie w niewielkim mieście albo... wykonanego z białego złota i platyny Rolexa – najdroższy model szwajcarskiej marki zegarków dostępny w nowym warszawskim salonie jubilerskim firmy W.Kruk.
– W ubiegłym roku jeden z biznesmenów zamówił u nas Rolexa z limitowanej serii 50 sztuk za pół miliona złotych – mówi Wojciech Kruk, współwłaściciel firmy. Dodaje, że w ubiegłym rynku w Polsce sprzedano 100 czasomierzy słynnej szwajcarskiej firmy, i oczekuje, że co roku liczba ta będzie się zwiększać o 40 proc.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.