Niedawno ludzie spędzający czas przed telewizorem odkryli, że życie współczesnego człowieka jest jak serial: wszystko się w nim powtarza. Zainspirowani tym odkryciem naukowcy przeprowadzili badania, których wyniki były szokiem nie tylko dla matek naukowców, ale także dla ich koleżanek z sąsiedztwa.
Okazuje się, że kochamy oglądać seriale i są nam one bliższe niż rodzina. Trudno w to uwierzyć, ale większość ludzi bardziej kocha seriale niż własne poglądy polityczne, dzieci czy pensje! Uwielbiamy historie, w których powiedzenie tego, co normalny człowiek wyraża w dwóch zdaniach, w serialu zajmuje trzy odcinki. Miłość do seriali przebiega falowo. Był okres, gdy wszyscy oglądali niewolnicę Isaurę i jej szorstką przyjaźń z Leonciem. Był czas, gdy cała Polska żyła problemami rodziny Carringtonów, bohaterów serialu „Dynastia". A później nastąpił pewien przesyt. Polska nakarmiła się łzawymi opowieściami i podglądaniem życia milionerów. Przy serialach została tylko najwierniejsza publiczność. Jeszcze nie tak dawno była moda na ironiczne gardzenie serialami i pobłażliwe uśmiechy. Uważano, że to dobre dla niewykształconych kucharek i bezrobotnych, którzy mają czas na gapienie się w telewizor i śledzenie losów obcych ludzi udających lekarzy, przestępców czy zakochanych prawników.
Więcej możesz przeczytać w 12/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.